Gdy zajechaliśmy pod Instytut osobiście wziąłem Arona na ramię niosąc go do lochów. Przypiąłem go do łańcuchów i dopiero teraz odetchnąłem spoglądając na Lenę, która trwała cały czas u mojego boku.
- Uleczę go, ale nie teraz... - powiedziałem cicho - musze być w pełni sił by to zrobić...
- To bezpieczne? Wiesz, że nosferatu mają zainfekowany jad? Zaraz, nic ci nie jest, nie wyglądasz za dobrze?-zapytała patrząc na jego blade oblicze. Wciąż widziała przed oczami jego śmierć. Nie chciała już nigdy więcej tego przeżywać.
- Bywało gorzej - powiedziałem cicho zamykając na moment oczy by uspokoić umysł i ciało.
Nie chciałem jej mówić, że ta walka kosztowała mnie więcej niż na to wyglądało. Już wystarczająco się o mnie martwiła. Po prostu musiałem w ciszy i spokoju tak zwanie wylizać rany.
Spojrzałem na Arona i znowu doznałem kolejnych wizji. Tym razem miałem przed oczami to jak ten młody mężczyzna przytulał i całował Lenę. Nie podobało mi się to, ale to nie był czas na roztrząsanie przeszłości. Jeszcze przyjdzie na to odpowiednia chwila, by powyjaśniać kolejne niedopowiedzenia.
Spojrzałem na Arona i zmrużyłem oczy w zastanowieniu.
- Zmiana planów - mruknąłem cicho -od razu mu pomogę...
- Ale... Ale jak to? - Lena wydawała sie być zaskoczona moją nagłą zmianą decyzji.
- Mam swoje powody...
I te powody wyjaśnią się gdy pogadam z chłopakiem w cztery oczy. Jak na razie teraz mogłem tylko zająć się cholernie trudnym i męczącym rytuałem.
Pół godziny później było już po wszystkim, a ja ledwo trzymałem się na nogach. Byłem skrajnie wyczerpany i cholernie obolały.
- Idziemy... -powiedziała dziewczyna koło mnie biorąc mnie pod rękę bym nie upadł na trzęsących się nogach.
Nie oponowałem, bo nic by to nie dało. Już dość dobrze poznałem charakter Leny by powiedzieć wprost, że jest uparta gorzej niż osioł. Dałem się prowadzić korytarzami aż weszliśmy do jednego z pustych pokojów. Na widok łóżka musiałem z całej siły kryć uśmiech, bo teraz tylko marzyłem o tym by się położyć.
- I nie waż mi się wstawać dopóki porządnie nie wypoczniesz - zagroziła Lena z pozornie poważnym wyrazem na twarzy.
Nawet nie chciałem się z nią kłócić. Po prostu ułożyłem się na miękkim materacu i zaraz po tym jak zamknąłem oczy niemal od razu zasnąłem.To już koniec mojego rozdziału. Może i jest krótki, ale od teraz akcja zacznie nabierać tempa i wiele rzeczy się wyjaśni. Czas na rozdział mojej kochanej Roxi.
Czekamy na Wasze gwiazdki i komentarze.
Z pozdrowieniami.
Daniel
CZYTASZ
Rinascita
ActionRinascita to po włosku odrodzenie. Po śmierci Chrisa Lena jest żądna śmierci starożytnego wampira - Lucjusza. Jednocześnie na jaw wychodzi wiele sekretów, które skrywa Instytut, a najbliżsi przyjaciele stają się wrogami. Co z tego wyniknie? Czy Le...