VII. Konfrontacja z nim

3.2K 360 26
                                    


Namjoon dalej odkładał to na później. Po prostu nie mógł się zmusić, by zapytać Jina czy wszystko z nim w porządku. Tak było dopóki jeden jedyny Min Yoongi nie podjął działań, tak żeby ten w końcu się do niego zbliżył. Niski, zielonowłosy mężczyzna dosłownie wypchnął Namjoona z budynku i trzymał go tak długo, aż dotarli do parkingu dla studentów.

- Przestań być cipą. - powiedział, kiedy dotarli do samochodów.

To nie tak, że Yoongiego to obchodziło. Prawdę mówiąc, nie przykładał zbędnej uwagi do Jina i miał gdzieś nowo odkrytą obsesje Namjoona na jego punkcie. Po prostu chodziło o to, że Namjoon by się do cholery nie zamknął. Mężczyzna dalej krążyłby po pokoju nauczycielskim, zakłócając spokój każdego dnia. To doprowadziło do momentu, gdzie Yoongi go wyrzucił. Ale nie. Nie powstrzymało to Namjoona od nerwowego krążenia. On po prostu zaczął chodzić w te i z powrotem po głównym korytarzu. To również irytowało Yoongiego, tak samo jak innych pracowników, dlatego właśnie Namjoon był teraz ciągnięty przez niskiego mężczyznę w złym humorze.

Ostatnie, solidne pchnięcie, po czym Yoongi uznał swoją pracę za wykonaną i wrócił do budynku, pozostawiając zdenerwowanego Namjoona przed samochodem Jina. Jedynym uzasadnieniem, dlaczego Yoongi stwierdził, że ten samochód należy do Jina jest to, że mógł zobaczyć studenta siedzącego w nim. To było bezpieczne założenie.

Jin krzyknął na widok najbrzydszego profesora w szkole pukającego w jego okno. Przestraszyło go to z dwóch powodów; 1. brzydka twarz profesora Kima jest zawsze straszna, 2. był naprawdę zaskoczony, że ktoś był przy drzwiach jego samochodu. Powoli opuścił szybę i czekał na wyjaśnienia swojego nauczyciela, dlaczego tu jest.

- Um... Jin, czy jesteś... - Namjoon odpłynął, zaczynał żałować, że decyzji o byciu nieprofesjonalnym. Seokjin wpatrywał się w kierownicę, na której trzymał ręce z kamiennym wyrazem twarzy. Naprawdę nie czuł się na siłach, żeby rozmawiać... ani słuchać... ani oddychać, z tego powodu. Usta profesora opuściły trzy słowa, których Jin myślał, że nigdy nie usłyszy.

- Wszystko w porządku?

Nagła potrzeba płaczu uderzyła w Jina jak tona cegieł, gdy skinął głową. Szybko włożył kluczyk w zapłonnik i przekręcił go. Namjoon westchnął, akceptując odrzucenie. Zrobił kilka kroków w tył, nie chcąc, by Jin przejechał mu po palcach.

Jin był w połowie wycofywania się z miejsca parkingowego, gdy jego samochód po prostu zgasł.

- Kurwa - krzyknął, uderzając w kierownicę. Wrzasnął, gdy klakson zabuczał na niego.

- Chcesz żebym odwiózł cię do domu? - Namjoon zapytał grzecznie.

Seokjin spojrzał na Namjoona z ogniem w oczach.

- Tak jakbym miał pozwolić komuś twojego pokroju zabrać mnie gdziekolwiek. - wyrzucił z siebie. Namjoon westchnął i odszedł, wsiadł do swojego własnego srebrnego pojazdu, ale nie odjechał.

Zamiast tego, Namjoon wpatrywał się w samochód starszego, czekając aż Jin go opuści czy coś, ale ten niczego takiego nie zrobił. Kilka godzin minęło i nadal, żadnej aktywności z jego strony. Również nikt nie przyjechał go odebrać. Na niebie się ściemniało i Namjoon nie byłby zaskoczony, jeśli miałby siedzieć całą noc. Nagle Namjoon wpadł na doskonały pomysł. Opuścił parking i pojechał do domu.

Trzydzieści minut później, Kim Namjoon - nie profesor Kim - wrócił na posesje i zaparkował obok starszego. Wyszedł ze swojego SUVa i zapukał do Jina od strony okna pasażera. Brak odpowiedzi. Namajoon zmarszczył brwi.

Zauważył, że drzwi nie były zablokowane, więc postanowił z tego skorzystać. Wślizgnął się prosto go gładkiego czarnego Forda Focus, który należał do Jina. Zgodnie z jego oczekiwaniami, przeraźliwy krzyk wybuchł, uszkadzając jego bębenki w uszach. Namjoon obrócił się na swoim siedzeniu, aby spojrzeć na starszego mężczyznę, który leżał na tylnym siedzeniu.

- Teraz pozwolisz mi zabrać Cię do domu?

ugliest professor ❧ namjin [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz