17

128 10 0
                                    

Rei oświecił nocną lampkę. Spojrzałam na jego twarz, oj jest wściekły, nawet bardzo.  

-Luna czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co dziś zrobiłaś?-Stara się być spokojny, choć dobrze widzę, że do wybuchu została bardzo cieniutka granica.

-Mówiłam, że nie będziesz za mnie decydował. To moje życie.

-Ale ja cię kocham i chcę ci pomóc.

-A ja nie chcę twojej pomocy. 

-Nie chcesz iść do lekarza, bo się boisz. Jesteś pieprzonym tchórzem!-Wstał z łóżka i zaczął chodzić w tę i z powrotem po pokoju.

-No i?

-Powinnaś już dawno iść do lekarza. Im dłużej zwlekasz tym gorzej dla ciebie. Możesz nawet nigdy nie zajść w ciążę.

-Jak dobrze, bo ja nie chcę mieć dzieci.

-Teraz tak mówisz, a w przyszłości zmienisz zdanie-do sypialni weszłam moja kotka Pirania. Ja nie nadawałam jej imienia. Takie już miała. Poklepałam kilka razy w pościel, aby przyszła do mnie, ale ona woli siedzieć przy drzwiach.-Skup się na rozmowie, a nie na tym sierściuchu.

-Nie mów tak o mojej księżniczce.

-Ehh.... Luna dobrze wiesz, że nie możesz tego tak zostawić. 

-Nie będziesz decydował za mnie.

-Ktoś musi. Przez jakąś część życia radziłaś sobie sama, bo twoja matka miała cię gdzieś. Odkąd zamieszkałaś z osiem lat temu u mnie w domu masz mnie. Zawsze jestem do twojej dyspozycji i zawsze chciałem ci pomóc. Stoję po twojej stronie, ale tym razem musisz zrozumieć, że takie zachowanie musi zostać schowane na rzecz zachowania dorosłej kobiety, którą niewątpliwie jesteś-klęknął przede mną, aby móc spojrzeć mi w oczy.-Wiem, że się boisz. Jesteś bardzo silną kobietą, ale jak każdy czegoś się boisz. Mogę pójść z tobą jeśli chcesz. Do gabinetu oczywiście wejdziesz sama. Chciałbym, abyś podjęła teraz decyzję.

-Pójdę do niej-powiedziałam szeptem, tak, że nie mam pewności czy usłyszał. Nawet nie patrzyłam na niego tylko na podłogę.

-Bardzo cieszy mnie twoja decyzja, a teraz połóż się spać i odpocznij, chyba, że chcesz coś zjeść.

-Nie dzięki. Pójdę spać.

Rei wyszedł z mojego pokoju, ale Pirania została. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. 

  ♥♥♥  

Następnego dnia po mojej pracy Rei czekał w samochodzie na mnie. Jestem cholernie zestresowana, co chyba zauważył, gdy wsiadłam do samochodu. Ruszył nic nie mówiąc. Gabinet tej wampirzej ginekolog jest na drugim końcu Tokio, więc trochę będziemy jechać. Dziś udało mi się zjeść tylko jakiegoś batonika. 

Rei w pewnym momencie otworzył schowek i wyjął pudełko zapewne z sałatką i położył mi je na kolanach.

-Zjedz to, proszę-spojrzał na mnie na chwilę i wrócił wzrokiem na jezdzię. 

-Nie jestem głodna.

-Luna znowu nic nie jesz. Zjedz chociaż troszkę. Wiem, że jesteś zestresowana, ale musisz coś jeść. Nie możesz zostawić swojej kotki samej.

Niepewnie otworzyłam pudełko, a moim oczom ukazała się sałatka z ogórkiem, różnymi sałatami, jakimiś kawałkami mięsa, marchewką i nie wiem czym jeszcze. Obok położony był widelec, który złapałam i powoli zaczęłam jeść. Mruknęłam, gdy poczułam jaka jest dobra.

-Smacznego. Widzę, że smakuje-pokiwałam głową. Gdy dojechaliśmy z pudełka zniknąła około połowa zawartości. Jadłam bardzo powoli, bo nie wiedziałam czy, aby na pewno nie zwrócę tego co właśnie zjadłam.-No to jesteśmy. Gotowa?

-Nie. Muszę iść?

-Tak. Zamknij pudełko i chodź. 

Zrobiłam jak powiedział mężczyzna i razem weszliśmy do budynku, w którym przyjmuje wampirza ginekolog. Nie wiedziałam, że mój poziom stresu może wzrosnąć, ale właśnie to się stało. Usiadłam przed gabinetem, a Rei powiedział, że zaraz wróci i mam się nigdzie nie ruszać. Dziś nie ucieknę. Po chwili wrócił, a po kolejnej chwili zostałam zawołana do gabinetu. Zobaczyłam znajomą twarz. Kobieta szybko wstała. Jest to młoda dziewczna z jasnymi włosami, które sięgają jej do ramion. Niska z krągłymi biodrami i większym biustem od mojego.

-Dzień dobry-przywitałam się.

-Witaj wasza wysokość-wskazała mi krzesełko i poczekała aż usiądę, dopiero ona usiadła.

-Mogę mówić po imieniu?

-Tak wasza wysokość. Jestem Aiko.

-Aiko proszę nie mów do mnie tutaj wasza wysokość. Teraz nie jestem królową, a twoją pacjentką.

-Dobrze, więc co cię sprowadza?

Powiedziałam o wszystkim, a dziewczyna mnie zbadała i powiedziała, że nie powinnam była tyle czekać z przyjściem do niej. Przepisała mi jakieś tabletki. Powiedziała, że powinny pomóc, ale jeśli nie pomogą to mam szybko do niej przyjść i że dla mnie jest zawsze dostępna. Była lekko wystraszona, ale bardzo miła. Polubiłam ją.

Gdy wyszłam z jej gabinetu to Rei od razu zerwał się z krzesełka i podszedł do mnie. Wyjął z mojej dłoni receptę i przytulił mnie. 

-Długo cię nie było. Wszystko w porządku?-Zapytał z troską.

-Chyba tak. Była wystarszona, gdy przepisywała mi te tabletki. Nie wiem dlaczego. Kupimy je po drodze?

-Tak. Wracamy?

-Tak. Masz na coś ochotę?

-No to ciasto z lodówki.

-Widzę, że stres cię opuszcza. Było, aż tak źle?

-Chyba nie. No chodź szybciej bo jestem głodna.

Rei zaśmiał się, ale przyspieszył kroku. W samochodzie otworzyłam pudełko z sałatką i dokończyłam ją. Po drodze wstąpiliśmy do apteki, ale to Rei poszedł, bo nie chciał, abym to ja szła. Po wejściu do domu udałam się do lodówki po ciasto, którego ukroiłam sobie spory kawałek i zaczęłam jeść. Po tym wzięłam leki, których mam w sumie pięć, później poszłam pod prysznic i do łóżka, do którego przyszedł też Rei i mnie przytulił, dzięki czemu szybciej zasnęłam.

Wampirzyca 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz