Rozdział 1

407 29 57
                                    

Tris

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tris

Wybucham płaczem, wciąż trzymając telefon przy uchu.

Nie... nie zdążyłam się z nim pożegnać. Nie wpuścili mnie i Teddy'ego do pomieszczenia, w którym leżał Tobias, żeby nie ryzykować.

A teraz on odszedł... Już nigdy więcej nie usłyszę jego głosu, nie przytuli mnie. Moja nadzieja całkiem wygasła.

Jego już nie ma.

- Tris! Słyszysz mnie? Mówiąc „stało się" miałem na myśli to, że Cztery się wybudził, a nie że umarł.

Momentalnie się uspakajam. Serce zaczyna mi bić jak szalone, oddech staje się szybszy.

- Wyb... wybudził się... - powtarzam, nie docierają do mnie jego słowa. Tobias się wybudził. Nie umarł.

- Z jego pamięcią wszystko w porządku, wyjaśniliśmy mu wszystko, opowiedzieliśmy o tobie i zabraliśmy na badania, a teraz czeka na ciebie. Chciałby cię zobaczyć jak najszybciej, jest bardzo niecierpliwy.

Zaczynam się zastanawiać gorączkowo jak to zrobić. Nie mogę tak po prostu tam pojechać, bo zobowiązałam się do czegoś. Jednak nie wytrzymam, jeśli zaraz nie pojadę do Agencji...

- Ale nowicjusze... - mówię niepocieszona. No tak, nie zostawię ich, ale z drugiej strony najchętniej teleportowałabym się do Agencji, byleby jak najszybciej zobaczyć Tobiasa.

- Idź, Amar się dzisiaj nimi zajmie - wtrąca Tyler, który ma kamienną twarz. Specjalnie nie chce wyrazić żadnej emocji?

- Na pewno? - Upewniam się. Nie chcę sprawiać problemów.

- Tak, idź... miłość twojego życia na ciebie  czeka - mężczyzna spuszcza głowę.

- Tyler...

Ale on już się odwraca i idzie do reszty Nieustraszonych, którzy czekają na nowicjuszy. Jest mi przykro, że tak się to potoczyło, ale nie mam go za co przepraszać. Jestem bardzo szczęśliwa, że Tobiasowi się udało, więc nie czekając już dłużej, biegnę do biura, żeby dostać auto, którym pojadę do Agencji.

>>>

Matthew czeka na mnie przy wejściu. Nie bawimy się w powitania, od razu prowadzi mnie na salę, w której leży Tobias. Irytuje mnie to, że idzie tak powoli, ja muszę to zobaczyć teraz, zaraz...

Wpadam do środka, rozglądając się po pomieszczeniu. Widzę Tobiasa, który siedzi na łóżku, opierając się o ścianę. Jest blady i wychudzony, ale na jego twarzy rozkwita szeroki uśmiech, gdy mnie zauważa.

- Tris - mówi, a ja autentycznie zaczynam płakać. Tak bardzo tęskniłam za jego głosem, bałam się, że już nigdy go nie usłyszę... - Chodź do mnie - widzę, że wyciągnięcie rąk w moją stronę jest dla niego nadal trudnym zadaniem, co rozumiem, bo sama przez to przechodziłam. Nie daję mu długo czekać i przytulam się do niego z całej siły. Odsuwam się od niego i zaczynam obsypywać pocałunkami jego twarz. - Chyba się za mną stęskniłaś?

- Nawet nie wiesz jak bardzo - mówię, a on ociera łzy z moich policzków. - Bałam się, że to już koniec. Mówili, że umrzesz, miałeś jakąś infekcję.

- Hej, ale żyję. Jestem tutaj - uśmiecha się. - Nie płacz już. Wszystko jest dobrze, kocham cię.

- Ja ciebie też - nie mogę się od niego odkleić. Tak długo marzyłam o tej chwili i w pewnym momencie straciłam wiarę, że kiedykolwiek znów będziemy razem. - Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? Może jesteś głodny? Dali ci coś do jedzenia? A może chcesz się czegoś napić?

- Jest taka jedna rzecz...

- Tak? - Wstaję od razu. - Zaraz to załatwię.

- Wracaj - Tobias śmieje się, a ja siadam z powrotem. - Mówiłem o czymś innym. Bardzo tego potrzebuję, a ty wciąż mi tego nie dajesz...

- Co? Niby czego? - Marszczę brwi.

- Pocałuj mnie - odpowiada tylko. Uśmiecham się i zbliżam twarz do jego twarzy. Kiedy nasze usta się łączą, czuję mrowienie na całym ciele, dreszcz przechodzi wzdłuż mojego kręgosłupa.

Nie chcę już nigdy się od niego oderwać.

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowa szansa (9)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz