Początek

15.8K 302 21
                                    

-Vici do mnie w tym momencie- wydarł sie mój najwspanialszy przyjaciel Luke.
-Idę - odpowiedziałam mu w cholere zaspanym głosem .
Spojrzałam na budzik leżący na nocnej szafce obok mojego miękkiego łóżka. Wskazywał 7 rano. Jest sobota a on mnie budzi o takiej godzinie. Trochę zirytowana zeszłam powoli na dół. Nasza dom był lekko większy niż takie standardowe mieszkanie a więc robił wrażenie na innych ludziach.  Jego część była schowana pod ziemią a mianowicie garaż oraz siłownia. Weszłam do kuchni, zabrałam czerwone jabłko i ruszyłam do pokoju przyjaciela. Ubrana byłam tylko w szorty i długa koszulkę jednego z chłopaków. Bez pukanie weszłam do jego gabinetu i usiadła przy czarnym, drewnianym biurku na krześle. Rozejrzałam sie i jak zwykle ujrzałam wielki bałagan na meblu i obok niego. A za nim siedział mój przyjaciel. Ubrany w czarną koszulę i czarne jeansy. Jego blond włosy były zmierzwione. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami, zagryzając czarny kolczyk w wardze. Sprawiał wrażenie dziecka, które zgubiło matkę podczas zakupów w jakimś dużym supermarkecie.
-Mamy problem i to duży- rozpoczął rozmowe machając mi ręką przed twarzą wyrywając mnie z zamyśleń o nim
-Jaki? -zapytałam szybko, może nawet za prędko.
-Jedziesz do brata na drugi koniec miasta-szeptał mój przyjaciel.
-Nie! - wydukałam z siebie.
A już po chwili wszystkie najgorsze wspomnienia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Wstałam gwałtownie z krzesła ale pod wpływem informacji zalałam sie łzami głośno szlochając. Ja, kobieta której boją się  najniebezpieczniejsi ludzie tego państwai nie tylko wygląda teraz jak mała dziewczynka, której zabrano zabawkę . Luke pojawił sie przy mnie bardzo szybko podnosząc i kładąc na sofie. Płakałam w jego objęciach  przypominając sobie najciemniejsze wydarzenia z mojego nie idealnego życia
Wspomnienie:
Moi kochani rodzice zgineli tydzień temu w wypadku drogowym. Jakiś nieznajomy mężczyzna wjechał w nich samochodem gdy wracali z zakupów. Nie byłam idealnym dzieckiem ale kochałam ich całym sercem. Czułam się bardzo zgubiona w tym wszystkim. Potrzebowałam się tylko przytulić do mojej rodzicielki. Nie wyobrażałam sobie dalszego życia bez nich. Bez mojej ukochanej rodziny.
Mijały cholerne tygodnie gdy czekałam jak moj brat Harry się do mnie w końcu odezwie ale traciłam nadzieję. Któregoś dnia, zmęczona tym wszystkim kupiłam czerwona róże w starej kwiaciarni, w której zawsze kupowałam kwiaty z mamą i ruszyłam do mojego miejsca przemyśleń czyli cmentarza a dokładniej grobu rodziców. Podążałam drogą do momentu jak zobaczyłam że jedzie za mną jakieś auto. Nie chciałam zwracać na siebie zbytniej uwagi a już na pewno pokazywać, że się boję. Samochód się zatrzymał nieopodal miejsca w którym stałam. Drzwi się otworzyły wypuszczając sporych rozmiarów  mężczyznę. Podszedł do mnie podając mi dłoń. Spojrzałam na niego i bez zastanowienia wyminęłam go. Nie zdążyłam zbyt daleko odejść  a jego dłonie oplotły się wokół mojej tali. Kwiat, który niosłam na grób padł połamany na zimny bruk. Gdy już byłam w samochodzie ktoś przystawił mi szmatę do ust przez co straciłam przytomność. Obudziłam sie z bólem głowy. Potem wszystko działo się szybko i brutalnie. Dotyk który pozostawiał mi mężczyzna okropnie palił. A najgorsze było to, że wcale go nie znałam. Był dość młody, piwne oczy, brązowe, ciemne włosy. Nie mogłam odgadnąć jego zamiarów. Twarz nie wyrażała nic. Była wypłukana z emocji. Po jakimś czasie udało mi się stamtąd uciec ale potem moja psychika była na wykończeniu. Alkoholu nie brakowało w moim życiu i Tak trafiłam do szpitala gdzie poznałam Luka. Pomógł mi sie pozbierać i od tamtego momentu tworzymy gang o nazwie Angel. Jesteśmy najlepsi w tym co robimy. A poza tym chłopaki dobrze zastępują mi moją rodzinę.

Luke mnie mocno do siebie przytulał dzięki czemu czułam się bezpieczna. Był przy mnie gdy tego dupka mojego brata nie było. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Tylko on tak naprawdę wiedział co sie ze mną działo. Nauczył mnie wszystkiego, wprowadzając w świat którego nie znałam. Pomógł mi jak tylko dał rade. Teraz jest dla mnie jak brat.

Po godzinnym płaczu wstałam i pobiegłam do pokoju się pakować mimo ze w ogóle nie miałam na to ochoty. Za 5h miałam być na lotnisku więc jeszcze trochę czasu zostało do ogarnięcia się. Poszłam więc pod prysznic. Dobrze ze miałam swoja prywatną łazienkę. Rozebrałam sie do naga i weszłam pod strumień ciepłej wody. Umyłam szybko ciało żelem czekoladowym tak samo jak włosy i owinięta w ręcznik Poszłam do pokoju. Brat nie wie jak bardzo sie zmieniłam. Przed jego wyjazdem byłam grzeczną dziewczynka o słodkich blond włosach. Obecnie mam czarne dłuuugie włosy i piwne oczy. Jestem niestety niska bo mam zaledwie 160cm wzrostu, ale nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo. Dziś akurat ubrałam ciemną bieliznę a na to czarne spodnie z wysokim stanem, czarny crop top z napisem bad a na to skórzana także czarną kurtka z ćwiekami. Moje włosy związałam w koka ale się nie malowałam. Buty to czarne nike. Gotowa i spakowana zeszłam na dół. Luke już na mnie czekał. Miał mnie podwieść na lotnisko. Na szczęście nie Musiałam udawać grzecznej dziewczynki. Na korytarzu czekała na mnie moja rodzinka, Micheal, Ashton, Calum oraz Luke. Wyprzytulałam się z nimi i ze łzami w oczach wyszłam z Lukiem na dwór a potem do garażu. Czekała nas kilkunastominutowa droga.  Wsiadłam do przodu i czekałam na niego. Gdy przyszedł odpalił samochód i zaczął rozmowę.
-Vici ja naprawdę Cię przepraszam ale ten  Drake znowu chce Cię dopaść a u brata będziesz bezpieczna-zasmucił sie. -rozumiem Luke. Jakoś przeżyje -próbowałam go pocieszyć ale w głębi siebie bałam sie tego, że mam tam wrócić.
-Ale wiesz ze za trzy tygodnie będziemy już mieszkać obok Ciebie- uśmiechnął sie pięknie.

Potem tylko sie śmialiśmy i wygłupialiśmy cała drogę. Po jakimś czasie dojechaliśmy do lotniska. Pożegnałam się mega smutna z moim jedynym i prawdziwym bratem poczym wyszłam z auta i zabrałam swoją walizkę.  Ruszyłam przed siebie na odprawę a następnie do samolotu. W środku było jak zwykle tłoczno ale spokojnie. Samolot jak samolot. Gdy tylko wystartowaliśmy, zasnęłam. A moją głowę męczyło mnóstwo wspomnień. Po jakimś czasie wylądowaliśmy a ja ruszyłam do taksówki, która jak zwykle czekała przed wyjściem z lotniska. Podałam uprzejmie adres poczym obserwowałam miasto, które malowało się w nadzwyczajnie ładnych barwach. Gdy dotarłam pod wskazany adres stanęłam przed drzwiami a następnie
zadzwoniłam dzwonkiem i czekając na kogoś kto otworzy te drzwi powtarzałam sobie 'zabawę czas zacząć'...

Pierwszy rozdział, jest kolejne juz za niedługo :) :) ;*
I cyk mamy poprawiony rozdział. Zapraszam na kolejne ^^

Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz