Nie wiem nawet kiedy zasnąłem. Do czwartej rano siedziałem bez ruchu na kanapie, patrząc na okap w kuchni. Nawet nie pamiętam o czym myślałem. Nie wiedziałem co ze sobą mam zrobić, czułem się strasznie, nie tylko przez kaca rozsadzającego mi czaszkę. Początkowo czekałem na ponowne pojawienie się Jacopo, z czasem miałem tylko taką nadzieje a po chwili tego tylko bardzo chciałem. Nie potrafiłem sobie znaleźć żadnego twórczego zajęcia o tej godzinie i w tym stanie, więc siedziałem a w mojej głowie kotłowały się chaotycznie myśli, kompletnie ze sobą nie powiązane. Nawet nie w formie zdań czy obrazów, a raczej jednego wielkiego szumu. Jakby miliony osób dookoła mówiły coś do mnie, a ja nie potrafiłem wychwycić z tego nawet jednego czystego słowa. Byłem zmęczony. Wszystko mnie bolało. W pewnej chwili po prostu uznałem że ubrania są niewygodne, więc zrzuciłem z siebie wszystko i rzuciłem na podłogę i owijając się kołdrą wróciłem do tej samej pozycji z kolanami pod brodą. A potem wszystko mi się rozmyło.
Obudziłem się w niemal takiej samej pozycji tylko przetrąconej. Leżałem na boku zwinięty jak embrion, owijając się szczelnie kołdrą. Czułem się tragicznie. Ostatnie dni mi się zlały w jeden, nie wiedziałem co się dzieje. Swoją drogą nie pamiętam też nocnych odwiedzin we Włoszech. Może to i lepiej. Ba, zdecydowanie lepiej. Nie musiałem się widzieć z blondynem. Fakt, nawet bez tego myślałem o nim cały czas. No, może nie konkretnie o nim jako osobie (tym razem) a raczej o wydarzeniach z ostatnich dni. Byłem okropnie zagubiony w całym tym szambie.
Wstałem z kanapy. To już sukces. Bolały mnie wszystkie mięśnie, czułem że za dużo spałem, a z nerwów byłem cały spięty. Nie za bardzo chciało mi się myśleć o ubraniach. Niby wypadało coś na siebie założyć, ale nie do końca przejmowałem się w tej chwili opinią sąsiadów. Poszedłem ciężkim korkiem do kuchni i zrobiłem sobie kawę. W mojej głowie ciągle krążyło to wszystko, mniejszy huk niż dziś w nocy, ale nadal nic ze sobą się nie dodawało. Patrzyłem na ekspres do kawy próbując zrozumieć o co chodzi, kiedy piknięcie że kawa gotowa mnie wybudziło. Tym razem naprawdę.
Jak miałem lat 16 szczyciłem się, że nie jestem zagłębiony we wszystkich miłosnych i uczuciowych dramatach jak reszta moja rówieśników. Zauroczyłem się w kimś ze 3 razy, w łóżku zdarzało mi się z kimś wylądować, ale moja niezwykła umiejętność omijania tego uczuciowego przesadnego dramatyzowania była czymś z czego byłem bardzo zadowolony. A teraz wydarzyło się to. Bez jakichkolwiek powodów. Tak samo jak wcześniej zdarzało mi się zachwycić czyimś wyglądem, ale nie chcieć z tego niczego więcej, tak teraz to się zmieniło. Zanim Jacopo pojawił się w Warszawie, nie byłem przecież w stanie zobaczyć w nim niczego poza jego wyglądem. Nikt nie może przecież zaprzeczyć, szmata i na współczesne i na ówczesne normy jest cholernie atrakcyjną istotą. Jedyną rzeczą która mnie uratowała było to jaką pizdą jest jednocześnie jako człowiek. Kompletnie nie do zniesienia, wszystko czego nie znoszę w ludziach schowane w jednej osobie. Co ta współczesność z nim zrobiła, że nagle z tak odpychającego typa, stał się kimś kompletnie innym. Co gorsza z tym wyglądem który jeszcze przed tą wewnętrzną odmianą był niebezpieczny. Dodatkowo jest jedyną osobą która w pełni rozumie moje położenie. Przecież też go to dotyczy. Też jest ciągle zmęczony. Też równocześnie doświadcza jakiegoś posranego rozdwojenia, jednocześnie prowadząc swoje życie, i to nowe tutaj w kompletnie innym miejscu. Nie mogłem zaprzeczyć, nie byłem w stanie nie dostrzegać w nim jedynej osoby która nie będzie traktować mnie jak szaleńca kiedy zacznę mu narzekać na związane z tym problemy. A co jeśli to to był powód? Co jeśli moje rodzące się uczucia były wywołane tylko tym zagubieniem w nowej sytuacji?
Wziąłem łyka kawy gapiąc się zdezorientowany w okno. Która była właściwie godzina? Zamierzam przesrać najbliższy miesiąc w ten sposób bo nie radze sobie sam z sobą?
CZYTASZ
Coś się dzieje
Ficção GeralZ XXI wieku nagle do renesansu? Przejebane. Jarek to student historii sztuki na UW. Jego życie było takie jak wielu innych ludzi (pomijając jego ogólne upośledzenie umysłowe), do momentu kiedy pewnego dnia wychodząc z domu nie okazało się, że wszys...