14

141 10 0
                                    

Dziś Haru wychodzi ze szpitala ze swoim synkiem. Wraz z Nawakim zdecydowali, iż ich syn będzie się nazywał Hiro Hayata. Ma niebieskie oczka i dużo się uśmiecha, jest lżejszy niż w momencie, gdy przyszedł na świat, ale to jest normalne. Przyjechałam do domu Haru i zabrałam ze sobą brownie, które sama specjalnie dla niej upiekłam. Nawaki jak zobaczył to ciasto to nie był zadowolony, ale przecież nie zabroni swojej żonie tego jednego ciasta. Przyszłam zanim pojechał po Haru. 

Teraz drzwi otwierają się i wchodzi przez nie świeżo upieczona mamuśka. No z drugim dzieckiem świeżo upieczona. Ma duży uśmiech i wiem, że czuje zapach ciasta bo względem tego ma szósty zmysł. Wpada do kuchni, w której siedzę z kubkiem kawy. Odejmuję go od ust, wstaje z krzesła i podchodzę do niej, aby ją przytulić na powitanie. Wpada w moje ramiona i po chwili się odsuwa, podchodzi do miejsca, gdzie jest mój kubek, zabiera go i jego zawartość wylewa do zlewu.

-Co robisz?!-Pytam oburzona.

-Jesteś uzależniona od kawy. Musisz ją ograniczyć, bo zaszkodzi ci.

-A skąd możesz wiedzieć czy mi zaszkodzi czy nie?

-Bo rozmawiałam z Reiem o tym.

-Błagam cię. Kawa mi pomaga.

-Kiedy ostatnio piłaś krew?

-Nie wiem, z trzy dni temu, a co?

-No właśnie. Odstawiasz krew dla kawy? Luna nie możesz tego sobie robić. 

-Haru nie denerwuj się i nie martw o mnie. Nic mi nie będzie. 

-Ile kaw dziennie pijesz?

-Nie liczę ich.

-Więcej niż dwie, trzy?

-Zdarza się. Zmieńmy temat.

-Masz ograniczyć kawę. 

-Dobra-powiedziałam to tylko po to, aby dała spokój temu tematowi. Przecież nic się nie stanie.-Jak się czujesz mamuśko?

-Dobrze. Nagisa już widziała brata i bardzo się ucieszyła, że będzie miała brata i powiedziała, że nie mogła się już doczekać, aż będzie z nami. 

-No widzisz jaką masz mądrą córę? Poczekaj aż weźmie pilota od telewizora i zechce wyłączyć płacz brata. 

-Okey? To będzie dziwne, jak tak zrobi. A teraz dej mnie to ciasto, bo wiem, że zrobiłaś je specjalnie dla mnie-podałam blaszkę ciasta Haru i łyżeczkę. Dla siebie wzięłam drugą i zaczęłam podkradać jej ciasto, aby nie zjadła całego sama. Od początku zostawiłyśmy po kawałku dla jej męża i córki. 

-Od jakiego miejsca czułaś zapach tego ciasta?-Zapytałam oblizując łyżeczkę. Zjadłam mniej niż jeden kawałek. Reszta jest jej, a blaszka nie należy do najmniejszych, no może do tych średnich. 

-Zanim wjechaliśmy na podjazd.

Kilka minut ciszy i jedzenia ciasta. Pod jej czujnym wzrokiem nalałam sobie wody do szklanki.

-Luna co jadłaś na śniadanie?-Zapytała bardzo uważnie przyglądając mi się.

-Też cię kocham Haru.

-Luna do cholery jasnej-odłożyła łyżeczkę.-Co chcesz tym osiągnąć?! Dlaczego to robisz?! 

-Po prostu nie mogę jeść. Kawa jest jedyną rzeczą, którą mój organizm zawsze przyswaja bez wrażenia, że zaraz to zwrócę. Haru nic mi nie jest. 

-Nic? To nazwysz niczym? Luna ty się głodzisz!

-Haru uspokój się. Ty nie możesz się denerwować.

-W dupie to mam, bo jesteś dla mnie cholernie ważna. To, że jesteś wampirem niczego nie zmienia i nie sprawia, że możesz nie jeść i pić tylko kawę-do kuchni wszedł Nawaki.

-Haru kochanie nie unoś się tak, to nie niezdrowe dla ciebie. A teraz jeszczed małego trzeba karmić, a twój pokarm jest dla niego najlepszym co może dostać. 

-Wiem, ale Luna musi dostać ochrzan i ktoś musi jej powiedzieć, że robi coś strasznego dla samej siebie i musi się wziąć w garść.

-Okey, ale proszę cię spokojniej. Ja zajmę się małym-jak na zawołanie zaczął płakać, a Nawaki poszedł do niego.

-Kiedy ostatni miałaś okres?-Błądziłam wzrokiem wszedzie tylko nie po przyjaciółce.-Spójrz mi w oczy do cholery i powiedz. Ile temu? Dwa miesiące, trzy?

-Pięć.

-I nic z tym nie zrobiłaś?

-Nie. A co mam zrobić? Iść do ginekologa? I co powie? Nie jestem zwykłym człowiekiem i sama to dziś zaznaczyłaś, ale, kurwa mać, to minie-spóściłam wzrok na swoje dłonie, którymi bawię się. 

-Kiedy? 

-Nie wiem. Wsystko się zmienia. Tryb życia, sposób odżywiania się, raz ćwiczę po jakimś czasie znowu nie ćwiczę i tak w kółko. Do tego stres, problemy z powodu zostania królową. Albo nie jem, albo jem dużo. Najwięcej słodyczy, chipsów i tego typu rzeczy. Mogę siedzieć i cały czas jeść. Niesamowicie rzadko jest coś pomiędzy, czyli normalność.

-Luna spójrz mi w oczy-zrobiłam to.-Musisz o tym z kimś porozmawiać-Haru mówi bardzo spokojnym głosem.

-Właśnie to robię.

-Ale powinnaś porozmawiać z kimś innym niż ja, bo ja nie wiem jak mam ci pomóc.

-Z kim niby mam porozmawiać na takie tematy? Z Reiem? Odpada. Przyleci pierwszym samolotem i będzie traktował mnie jak laleczkę z porcelany. Zrobi wszystko, aby mnie pilnować. Ja tak nie chcę.

-Luna z kimś musisz, a on jest jedyną osobą, której ufasz aż tak i on będzie wiedział co robić.

-Jest facetem!

-No i co z tego. Jeżeli nie będzie wiedział dlaczego tak jest to zrobi wszystko, aby się dowiedzieć.

-Po co ma wiedzieć?

-Aby ci pomóc. Niby taka inteligentna, a jaka głupia.

-Nevermind. Zmieńmy temat.

-Znowu?-Haru spojrzała na zegarek.-Czy ty nie powinnaś jechać do pracy?-Również spojrzałam na zegarek.

-Shit-zabrałam swoją torebkę, pożegnałam się z Haru i wyszłam z jej domu.

Wsiadłam do samochodu i pognałam do szpitala. Wpadłam do budynku i szybko zarzuciłam kitel oraz zaczęłam swoją pracę. Poszłam do kilku pacjentów. A po swoim dyżurze wróciłam do domu. Zdjęłam szpilki już przed drzwiami, które zostawiłam zaraz przy drzwiach. Po wejściu do mieszkania poszłam do sypialni, aby wziąć butelkę krwi. Otworzyłam szafę, lodówkę i wyjęłam butelkę. Wraz z nią usiadłam na swoim łóżku, odkręciłam ją i bardzo powoli zaczęłam pić jej zawartość. Było mi niedobrze już po pierwszym łyku, ale wiedząc, że muszę wreszcie wypić choć butelkę to wmuszałam ją w siebie.

Po dłuższym czasie udało mi się wypić zawartość butelki. Wyrzuciłam ją i wzięłam swoją piżamę, z którą udałam się do łazienki, aby wziąć prysznic, a po nim pójść spać. W łazience zaczęło mnie boleć serce, dlatego usiadłam na zimnych kafelkach i odczekałam trochę zanim faktycznie poszłam do łóżka.

Wampirzyca 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz