Dosc?!

6.6K 183 1
                                    

Wybiegłam z płaczem z tego domu. Ash nawet nie dał mi nic wytłumaczyć a ten chuj się cieszył. Wyłączyłam swój telefon i podążałam ciemnymi uliczkami LA. Przypomniałam sobie każdy pierdolony moment gdy on mnie gwałcił, bil, poniżał... Usiadłam pod jakimś drzewem w parku. Ktoś może tutaj przyjść i mnie ponownie zgwałcić albo zabić. Nawet nie mam ze sobą broni. Jestem beznadziejna. Kolejne łzy spłynęły po moich policzkach. Potrzebowałam Luka. Tylko on mnie moze pocieszyć. Ash nie wiem co ja przeżyłam przez tego człowieka. Spojrzałam zapłakana w niebo.
-Mamo proszę nie pozwól mu mnie znowu dotknąć... Błagam. Wiem ze mi nie odpowiesz ale chce żebyś znowu mnie przytuliła i najlepiej wzięła do siebie... Proszę
Po chwili postanowiłam włączyć telefon. Przyszło miliony wiadomości ale na widok jednej zatrzęsły mi się dłonie. Otworzyłam kopertę i czytałam powoli treść:
Widzisz kochanie nikt Ci nie uwierzy. Wkurwiłaś mnie wiec czeka Cię kara, dla mnie bardzo przyjemna. Radze Ci nie łazić po mieście długo bo jutro nie będziesz mogła chodzić. Z drugiej strony zapłacisz mi za to kopanie suko. Do zobaczenia
Wstałam gwałtownie i wybrałam numer do mojego przyjaciela Nialla aby mi podał adres nielegalnych walk blisko mnie. Nie pytał o szczegóły więc po chwili miałam adres, który był dokładnie 10 minut drogi. Kochałam się bić kiedy byłam wkurwiona i załamana więc wiedziałam ze wygram. Zresztą wisiało mi to najważniejsze żeby moje emocje trochę opadły. Biegłam szybko aby być odrazu. Weszłam do małego, obrzydliwego bloku a następnie do piewnicy. Gdy schodziłam krętymi zimnymi schodami usłyszałam krzyki i poczułam fajki, pomieszane z potem zawodników. Jeszcze bardziej się nakręciłam. Zostałam przyjęta odrazu i życzono mi powodzenia. Wchodziłam na ring jako walka nr 2. Ściągnęłam bluzę pod którą miałam tylko sportowy stanik. Związałam włosy w niedbałego koka i czekałam chwilę na swoją kolej. Było szybko. Miałam walczyć z gościem o przezwisku maska, nazywał sie tak bo nosił maskę która zasłaniała jego twarz. Weszłam powoli na ring i usłyszałam krzyki oraz oklaski widowni. Ukłoniłam się do nich jak na damę przystało i czekałam na dzwonek ktory informował o rozpoczęciu. Usłyszałam ten dźwięk. Rozpoczęłam walkę. Na początku było luźno, tylko on uderzał a ja skutecznie odpierałam jego atak ale potem zaczął mnie wkurwiać więc dostał sierpowego ale niestety upadając chwycił mnie za włosy i leżałam na nim. Wykorzystałam to i zaczęłam uderzać. Po wysiłku, i mimo ilości zadrapań i siniaków wygrałam z nim. Szczęśliwa brałam udział jeszcze w trzech walkach poczym wyszłam na dwór ocierając krew z ust, czoła i rąk. Postanowiłam iść do domu bo byłam w chuj zmęczona i jeszcze bolał mnie brzuch. Niestety jak na mój pech padał deszcz. Dzięki Bogu ze miałam blisko do tego piekła. Chciałam biec ale gdy tylko zaczęłam to zwinełam sie z bólu. Aż w końcu po 30 minutach męki stanęłam przed bramą. Postanowiłam nie pokazywać jak się boję tam wejść więc ruszyłam pewnie do drzwi które szybko otworzyłam i weszłam do środka. Przywitał mnie braciszek, który był bardzo wściekły.
-Co ty kurwa odpierdalasz, rzucasz sie na mojego kumpla, uciekasz z domu, drzesz sie, jesteś cała obita i nie odbierasz telefonu- krzyczał na mnie.
-Masz racje drzyj ryj... Nawet nie wiesz co on mi zrobił, więc proszę zamknij się i zajmij swoim życiem bo mojego już nie naprawisz!! -wydarłam się i pokazując fucka poszłam do pokoju. Kopnęłam drzwi które z hukiem sie otworzyły więc tak samo je zamknęłam. Miałam wszystko w dupie. Płakałam niestety... Usiadłam na łóżku i odsłoniłam koszulkę. Cały moj brzuch był w fioletowych siniakach. Po lód mi sie nie chciało iść więc przyłożyłam sobie tam nóż. Siedziałam tak dopóki ktoś nie wszedł do pokoju, a raczej nie wparował a następnie zabrał mi przedmiot dający ulgę.
-Co Ty wyprawiasz?! Dziewczyno samobójstwo?! -krzyknął ognistowłosy aż się zdziwiłam.
-Ogarnij dupę! Robię co chce i chuj Ci do tego a teraz popatrz mam siniaki wiec oddaj mi nóż bo daje mi ulgę- uspokoiłam się.
-Boże co Ci sie stało - zapytał z troską na co sie zdziwiłam jeszcze bardziej.
-Nie Twoj interes. Żyje więc pozwól mi sobie ulżyć I daj to chujostwo-uniosłam się
-Nie- powiedział wychodząc z nożem.
Świetnie pomyślałam że gorzej być nie może. Do pokoju znowu przyszedł chłopak i podał mi zwykły lód.
-Dzięki -pisnełam.
-Nie ma za co. Jestem Micheal ale dla przyjaciół Mike. -podał mi rękę I się uśmiechnął.
-Co robisz u mnie w pokoju. Jak Ash Cię wysłał to wyjdź bo mimo obrażeń nie ręczę za siebie. -szepnełam
-Jestem tutaj bo chce. Poza tym jestem psychologiem I możesz mi jak coś wszystko powiedzieć. -znowu posłał mi całkowicie szczery uśmiech.
-Może serio muszę to komuś powiedzieć -mój głos się złamał.
-bedzie Ci lepiej obiecuje- popatrzył na mnie.
-Ale obiecaj mi że nie powiesz nic Ashtonowi.
-Obiecuję. -uniósł rękę do serca.
I tak o to tym sposobem opowiedziałam mu dokładnie wszystko z mojej pierdolonej przeszłości pomijając gang. On był smutny po moich zwierzeniach I jednocześnie wkurwiony a ja zadowolona z faktu ze w końcu to z siebie wyrzuciłam. Potem gadaliśmy o miłych rzeczach a ja poczułam że on mógłby być moim przyjacielem. Następnie koło godziny 2 w nocy poszedł już do siebie a ja ułożyłam się wygodnie w łóżku. Odpłynęłam do krainy morfeusza ale niestety ktoś zakłócił mój spokój a był to...

I juz kolejny rozdzial za nami;) mam nadzieje ze wam sie podoba<3
Dzis mam fajne pomysly wiec moze pojawi sie kolejny:*:*

Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz