Dziś mamy dzień, w którym jest to cholerne spotkanie, na którym mam podać swoją decyzję czy zostanę królową czy nie. Za dosłownie pięć minut będziemy w tym cholernym zarządzie. Czemu akurat ja mam o tym decydować? Czemu nie ktoś inny?
Tak w ogóle to wczoraj chyba z dwie godziny z Haru rozmawiałam tylko na ten temat. Jej zdaniem powinnam się zgodzić, ale wie, że nie może mnie do niczego zmuszać, więc to ja mam zdecydować. Rozmawiałyśmy jak akurat jej córka spała a jej mąż był w pracy. Największym plusedm tej rozmowy okazał się fakt, że zrobiło mi się lżej na sercu, gdy się wygadałam, ale... No właśnie, ale Haru niezbyt mi pomogła w podjęciu tej jakże trudnej decyzji. Haru to Haru i ona za mnie nie może zdecydować, bo jej świat wampirów nie dotyczy i też nie chce brać odpowiedzialności za to czy pod jej wpływem podejmę taką a nie inną decyzję.
Rei zaparkował samochód przed zarządem i wysiedlismy.
-Rei ja nie chcę tam iść-powiedziałam.
-Wiem kochanie. Ja też nie. Dobrze wiesz, że musimy iść na to spotkanie jeśli chcemy być żywi i w ogóle.
-Wiem, ale...
-Nie ma żadnego ale. Po spotkaniu zabieram cię w jedno miejsce.
-Znowu park trampolin?-Zapytałam z uśmiechem.
-Nie! Ja tam więcej z tobą nie idę. To było nie fair.
-No przepraszam bardzo, ale ja nie oszukiwałam.
W tym momencie weszliśmy już do sali konferencyjnej, w której miało odbyć się spotkanie. Byliśmy pierwsi. Usiedliśmy na krzesłach obok siebie i w ciszy czekaliśmy na to co ma się wydarzyć. Ja zatraciłam się w myślach jak to dwa dni temu Rei zaliczył wiele gleb w parku trampolin, jak o mało nogi sobie nie złamał podczas hopsania. Przez dwie godziny dobrze się bawiliśmy zapominając o całym świecie nas otaczającym, o wszystkich problemach, a za to śmialiśmy się z siebie nawzajem, gdzięki czemu do domu wróciliśmy ze wspaniałymi humorami, a po takim wysiłku obiad smakował wyśmienicie. Reia postawiłam przy garnkach. Lubię jak przyjeżdż, bo oprócz dobrej zabawy wiem, że dobrze ugotuje, bo lubi to robić.
Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk rozmów i kroków ludzi wchodzących do sali. Każdy zajął swoje miejsce przy stole. No to posiedzenie czas zacząć.
-Luna jaka jest twoja decyzja?-Zapytał Furusawa.
-To za chwilę. Najpierw chciałabym się wreszcie dowiedzieć, dlaczego widzę te tatuaże łowców?
-Dlatego że masz dar do widzenia ich. Niewiele wampirów widzi, ale jeszcze mniej tak bardzo jak ty. Teraz mi odpowiesz na pytanie?
-Jeszcze nie. Jak zmieni się moje życie jeśli zgodzę się na zostanie królową?
-Będziesz miała mniej czasu dla siebie, bo twój grafik będzie dość mocno napięty, choć nie w każdy dzień. Musisz też mieć czas dla siebie, aby nie przemęczać się zbyt mocno, aby móc funkcjonować w pracy. Myśle, że będziesz musiała pić więcej ludzkiej krwi.
-Dobra, zgadzam się, ale nie będę piła ludzkiej krwi. Nie po to chciałam zostać wegetarianką i trzymam się tego, bo tak jest bezpieczniej dla ludzi, aby teraz to niszczyć. Jesteście nienormani.
-To zgadzasz się czy nie?-Zapytał jakiś obcy dla mnie facet.
-Tak, ale nie będę piła ludzkiej krwi.
-To jest nasz warunek.
-Chyba was powaliło. Jako łowcy macie zasadę, by chronić ludzi, a królowej wampirów będziecie kazli pić ludzką krew? To się nie trzyma całości. Sorry, ale nie.
-To da się załatwić-wtrącił Furusawa.-Tylko musisz być pewna tego, że się zgadzasz zostać tą królową.
-Przecież powiedziałam, że się zgadzam.
-Luna cieszę się, że zdecydowałaś się. Kto cię namówił, bo dwa dni temu byłaś na nie?-Zapytał Rei.
-W dużej mierze przyczyniła się do tego...
-Dobra, wiem. Nie muszą znać imię twojej najlepszej przyjaciółki.
-Czy spotkanie jest już zakończone?-Zapytałam.
-Nie. Teraz masa papierkowej roboty.
No i dwie godziny siedziałam nad jakimiś papierami, które musiałam podpisać. Większości już nie pamiętam o co w nich chodziło. Po tym czasie wyszłam z Reiem z tego budynku i wsiedliśmy do samochodu. Byłam wyczerpana, a Rei szczerzył się od ucha do ucha.
Do domu weszłam z bólem brzucha od śmiechu przez Reia. Od razu chłopak poszedł do kuchni. Po drodze kupiliśmy pizzę i dobre czerwone wino.
-Jak Haru się to udało?-Zapytał.
-Nie wiem. Rozmawiałyśmy z dwie godziny i myślę, że to ona w dużej mierze przyczyniła się do tej decyzji.
-Jesteście nienormalne. Tyle lat się znacie, a mimo wszystko nadal się przyjaźnicie, nie zważając na to co się dzieje.
-Skończ pierdzielić farmazony i przynieś mi butelkę krwi zwierzęcej z lodówki, która jest w szafie.
-Jaki szyfr?
-1780.
-Tyle lat masz ten sam szyfr?
-No tak. Przyzwyczaiłam się.
-Zmień w końcu.
Po dwóch minutach wrócił z butelką i oboje siedliśmy na kanapie, położyłam nogi na jego kolanach i włączyliśmy film.
CZYTASZ
Wampirzyca 2
FantasiDruga część o zwariowanej wampirzej dziewczynie, która ma przyjaciół, pracę, łowców po swojej stronie, spokojne życie. Ten spokój nie potrwa długo. Co zrobi, gdy przyjdzie jej wybrać między spokojem i rutyną a szaleństem? Czy pojawi się ktoś nowy w...