Wstałam rano. Jak zwykle. Brzuch mnie trochę bolał ale nic nie mówiłam. Zeszłam spokojnie na dół. Miałam dziś przygotować posiłek dla przyjaciół, wreszcie się muszą poznać. Nie miałam pomysłu na jedzonko wiec ułożyłam się wygodnie na sofie i weszłam w google. Oglądałam różne specjały aż do momentu jak ktoś na mnie usiadł. A był to Harry.
-Siema wiem ze jesteś szczęśliwy ale złaź ze mnie bo mi ciężko w chuj. -zaczęłam się śmiać.
-No okej kotek- puścił mi oczko i zszedł ze mnie.
-Co tam-Zapytałam.
-Super, dzieki Tobie- posłał mi buziaka.
-cieszę się a masz mi coś do powiedzenia? -trochę wrednie.
-Ehhh chciałbym Cie z całego serca przeprosić. -zasmucił się.
-okej ale wiesz Poprostu mi przykro bo Ash miał się nie dowiedzieć czy nawet żyje.
-Wiem Vici ale zrozum co on czuł gdy nawet nie mógł do Ciebie zadzwonić. Nie bronie go czy cos ale zrozum ze on naprawdę za Tobą tęsknił a dzieki mnie tak bardzo nie cierpiał. Wiem ze to przez niego tamten bydlak Cię gwałcił, ale pomyśl że gdyby nie jego ucieczka nie poznałabyś nas i prawdziwego życia. -skończył swój monolog i spojrzał na mnie ze łzami.
-Dobra rozumiem a teraz spadaj bo muszę przygotować nam obiad. -Wypchnęłam go z kanapy.
A następnie sama się na niej ponownie wywaliłam i rozpoczęłam dalsze poszukiwania. Potrzebowałam cos smacznego ale jednocześnie nie bardzo wyszukanego. Długo myślałam aż wpadłam na idealny przepis na pizzę. Każdy z mojej paczki lubił ją a co do brata na pewno też. Potrzebowałam iść na zakupy. Zabrałam wiec kluczyki od mojej kochanej Bety a międzyczasie napisałam do Luka ze jadę na zakupy i nie bedzie mnie. Weszłam do samochodu oraz wyjechałam na ulice. Po 10 minutach byłam pod galerią. Pobiegłam do najbliższego spożywczaka. Kupiłam ser, szynke, fileta, ketchup, mąkę, pepsi i papierosy. Dawno nie paliłam a teraz miałam na to niesamowitą ochotę. Zapłaciłam ponad 300 zł. Dobrze że nie brakuję mi kasy bo inaczej bym teraz gryzła piach. No ale muszę zrobic żarcia dla co najmniej 10 osób. Z trudem weszłam z siatkami do domu. Nikt oczywiście mi nie pomógł bo po co. Zostawiłam zakupy w kuchni a sama poszłam do salony. Wszyscy sobie siedzieli i pili piwo. Nie zważając na nich poczęstowałam się a następnie z malboro i napojem chmielowym udałam sie na tył domu gdzie była huśtawka. Usiadłam na niej, zapaliłam szluga oraz upiłam piwo. Myślałam o tym co się działo przez ostatnie dni i jak wiele się zmieniło. Uświadomiłam sobie jak bardzo tęskniłam za Ashem i jak go potrzebuje. Mimo ze tak bardzo mnie skrzywdził kochałam go najbardziej na świecie. Zaciągałam się dymem tytoniowym który przyjemnie łaskotał mnie w gardło. Odstawiłam piwko na drewno a następnie Spojrzałam na rękę. Były na niej nowe ślady. Kolejne do kolekcji pomyślałam. Wszystko mnie przerosło. Teraz najważniejszy jest gang. Siedziałam tam pochłonięta w moich myślach aż do momentu jak nie zadzwonił mój telefon. Z niechęcią odebrałam. Niestety byla juz 11 wiec musiałam iść do domu robić jedzenie. Dopiłam napój i wypaliłam do końce peta. Weszłam do willi i odrazu skierowałam sie do kuchni uprzednio wiążąc włosy. Zaczęłam od robienia ciasta, które potem miało rosnąć. Po 30 minutach juz leżało spokojnie a ja mogłam robic resztę. Pokroiłam ogórki, szynke, paprykę itp oraz upiekłam pierś z kurczaka. Gdy ciasto wyrosło zabrałam sie za ukończenie pizzy. Chłopcy w tym czasie przystroili stół i zadzwonili po mojego brata. Ja cały czas siedziałam w kuchni. Dopiero potem pobiegłam na górę aby sie przebrać w coś ładniejszego. Wybrałam czarna koszule z ćwiekami i obcisłą spódnice a do tego wysokie obcasy. Wszystko było idealnie. Po chwili usłyszałam dźwięk dzwonka a następnie krzyk na mnie że mam zejść na dół. Wybiegłam do nich i ujrzałam Asha, Micheala, Liama którzy sie witaja z moimi bff. Ucieszyłam ze nie musze ich ze sobą przedstawiać bo nie lubię robić czegoś takiego. Uśmiechnięta poszłam do kuchni aby nałożyć jedzenie. Jak zwykle nikt mi nie pomógł wiec sama zapierdalałam jak mały samochodzik. Gdy już wszystko było naprawdę gotowe usiadłam przy stole i zaczęłam sie częstować zachęcając również gości.
-Bardzo pyszna. -Zawołał moj brat
-Najlepsza.
-Zajebista
-Super kucharka z Ciebie.
Wszyscy mówili i mnie zachwalali. Zaczęłam sie śmiać i dziękować. Atmosfera była super. Przed kolacja poprosiłam moich aby nie wspominali nic o gangu i jak na razie to sie sprawdzało. Nikt nic nie pisnął. Postanowiliśmy potem zagrać w butelke. Zabawa byla fajna aż do momentu jak Micheal mnie zapytał czy jestem dziewica. Siedziałam cicho, bo przypomniały mi sie momenty gdy je straciłam. Wszyscy na mnie patrzyli w tamtej chwili, moi ludzie smutni, Luke wkurwiony, Mike z oczekiwaniem, jego banda z iskierkami a ten chuj z perfidnym uśmiechem. Postanowiłam być silna.
-Nie jestem ale wolałabym zapomnieć dlaczego -powiedziałam twardo na co wszyscy westchnęli.
Potem graliśmy jeszcze z godzinie a następnie usiedliśmy na spokojnej rozmowie o wszystkim. I znowu ktoś zadał mi pytanie co sie stało w przeszłości. Cóż nie otrzymali odpowiedzi a tylko moje złe i pełne bólu spojrzenie. Liam cały czas mnie intensywnie obserwował przez co moje nerwy były na skraju wytrzymałości. Potem wyszłam na dwór i znowu myślałam nad soba. Kiedyś miałam pamiątki po rodzicach. W tym mała torbę ojca, którą zawsze ze soba nosze ale nigdy jej nie otworzyłam. Dziś miałam doła i postanowiłam zabrać sie za siebie. Weszłam do pokoju i sięgnęłam po mały, brązowy przedmiot z zapieciem z przodu. Niepewnie ją otworzyłam i delikatnie Wyciągnęłam jakieś zdjecia oraz list. O dziwo on był do mnie. Teraz to juz naprawdę byłam zdenerwowana. Rozpoczęłam czytać.
Treść listu:
Droga Victorio i Ash wiem że może wam sie nie spodoba to co tutaj napisze. Ale nie mam odwagi aby wam to powiedzieć w twarz. Ja wasz tatuś mam wielką tajemnice o której nawet nie wie wasza matka. Pewnie nie żyje gdy to czytacie. Mam nadzieje również że jednak nie będziecie bardzo źli. Nie wiem jak to napisać i jakich słów użyć. Victorio Ty i Aahton macie brata. Kiedys byłem pijany i zdradziłem waszą mamę. Kobieta ta urodziła syna, który był moim potomkiem... Trzy lata potem urodziłaś sie Ty Victorio. Ma na imię Liam i taki sam list otrzymał również on. Chciałbym was szczerz przeprosić.
Kocham Was... Ojciec
Nie!! Przeczytałam to i zaczęłam płakać. Nie wierzę. Rozłożyłam kilka zdjęć aby przyjrzeć się temu chłopakowi. To on. Jak on mógł. Wie o mnie i dlatego mnie gwałcił, bił, poniżał. To nie możliwe?! Mój brat jest potworem!! Mam dwóch braci! To nie prawda. Wstałam gwałtownie z ziemi i rozwaliłam dzbanek z kwiatami. Rozsypal sie na miliony kawałków tak jak moje serce oraz świat w który wierzyłam. Wyciągnęłam z torby pistolet i przyłożyłam sobie go do ust następnie je otwierając. Jeden ruch, jedna chwila i ten cały ból minie. Nagle w moim pokoju pojawili się wszyscy. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać nie odsuwając pistoletu.
-Co Ty robisz? -zapytal przerażony Luke.
-Zobacz na list... Ja przepraszam - płakałam gdy on czytał papier.
Potem dał go Ashowi a w tym momencie ktoś do mnie podbiegl.
-Prosze Vi nie rób głupot Jesteśmy z Toba wszyscy. Cała Twoja rodzina. Po co Ci on. Każdy Cię tutaj kocha. Ten chuj zapłaci za całe zło, ale oddaj mi broń i porozmawiaj z nami- mówił spokojnie, delikatnie a następnie wyciągnął dłoń, na którą dałam pistolet. Byłam taka słaba.
Ktoś mnie natychmiast przytulił a byl to Ash.
-Siostra musimy pogadac a teraz nic Ci już nie grozi. -niósł mnie na rękach do salonu cały czas przytulając.
-Daj mi ją - rozkazał Luke gdy już byliśmy w salonie.
Zostałam przekazana do rąk chłopaka, który trzymał mnie tak przez cały czas gdy uciekłam od niego... Kołysał mnie bo wiedział że tylko to może mnie uspokoić. gdy już przestałam płakać i moczyć mu koszulkę, brat zaczął rozmowe.
-Prosze Victoria powiedz mi co Liam Ci zrobił, powiedz o przeszłości, dlaczego się tak bardzo go boisz? -popatrzył na mnie a ja zaczęłam szeptać.
-No bo to bylo po tym jak mnie zostawiłeś. Płakałam dlugo szukając Cię, rozpaczając i myśląc dlaczego to zrobiłeś bo przecież nie byłam złą siostrą. Chciałam wtedy żebyśmy tylko się trzymali razem we dwójkę bo przecież tyle nam zostało. Poszłam pewnego dnia na cmentarz, ale nie dotarłam tam. Porwał mnie chłopak, którego nie znałam. Trzymał u siebie, przychodził codziennie. Zaczynał od upokorzenia mnie psychicznie wyzywając od kurew i nic nie wartych śmieci. Potem zaczęła się przemoc fizyczna. Uderzenia w twarz , kopanie po brzuchu , dotykanie i gwałcenie. Potrafił mnie tak mocno bić i gwałcić że traciłam przytomność. Udało mi sie jakoś uciec ale byłam wrakiem człowieka. Zaczęłam pić i ciąć sie do takiego stopnia ze trafiłam do szpitala. Tam poznałam Luka, to on przy mnie był gdy Cie potrzebowalam. Kartę do telefonu straciłam u Liama gdy mnie porwał. Jakoś udało mi sie wyjść na prostą. Dostałam sie do gangu Luka. Nauczył mnie strzelać z broni, bić się, jeździć na motocyklu. Uczyłam się i ćwiczyłam aż doszłam do perfekcji. Wszystko było super aż do momentu przyjazdu tutaj i widoku jego. Wysyłał mi Wiadomości i już sie ze mna widział sam na sam. Zmusił mnie znowu i pobił dlatego mam siniki- głos mi się załamał.
-Zabije gnoja-Wrzeszczal Ashton.
-Japierdole gdzie on jest. - wszyscy go zaczęli szukać.
Ale problem był w tym ze on zniknął a wraz z nim reszta mojej nadzieji że ten koszmar sie skończy a on mnie zostawi. Nie wiedziałam tak naprawdę czego ode mnie chciał ale skoro wiedział że jestem jego siostra musiał mnie bardzo nienawidzić. Ale dlaczego gnębi tylko mnie a Asha zostawił? Kolejna seria pytań pojawiła się w mojej głowie. Leżałam wciąż wtulona w Luka. Tylko w jego ramionach czułam sie bezpieczna. Chociaż przez moment mogłam poczuć się naprawdę bezpieczna bo pewne było jedno a mianowicie że ten chuj jeszcze da mi popalić a na ostateczną bitwę z nim będę się musiała udać sama a wtedy nikt mi nie będzie mógł pomóc...Nasza bohaterka nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo miała rację
CZYTASZ
Bad Girl
Roman pour AdolescentsGang, niebezpieczeństwo, strach, paląca przeszłość... To wszystko ma na głowie jedna dziewczyna. 17 lat I miliony problemów... Zapraszam na ciekawą historię pewnej zabłąkanej dziewczyny, której los zgotuje nie małe tarapaty.