Rozdział 32

136 23 21
                                    

Haz'ons zawarczał gniewnie i rzucił w przestrzeń kilka przekleństw. Razem z Kaz'Namem znalazł się w okrągłym pomieszczeniu. Został przydzielony do grupy szukającej Bursztynowego Miecza. Miał nadzieję, że dzieciaki zaprowadzą go na miejsce, wtedy on się ich pozbędzie, ale coś pokrzyżowało mu plany. Tym czymś były cztery korytarze. Każdy z nich prowadził w inną stronę. Najłatwiej byłoby określić je: przód, tył, lewo, prawo - ciężko było zorientować się w kierunkach świata, gdy wcześniej krążyło się po tunelach. Aż nazbyt łatwo było stracić orientację... Ponieważ były identyczne nie wiedział, który korytarz wybrać. Nie chciał się przy tym przyznawać do wątpliwości Kaz'namowi, więc na pomoc nie bardzo mógł liczyć.

– Haz'ons, gdzie idziemy? – zapytał wojownik. Miał długie, czarne włosy splecione w warkocze, a na twarzy widać było kilka blizn – pamiątek po licznych potyczkach.

– Nie widzisz, że myślę? – zapytał gniewnie.

Kaz'nam prychnął.

– Nie zachowuj się jak dowódca. Metr'lon nawet nie wyznaczył cię na szefa tej wyprawy.

– Metr'lon to stary dziad. Nie zawsze ma rację – odciął się Temudżein.

– Ja jednak myślę, że często ją ma. Inaczej nie byłby takim znakomitym wodzem. Chociaż, może w tym twoim rozumowaniu trochę racji jest. Po stracie syna wydaje się być bardziej roztargniony. Ale ja też byłbym roztargniony gdyby mój własny syn mnie zdradził – dumał Kaz'nam.

– Och, zamknij się wreszcie!

– Dobra, dobra, to którędy w końcu idziemy? – powrócił do sedna wojownik.

– Tamtędy – odparł Haz'ons nie kryjąc przy tym złości.

Kaz'nam wzruszył ramionami. Nie miał ochoty dłużej kłócić się z towarzyszem. Skoro wybrał północną odnogę, to widocznie miał powód. Kaz'namowi tylko przez sekundę przeleciała myśl, że rodak zgaduje. W Temudżeińskich wojskach kładło się silny nacisk na dyscyplinę wśród żołnierzy, dlatego też bez skargi podążył za Haz'onsem

*****

– Ciemno tu jak w grobie – powiedział Akcein, nerwowo zaciskając palce na rękojeści saksy – długiego noża, służącego zarówno jako broń, jak i narzędzie.

– Nie przesadzaj, mamy przecież pochodnię – odpowiedziała Katana, pewnie krocząc na przód. Nie miała pojęcia, jak bardzo podziwia ją w tej chwili przyjaciel.

– Wiem, ale jednak lepiej się czuję na otwartej przestrzeni – mruknął niewyraźnie chłopak, pochylając się jeszcze mocniej, by nie zahaczyć głową o niski strop korytarza. Razem z Kataną musieli nieustannie schylać się, a nawet kucać. Na szczęście korytarz był na tyle szeroki, że stalaktyty zwisające bliżej ścian korytarzy nie były dla nich niebezpieczne. O ile pilnowało się środka. Jednym słowem – było strasznie nisko. Minuty płynęły, a Akcein coraz bardziej żałował, że nie został na górze pomagając Aimrze i Naligowi. Nie miał pojęcia czy oni jeszcze żyją. Dwójka jeszcze dzieciaków przeciwko sześciu dorosłych? Słabo to brzmiało, nawet, gdy miało się na uwadze zdolności Aimry i fakt, że wśród Temudżeinów było dwóch niewyszkolonych do walki wieśniaków.

– Myślisz, że sobie poradzili? – zapytał Katanę. Ona westchnęła i odparła cicho:

– Mam nadzieję, bo jeśli nie, to naszym tropem podąża odział naprawdę niebezpiecznych wojowników. Musieli sobie dać radę.

– Musieli – powtórzył głucho Akcein. Nagle poczuł się bardzo malutki. Wokoło działo się tyle rzeczy. Od Naliga dowiedział się, że za nimi idzie kilkutysięczna armia Temudżeinów. A gdyby komuś było mało, to w grę wchodziła zapomniana legenda. W Skandii ludzie żyli sobie spokojnie, nieświadomi wielkiego niebezpieczeństwa, które im zagrażało. A co robił on? On razem z przyjaciółmi gonił za magicznym Mieczem, nawet niemając pewności czy on w ogóle istnieje! Zamiast ostrzec Skandian idę teraz ciemnym i wilgotnym korytarzem, szukając skarbu – podsumował w myślach swoją sytuację. Nagle poczuł, że lodowata kropla spadła na niego z sufitu. Już jakiś czas temu przestał je wycierać. To po prostu nie miało sensu. Rozległ się syk, płomień lekko przygasł, by po chwili znów się pokazać. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi, choć za pierwszym razem oboje wydali z siebie okrzyki zaskoczenia i przerażenia.

Zwiadowcy: Zaginiony mieczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz