Dotarłam do instytutu najszybciej jak mogłam. Przy drzwiach siedział Diego z rozciętą głową. Korytarz wyglądał jakby przeszło tu tornado. Podbiegłam do chłopaka i od razu zaczęłam oglądać jego ranę na głowie.
-Co tu się stało? Chodź, musisz iść do pielęgniarek-odparłam.
-Nic mi nie jest, Lena oni...uciekli- odparł z przerażeniem w oczach.
-Kto?- zapytałam
-Wampiry, Nosferatu- odparł jeszcze ciszej niż wcześniej.
Moje spojrzenie mówiło wszystko. Tylko raz w życiu spotkałam się z opętańczymi krwiopijcami. Było to na niewiele po tym jak zostałam sama wampirem. Wtedy wędrowałam jeszcze poza Londynem. W Bradford nieco szalałam. Zabijanie sprawiało mi wtedy przyjemność. Chciałam w ten sposób zemścić się na łowcach za to kim się stałam. To było po tym jak Aron próbował mnie zabić, a stado łowców ścigało mnie przez cały Londyn. W dzień schodziłam do kanału. Wędrowałam. Spałam. Czasem po prostu trenowałam jak dawniej. Któregoś dnia zaszłam nieco głębiej niż zwykle. Powietrze w tunelu pachniało świeżą krwią. Z oddali dochodziło obrzydliwe mlaskanie i syk. Kiedy zbliżyłam się do miejsca z którego dochodził dźwięk. W każdym wolnym miejscu siedziały one. Wampiry o szarej popękanej skórze, z oczami bardziej czerwonymi niż moje i twarzą zakrwawioną od pożywienia. Jedna z istot spojrzała na mnie, a potem wysunęła swoje kły. To nie był zwykły wampir. Zamiast dwóch ostrych kłów miał wszystkie zaostrzone i lśniące mimo pożywiania się. Dłonie przypominały bardziej szpony. Wszystkie żyły na jego ciele były krwisto czerwone, a stopy bardziej powyginane i podobne do stóp małpy. Zasyczał na mnie, a wtedy cała reszta potworów zwróciła na mnie uwagę. Zanim zdążyły jakkolwiek zareagować rzuciłam się do ucieczki. Wtedy po raz ostatni byłam w tamtym tunelu. Jako, że zawsze byłam ciekawa nowych rzeczy dotarłam dzięki własnym źródłom do ksiąg w których odkryłam czym były te przeróżne istoty. Jednak tej nie odnalazłam.
Egzekutorzy, grupa mężczyzn nieznanego gatunku w ciemnych strojach z osłoniętymi twarzami miała za zadanie chronić świat istot nadnaturalnych i strzec tajemnic przed rasą ludzi. Odezwałam się do nich z prośbą o pomoc. Nie pozostało mi nic innego. Nie pytali o rasę z jakiej pochodzę. Nie było dla nich ważne kim jestem. Szanowali każdego i sądzili każdego w równy sposób. Stąd ich zawód budził grozę i uznanie. Opowiedziałam im o bestiach i długo nie czekałam. Przybyli do tuneli wieczorem. Przywitali mnie skinieniem głowy. Nigdy nie podawali ręki i każdy o tym wiedział. Wtargnęli do podziemia. Zapadła cisza, a po godzinie wyszli cali we krwi.
-Co to było?-zapytałam.
-Nosferatu... czyste zło-odparł jeden. -Dobrze, że nas zawiadomiłaś- dodał
-Co to jest Nosferatu?-zapytałam.
Po raz pierwszy słyszałam tą nazwę. Chciałam wiedzieć jak groźne są te istoty. Czemu nie ma niczego o nich w księgach. O co tu chodzi.
-Nosferatu to wampiry bez uczuć i umysłu ludzkiego. Po przemianie niektóre wampiry traciły kontrolę tak bardzo zapalczywie pragnąc krwi, że nie potrafiły już myśleć, a ich umysł stał się umysłem dzikiej istoty. Nazywano je różnie, ale są jednym- potworami. Zabijając ofiary często je zmieniają. Jednak w ich jadzie jest silny wirus, który natychmiast odbiera rozum ofierze zmieniając ją w monstrum.
-Dlaczego się o nich nie mówi. Nie ma niczego w księgach.
-Niektóre księgi są zaliczone do zakazanych i znajdują tylko w naszych archiwach.
-Rozumiem-odparłam i wtedy po raz pierwszy i ostatni widziałam egzekutorów.
Weszłam do instytutu. Ściany, meble, wszystko miało ślady ostrych pazurów. Diego poszedł za mną. Spojrzałam na właz, który teraz był otwarty, a mocne dzwi rozsypane jak styropian.
-To trwało dosłownie chwilę. Wyleciało ze środka stado. Całe stado dziwnych istot. Nikt nie zdążył ich zatrzymać ani pokonać. Zabili wartowników. Kilku łowców jest rannych- relacjonował.
- Lena powiedz coś...co teraz?-Jeśli wpadną do miasta, niech Bóg ma nas w swojej opiece-odparłam patrząc na niego z powagą.
Zapiszczały alarmy. Ktoś zbliżał się do siedziby. Wyszłam przed dom. Nagle stanął przede mną Chris. Był ranny i mocno pobity. Moje serce znów zaczęło wariować. Z jednej strony nie był to ten sam Chris, ale z drugiej znów coś go do mnie ciągnęło. Zrobiłam krok w jego stronę, a on szeptem wypowiedział moje imię i stracił przytomność lądując w moich objęciach.
-Diego nosze, szybko, trzeba go zabrać do naszego szpitala-odparłam.
Ten zareagował natychmiast. Pobiegł po pomoc i już chwilę później Chris leżał na sali przyjęć, a lekarz i pielęgniarki sprawdzali w jakim jest stanie.
-Wybity bark, połamane żebra, ale poza tym nic groźniejszego. Jest mocno pokiereszowany, ale dojdzie do siebie. Musiał iść spory kawał drogi, by tu dotrzeć- odparł lekarz.
Skinęłam głową i poszłam zobaczyć co z Diego. Im mniej będę patrzeć na Chrisa tym krócej będę cierpieć, gdy mnie zostawi. Diego nie pozwalał się dotknąć żadnej z pielęgniarek. Uśmiechnęłam się do jednej i sama chwyciłam opatrunek.
-Błagam Cię Lena przynajmniej ty daj sobie spokój-odparł znów ścierając krople krwi cieknące po prawym policzku.
-Nie marudź, to jest rozkaz!-odparłam i zaczęłam przemywać mu ranę.
Rozcięcie wymagało szycia, więc zaprosiłam lekarza do współpracy. Diego syczał co chwilę i spoglądał na mnie z pretensjami.
-No dalej, bądź twardzielem, w końcu mój zastępca musi być dzielny-odparłam z uśmiechem.
-Zastępca? Ja ? Jaja sobie robisz tak? Żartujesz teraz?
-Nie, zostaniesz niebawem moim zastępcą, ale musisz się trochę postarać, szacunku innych wyglądem nie zdobędziesz-odparłam.
-Zrobię wszystko, obiecuję- odparł. Lekarz nałożył opatrunek i odparł, że skończone.
-Wszystko? W takim razie odmaszerować do pokoju i odpoczywać-odparłam z uśmiechem, a on zasalutował i wyszedł z izby.
Mimo, że długo się wzbraniałam usiadłam przy łóżku elfa. Wciąż miał zamknięte oczy.
-Pamiętam jak mnie goniłeś, gdy byłam jeszcze wampirem. Wtedy już wiedziałam, że zmienisz moje życie elfie- wyszeptałam korzystając z tego, że jest nieprzytomny. -Tęsknię za tym dawnym Chrisem- dodałam delikatnie dotykając dłonią jego policzka.
Wszystko było dla mnie takie trudne, ale patrzenie na tę samą twarz otoczoną teraz białymi włosami dawała mi maleńką iskierkę nadziei. Jednak tamten Chris był blisko, bo inaczej nie mógł. Potrzebował mnie dla jadu. Ja potrzebowałam wtedy jego, by choć na moment móc zobaczyć słońce. Później stał się jeszcze ważniejszy, ale przez cały czas chodziło o uzależnienie. Jego od jadu, moje od jego krwi. Teraz nie miałam czego mu zaoferować. Jednak tak bardzo chciałam, by znów przy mnie był. Ocierając łzy siedziałam więc i czekałam, aż się obudzi.
_________________________________________________________
Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że ciekawy. Nasi bohaterowie znów się spotkali. Znowu są blisko siebie, ale czy to w jakikolwiek sposób obudzi w nich nowe uczucia?
Co jeśli się okaże, że nigdy nie chodziło o miłość, a tylko uzależnienie?
Dawajcie gwiazdki i komentarze
Pozdrawiam
Roxi
CZYTASZ
Rinascita
ActionRinascita to po włosku odrodzenie. Po śmierci Chrisa Lena jest żądna śmierci starożytnego wampira - Lucjusza. Jednocześnie na jaw wychodzi wiele sekretów, które skrywa Instytut, a najbliżsi przyjaciele stają się wrogami. Co z tego wyniknie? Czy Le...