Rozdział 3 o tym jak syf jest wszędzie

75 5 0
                                    

Patrząc na całą trójkę, zastanawiałem się, czym kierował się Michał zapraszając ich do siebie. Przecież nawet będąc tak opóźnionym jak ja, nietrudno było sie domyślić, że trzech obecnych tu mężczyzn było uczniami, albo już pomocnikami poznanego wcześniej mężczyzny. Problem w tym, że każdy z nich wyglądał, jakby byli dobierani pod względem wyglądu a nie przez umiejętności. Cholera, mógłbym przysiąść, że widziałem przynajmniej tych dwóch starszych na którymś Michałowym dziele, co nie pomagało we wmawianiu sobie że to wszystko jest zbyt niedorzeczne by było prawdziwe

Pierwszy z nich, ten który brutalnie przypierdolił mi w ryj, miał bardzo delikatne rysy twarzy, o szpiczastym nosie i wielkich czekoladowo brązowych oczach otoczonych długimi ciemnymi rzęsami. Wyglądał niemal dziewczęco, gdyby nie lekko widoczny jedno czy dwudniowy zarost. No i gdyby nie sylwetka, która naprawdę mówiła sporo o guście Michała. Naprawdę mężczyzna wyglądał jak wyrwany ze sklepienia kaplicy sykstyńskiej, ba! Nawet miałem wrażenie że wiem do których panów mógł pozować. Nie miał sylwetki Pudziana jak tamci, ale chcąc nie  chcąc nie mogłem tego nie zauważać. Trochę estetyka Szpaka, ale nie do końca, bo jego dziewczęcość była wrodzona a nie wymuszona. Patrzył na mnie trochę rozbawiony trochę zdezorientowany faktem że w ogóle istnieje, zresztą pozostała dwójka nie była w tyle. Drugi był niższy ale mocniej zbudowany i starszy. Kurwa, jakby go przebrać w kraciastą flanelę i wykopać na powiśle to nieźle by się wpasował w estetykę hipsterowatych drwali z warszawy, zwłaszcza z przyciętymi na wysokość szczęki dziko falującymi czarnymi włosami. Te typ z wiecznym wkurwem na twarzy, który bez powodu ci przyjebie, przez co wyglądał conajmniej komicznie, obok ostatniego z przybyszów. Chudy, drobny i mały,ot, nastolatek  o niewinnej twarzy i luźno skręcających sie rudych włosach do ramion. Równie piękny co morderczy szatyn ale znacznie mniej wyćwiczony. Ej, a co jeśli to nie uczniowie tylko harem? OCH CHOLERA, TO MOŻLIWE,  przecież ma ze 30 lat teraz, to możliwe że sobie gromadzi trochę młodszych chłopców niby do pomocy a tak naprawdę... O kurwa, a jeśli wziął mnie tutaj bo mu pasuje do zestawu? Znaczy sie umięśniony to ni chuja nie jestem, ale kto wie. 

Czy wypierdoli mnie stąd jak zacznę mieć odrosty?

-Podobno mam sie do czegoś przydać- wydusiłem z siebie powoli, nie wiedząc jakiej reakcji się spodziewać.  Stałem tylko tak osaczony pod tym oknem, zastanawiając się czy oni mają mi zamiar jakąś krzywdę zrobić czy co. Może mnie całkiem przeniosło do horroru? A jeśli to tylko sen? Oh o ile to by było łatwiejsze, pewnie bym się obudził kiedy by mnie już zabili i zeżarli na obiad! Mógłbym w spokoju iść na wykład i słuchać o teorii artystycznej wyobraźni, co bym zaraz zapomniał, bo jakoś sztuka nowoczesna słabo na mnie działa... Niby zawsze krzyczałem ze renesans życiem i że urodziłem się w złej epoce, ale jak co do czego przyszło to myślałem tylko o tym żeby wrócić do domu.

-O! Aaaaa, to wszstko wyjaśnia!- dzieciak aż podskoczył w moją stronę z radosnym wyszczerzem. Na szczęście okazało się, że kiedy tych trzech dziwnych gości usłyszało czemu tu jestem, to nie próbowało napaść na nie z nożem. Ba, dzieciak i szatyn uśmiechnęli się szeroko kiedy tylko to usłyszeli a potem tylko spojrzeli na siebie porozumiewawczo.  

Halo, 112, zostałem porwany przez brudnego dziada, a teraz trzech pięknych ludzi z jego haremu próbuje mnie zmolestować psychicznie i fizycznie.

Chociaż nie, zamiast tego rozeszli sie po pomieszczeniu i tyle było zainteresowania mną. Serio? Naprawdę? Serio? Ja tu prawie umarłem, a ci kiedy tylko odkryli, że nie jestem szkodnikiem to w pełni zadowoleni zajęli sie swoimi zajęciami. Przez chwilę stałem jak ten idiota, otwierając i zamykając usta, aż nie poukładało mi sie wszystko w mózgu i nie wyskoczyłem nagle za szatynem który  dopiero co dał mi w ryj.

-Ej chwila, nie powiecie mi co mam robić? Gdzie jestem? Dlaczego mam być wam potrzebny? Ten gość co mnie tu zaciągnął chyba nie mówi za dużo. - ja jak to ja, albo nie mówię nic, albo terkoczę jak popierdolony. A że ten szatyn wyglądał jakoś najbardziej kontaktowo  tej trójki pięknych ludzi. 

Coś się dziejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz