Vingt-cinq

2.5K 269 102
                                    

Pozdrawiam ludzi, którzy czytali toradorę



Hoseok stanął przez lustrem i poprawił na sobie granatowy płaszcz. Przeczesał palcami włosy, okręcił szyję szalikiem i wyszedł z domu. Był początek wiosny, przyroda wracała do życia. To była jego ulubiona pora roku. Była taka piękna, świeża i pełna nadzieji. Wyszedł na główną ulicę i ruszył w stronę parku. Było jeszcze dość wcześnie, niewielu ludzi spacerowało przedmieściami. Na drzewach posadzonych wzdłuż ulicy, wśród młodych liści, przysiadały ptaki i ćwierkały donośnie. Usłyszał za sobą szybkie kroki. Odwrócił się i zobaczył truchtającego w jego stronę Taehyunga.
- Hej, Tae.
- Cześć hyung. Dokąd idziesz?
- Do parku, umówiłem się z Yoongim, a ty?
- Ja też- uśmiechnął się młodszy demonstrując trzymaną w ręku siatkę.- Idę mu zanieść książki od Seokjin-hyunga. Miałem u niego  być chwilę wcześniej ale zaspałem.
- Zrobili z ciebie chłopca na posyłki?
- Pożyczyłem je kilka dni temu od Seokjin-hyunga, a że mieszka kawałek stąd to powiedział, że nie muszę do niego jechać, wystarczy, że dam je Yoongiemu-hyungowi a on je przekaże w szkole.
- Rozumiem. To co, idziemy razem?
- Tak!
- Co to właściwie za książki?
- Materiały z uniwerka. Ostatnio Yoongi zaczął się przykładać do nauki.
Hoseok cieszył się, że coś wynika z ich wspólnej nauki i że czarnowlosy po wielu namowach zaczął traktować poważnie zdanie na następny rok z wynikami powyżej dopuszczających.
- Właściwie to ile masz lat?
- Dwadzieścia jeden, a ty hyung?
- Dwadzieścia dwa. Studiujesz?
W drodze do parku opowiedzieli sobie całe życiorysy. Oboje byli bardzo rozmowni i optymistyczni więc złapali wspólny język. Zanim się obejrzeli byli już w parku.
*

Yoongi siedział na ławce z rękami w kieszeniach czarnej kurtki i potylicą opartą o oparcie. Tae się spóźniał. Jeszcze chwilę i Hoseok zdąży przyjść przed nim. Wpatrywał się tępo w niebo śledząc wzrokiem powoli przesuwające się chmury. Nagle usłyszał sprzypnięcie ławki obok siebie. Widocznie zamyslił się na tyle, że nie zauważył jak któryś z chłopców do niego podchodzi. Odwrócił głowę w stronę źródła dźwięku. Co za niemiła niespodzianka.
Kruchy blondynek patrzył mu prosto w oczy popierając głowę o dłoń.
- Stęskniłeś się?
Yoongi odwrócił głowę spowrotem w stronę nieba i zamknął oczy.

Muszę umawiać się z ludźmi później. Mam zwidy przez wstawanie o tak wczesnej porze.

- Nie udawaj, że mnie nie widzisz. Takie spotkania nie są przypadkowe.
Poczuł dłoń na swoim udzie. Niestety to nie żadne zmęczenie lecz Park Jimin we własnej osobie. Yoongi wstał i zaczął iść przed siebie. Chłopak szybko go jednak dogonił i znów zaczął swoją gadkę.
- Tyle czasu już się nie widzieliśmy. Nie widać cię na mieście, nie przychodzisz do metra, stęskniłem się. Już prawie zacząłem myśleć, że cię nie pociągam.

Ignor, Yoongi. Włącz ignora.

- Żartuję tylko, przecież wiem jak jest. Widzę ten błysk w oku kiedy na mnie patrzysz. Nie możesz mi się oprzeć. Nikt nie może.

Matko przenajświętrza, daj mi siłę.

- Nie bądź taki zimny. Nie ignoruj mnie.
Jimin nadął usta i zagrodził drogę starszemu. Kiedy ten chciał go wyminąć, blondyn zarzucił ramiona na jego szyję i skutecznie zmniejszył dystans dzielący ich twarze.
- Co ci szkodzi jeden raz? Przecież się nie boisz, prawda?
- Co to ma znaczyć?
Obaj chłopcy odwrócili się w stronę źródła znajomego głosu. Hoseok stał ze skrzyżowanymi na piersiach ramionami i wkurzoną miną. Zza jego pleców wychylił się nieobeznany z sytuacją Tae.
Yoongi zdjął z szyji ramiona Jimina, chwycił go za łokieć i przyprowadził przed rozgniewane oblicze swojego chłopaka. Stanął krok od niego i zwrócił się do blondyna.
- Jimin, który raz już się spotykamy?
- Hmm... piąty?
- I ile razy proponowałeś mi szybki numerek?
- Wcale nie mówę, że ma być szybki. Możesz ze mną zrobić co tylko...
- Nie zmieniaj tematu- szarpnął nim gniewnie.- Pytam ile razy.
- Jejku, przecież tego nie liczę. Czułem, że nie będziesz łatwy ale sądziłem, że jak parę razy ładnie zamrugam rzęsami to zrozumiesz w końcu moje intencje. Nie prosiłem o podpisanie kontraktu. To mógł być nasz sekret.
- A ile razy kazałem ci spadać mówiąc, że mam chłopaka?
- Związek to dla mnie żadne wytłumaczenie.
Yoongi poniósł wzrok na nie do końca rozumiejącego wszystko Hoseoka. Popatrzył mu przez chwilę w oczy z poważną miną po czym spojrzał na Jimina.
- A pamiętasz może co powiedziałem, że ci zrobię jeśli się nie odczepisz?
- To tylko takie groźby, przecież byś mnie nie skrzywdził.
Yoongi puścił Jimina. Odsunął się o krok i spuścił głowę. Nabrał powietrza do płuc i przytrzymał.
- Yoongi-hyung chyba nie chcesz...
Taehyungowi, który pierwszy się domyślił, nie dane było dokończyć wypowiedzi. Prawa dłoń Yoongiego, która jeszcze sekundę temu przejeżdżała dla niepoznaki po jego kruczoczarnych włosach, z prędkością światła wylądowała na szczęce blondyna zaciśnięta w pięść. Młodszy zaskoczony nagłym atakiem i impetem upadł ciężko na ziemię zanim jeszcze zdążył  ułożyć ramiona do obrony. Przyłożył dłoń do policzka i spojrzał na oprawcę wielkimi oczyma.
- Obiecywałem ci to wielokrotnie a zwykłem dotrzymywać obietnic.
Po czym odwrócił się do Hoseoka patrzącego na scenę z nie mniejszym przerażeniem. Podszedł bardzo blisko rudzielca, bez słowa złapał go za kołnierz płaszcza i przyciągnął do siebie złączając ich usta w pocałunku. Przez chwilę był delikatny jednak zaraz przeniósł dłonie na jego kark i talię i odchylił go do tyłu uzyskując w ten sposób przewagę. Hoseok złapał się kurczowo ramion czarnowłosego i spróbował odsunąć lekko głowę sygnalizując mu by przerwał lecz starszy zaczynał całować go coraz bardziej łapczywie. Wszystkie jego gesty były pełne pasji i rządzy. Wtargnął do ust Hoseoka i przejął kontrolę nad jego językiem. Młodszemu zaczynało już brakować tlenu i szarpnął Yoongim przywracając go do świata rzeczywistego.
- Y-yoongi, n-nie można tak przy ludziach. T-Taehyung-ah się patrzy.
- Niech patrzy i się uczy- nie oderwał wzroku od rumianych ze wstydu i podniecenia policzków Hoseoka.- Może pokaże jak to się robi Jungkookowi.
- Hyung!- pisnął zawstydzony Kim.
Yoongi złożył ostatni pocałunek na ustach Hoseoka po czym wziął go za rękę i ruszył w stronę bramy wyjściowej. Drugą ręką chwycił za dłoń Taehyunga, który patrzył na dalej siedzącego na ziemi blondyna.
W milczeniu szybkim krokiem pokonali trasę, zatrzymali się dopiero przy głównej ulicy.
- Hyung- zaczął Taehyung roztrzęsionym głosem.- Będziesz miał kłopoty.
- Nie teraz Tae, proszę cię.
- To już nie to samo co w liceum. Jeśli teraz cię złapią to koniec. Hyung czemu...
- Zamknij się- rzucił młodszemu groźne spojrzenie a ten natychmiast umilkł.
Yoongi wypuścił z uścisku chłopców.
- Przepraszam Tae. Musiałem to zrobić, kiedyś zrozumiesz.
Stali tak w ciszy, oboje wpatrzeni w znane tylko sobie punkty we wszechświecie. Hoseok przyglądał im się nie rozumiejąc o co chodzi. Bał im się przerwać ten moment kontemplacji i zadumy ale wrodzona ciekawość nie pozwalała mu zostać niewtajemniczonym.
- O jakie kłopoty chodzi?
Tae spojrzał na niego z bardzo zmartwionym wyrazem twarzy. Wcisnął Yoongiemu torbę, którą dla niego niósł i zwinął się jak najprędzej z pola widzenia.
- Yoongi, może ty mi powiesz?
Min patrzył jeszcze chwilę przed siebie po czym odezwał się niskim głosem.
- Nie teraz, nie ma się co martwić na zapas- złapał Hoseoka za brzeg płaszcza i przyciągnął do siebie.- Dziś, twoje usta... musisz u mnie nocować.

Yoonseok| Beautiful smile ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz