Rozdział 7+info

272 36 40
                                    

Najpierw krótka informacja. Zamierzam wstawić na wattpada kolejną historię pt. "Mów mi Misha". Będzie opowiadać o koniach, przyjaźni, przygodach, trudnych relacjach, zawodach i wypadkach. Będzie trochę czarnych charakterów i takich tam typków spod ciemnej gwiazdy... Piszcie co o tym sądzicie i czy będziecie zaciekawieni.

Na to teraz rozdział!

WildAntka

************

Akcein jechał na północ do końca dnia. Wieczorem zobaczył las Północnego Wiatru, rzeczywiście mocno wiało. Chłopak spojrzał na chmury. Stwierdził, że nie będzie padać, po czym skierował Arcosa w stronę kępy drzew rosnących przed linią lasu. Tam się zatrzymał i zsiadł z konia. Zajął się rozkładaniem obozowiska. Rozstawił mały, jednoosobowy namiot, zebrał drwa na ognisko i rozłożył skórzane poidło. Chociaż niedawno zatrzymali się przy strumyku, wiedział, że Arcos z chęcią się napije. Następnie rozpalił ogień. Do dzbanka z wodą nasypał kawy i umieścił go nad ogniem. Wyjął z zapasów suchary, suszone mięso i przyprawę z ostrej papryczki. Zjadł, wypił i sięgnął do sakwy po jabłko. Wbił w nie zęby i delektował się pysznym owocem. Arcos spojrzał na niego z wyrzutem. Ponieważ jego pan nie reagował, konik parsknął. Znowu nic, Akcein dalej jadł jabłko.

Chcę jabłuszko. upomniał się Arcos. Uczeń zwiadowcy w końcu nie wytrzymał i powiedział:

– Warto mieć marzenia.

Warto mieć marzenia i warto mieć jabłuszko. Na tą informację przekazaną przez konika Akcein parsknął śmiechem, a ponieważ jeszcze miał w buzi kawałki jabłka, wypluł przy okazji kilka z nich. W końcu się uspokoił.

– Ty, to zawsze masz jakieś powalające teksty.

Ja mam teksty i się nimi dzielę, a ty masz jabłuszka i się nimi nie dzielisz.

– Przekonałeś mnie, proszę – Akcein wiedział, że nie ma co liczyć na ostatnie słowo w rozmowie z konikiem i nie mylił się.

No, wreszcie zmądrzałeś. Arcos z wielką radością wgryzł się w podany przysmak.

*****

Było już całkiem ciemno. Akcein siedział przy ognisku i przyglądał się kolejnym wskazówkom.

Tam za lasem i za wodą

czeka ciebie test z przygodą.

Poznasz takiego człowieka

co przed tobą nie ucieka.

On da ci kolejną wskazówkę.

Pamiętaj by wynająć łódkę.

Kiedy znajdziesz piękny skarb,

wracaj, już do domu czas.

– To będzie początek końca naszej przygody, Arcos – Akcein spojrzał na konika, ten cicho zarżał. Chłopak znał ten sygnał. Koń ostrzegał go, że ktoś się zbliża. Nie wiedział czy to wróg czy przyjaciel, po prostu ktoś się zbliżał. Uczeń wziął do ręki łuk, nałożył strzałę i cichutko spytał:

– Gdzie? – Arcos w odpowiedzi skierował łeb na północny zachód. Chłopak wstał i wyszedł zza krzaków. Ukrył się z boku drogi, nakrył peleryną i czekał. Przez chwilę nic się nie działo. Dopiero później zauważył. W jego kierunku jechała postać na koniu. Miała na sobie płaszcz podróżny, który był cały mokry. Kiedy osoba zdjęła kaptur, Akcein ze zdziwieniem rozpoznał, że jest dziewczyną. Kiedy podjechała bliżej z jeszcze większym zdziwieniem stwierdził, że jest jedną z tych dwóch niewiast, na które zwrócił uwagę na starcie.

– Witaj, nazywam się Katana. Czy mogłabym ogrzać się przy twoim ognisku?

*****

Katana siedziała na pieńku, przydźwiganym tu przez Akceina i piła herbatę. Jej płaszcz suszył się w pobliżu ognia. Po krótkiej rozmowie na samym początku stwierdzili, że na razie połączą siły. Razem poczekają do rana.

Katana miała przykrą przygodę. Wieczorem jej klacz Neckly się przestraszyła i wierzgnęła, zupełnie zaskoczona dziewczyna spadła z niej prosto do strumienia. Później jechała z nadzieją, że znajdzie jakieś miejsce na obóz. Kiedy dotarła do lasu nie miała siły by się zająć rozłożeniem posłania, nie mówiąc już o rozpaleniu ogniska. Z ulgą zauważyła łunę na niebie. Pojechała w jej kierunku i spotkała Akceina.

– Jesteś zwiadowcą? – spytała się chłopaka. Upiła łyk herbaty.

– Tak dokładniej to uczniem, a czemu? – niepewnie odparł Akcein.

– Nic, widziałam cię na starcie – Katana upiła jeszcze łyczek, napój był pyszny i rozgrzewający. Podniosła wzrok. – Domyślasz się kim ja jestem?

Akcein przyjrzał się dziewczynie. Miała jasne włosy upięte w wysoki kok. Była ubrana w białą tunikę. Jej zielone oczy patrzyły na niego z inteligencją, tak jakby go sprawdzały. Chłopak nie wiedział kim może być Katana, chyba, że...

– Jesteś kurierką? – uczeń zwiadowcy miał nadzieję, że tak. Nie przepadał za grami typu „zgadnij kto to".

– Prawie od roku – do jego uszu dotarła odpowiedź. Dziewczyna zapatrzyła się w płomienie. Akcein musiał przyznać, że była bardzo ładna. Siedzieli tak jeszcze przez kilka minut, aż w końcu Katana ziewnęła.

– Idę spać. Dobranoc zwiadowco, och przepraszam, uczniu zwiadowcy – uśmiechnęła się i odeszła do swojego namiotu. Akcein spojrzał za nią, po czym przeniósł wzrok na swojego konia.

– Ja też idę spać. Czuwaj – w odpowiedzi konik popatrzył na swojego pana z mądrością. Jego oczy jakby przekazywały: bądź spokojny, zadbam o ciebie i o tę kurierkę. Chłopak jeszcze obszedł dookoła obozowisko i wreszcie położył się spać. Arcos upewnił się, że nic się nie zbliża i przeszedł na drugą stronę obozowiska. Ma czuwać? Będzie czuwał.

*****

Obudził go śpiew ptaków. Akcein usiadł na posłaniu i przetarł oczy. Szybko się ubrał i wyszedł przed namiot. Arcos stał spokojnie koło klaczy Katany. Chłopak wiedział, że konik czuwał przez całą noc, zapadając jedynie co jakiś czas w krótkie drzemki. Teraz machnął na wierzchowca. Kiedy zwierzę przyszło do swojego właściciela, ten poklepał go po szyi.

– Dobrze się spisałeś, idź odpocząć.

Wreszcie, myślałem, że już nigdy nie wstaniesz. A właśnie, masz jabłko?

– Dostaniesz później, teraz idź. Będę cię potrzebował.

Aaa, jasne. Jak nikt nie ma chęci do czuwania to ja, a jak ja chcę jabłko to nikt nie ma.

– Maruda.

A żebyś wiedział...

– Idź już.

Męczy cię moje towarzystwo, czy mam rację?

– Nie masz.

Tak samo jak nie mam jabłka. Po tym konik obrócił się na kopycie i odbiegł pod drzewa, by odpocząć. Akcein tymczasem zastanawiał się czy to nie jego własna wyobraźnia nie podsuwa mu tych myśli konika. Rozum twierdził, że to niemożliwe, ale serce mówiło, że to prawda.

– Och, jak wcześnie wstałeś Akcein! Dzień dobry! – wesoły głos Katany przywrócił go do rzeczywistości. Dziewczyna wyglądała jeszcze ładniej niż wczoraj. Podeszła do ogniska i zajęła się przygotowywaniem śniadania.

– Mam jakieś suchary, trochę owoców i suszone mięso bez smaku – powiedziała do chłopaka. Ten podszedł do swoich sakw z zapasami.

– A ja mam taki sam komplet i coś co sprawi, że mięso bez smaku zacznie mieć smak – mówiąc to wyjął woreczek z przyprawami. Na ich widok Katana uśmiechnęła się szeroko. Czekało ich coś lepszego niż jakaś tam wołowina z sucharami i jabłkiem na deser. Czekała ich doprawiona wołowina z sucharami i bez jabłka na deser, bo te owoce, które dziewczyna wyjęła, zdążyły już zniknąć w pysku jej klaczy.

– Neckly, ty łakomczuchu!


Zwiadowcy: Zaginiony mieczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz