Rozdział XXXIII

70 12 16
                                    

Kiedy wróciłem do instytutu nikogo nie zastałem na korytarzu. Wciąż czułem się upokorzony. Jak mogłem pocałować Chrisa? Wszystko wydarzyło się zbyt szybko, bym mógł przypomnieć sobie co mną kierowało. Krocząc korytarzem pełen szoku słyszałem dźwięk własnych butów uderzających o posadzkę. Nie wiedziałem,gdzie są wszyscy, ale odkąd pojawiła się inkwizytor panowała panika i wiele wampirów uciekło już z siedziby czując, że nie są już bezpieczne, gdy Lena siedzi w areszcie. Wnet mój słuch wyłapał jakiś dźwięk dochodzący z sali treningowej. Ruszyłem tam szybkim krokiem.

     Kiedy stanąłem w drzwiach ujrzałem Diego. Z całej siły uderzał w worek, a jego policzki były mokre od łez. Coś ścisnęło mnie w gardle. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że zdarte kostki na dłoniach Diego krwawią. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam się przyzwyczaić do tego w co się zmieniłem. Zrobiłem krok w tył i otworzyłem apteczkę biorąc gazy i wodę utlenioną. Szybkim krokiem znalazłem się przy chłopaku i położyłem delikatnie dłoń na jego ramieniu. Drgnął natychmiast odwracając w moją stronę. Schwyciłem go w nadgarstku i spojrzałem na poranione kostki. Natychmiast uderzył we mnie zapach krwi i skrzywiłem się z bólem. Naprawdę musiałem mocno się powstrzymywać.

-Krwawisz- wyszeptałem, a Diego w mig pojął o co chodzi.

-Przepraszam, może...lepiej jak wyjdziesz z sali- odparł szeptem. Zgromiłem go jednym spojrzeniem i jednym pociągnięciem przeniosłem na stojącą pod ścianą ławkę. Zaskoczony nawet nie odważył się odsunąć. Usiedliśmy obok siebie i ponownie ująłem jego dłonie w swoje. Ostrożnie polewałem rany wodą, a potem przykładałem gazę i przyklejałem ją plastrem. Diego przez cały czas patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

-Gotowe- odparłem i nieco się odsunąłem.

-Dzięki- wyszeptał i już miał zamiar wstać, gdy ścisnąłem go za nadgarstek i spojrzałem głęboko w oczy.

- A teraz mi powiedz, dlaczego płakałeś- odparłem, a on spuścił wzrok.

-Wcale nie płakałem- odparł cicho.

-Diego- odparłem zniżając nieco głos. Ten spojrzał na mnie i do jego oczu znów zaczęły napływać łzy.

-Torturuje ją, przeze mnie, wszystko przeze mnie- odparł i ukrył twarz w dłoniach. Przyciągnąłem go do siebie i mocno objąłem.

-Hej- szepnąłem mu do ucha i jednym palcem uniosłem jego brodę do góry.
    
     Kiedy jego ciemne oczy spotkały się z moimi poczułem jakoby między nami przepłynął prąd. W jednej chwili po prostu go pocałowałem. Przez chwilę obawiałem się, że nie odwzajemni pocałunku tak jak wcześniej Chris i po raz kolejny się skompromituję, ale tak się nie stało. Diego odwzajemnił pocałunek i jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie. Dotykając palcami jego twarzy nagle poczułem, że znalazłem tego jedynego. Już wiedziałem, że mogę być szczęśliwy. Przy nim. Przy Diego i wtedy on odepchnął mnie od siebie omal samemu nie spadając z ławki. Spojrzałem na niego zaskoczony.

-Nie...to nie może tak wyglądać. Ty nie możesz mnie całować, gdy przeze mnie moja babka torturuje Lenę!!-krzyknął. Dopiero teraz dotarło do mnie co powiedział wcześniej. Lena jest torturowana? Dlaczego? Jak to?

- Nawet jeśli, to to nie może być twoja wina, tylko twojej babci- odparłem starając zapanować spokój. Tylko jak można być spokojnym, gdy gdzieś niedaleko krzywdzona jest osoba, którą kochasz jak własną siostrę?

-Nic nie rozumiesz!! To ja wezwałem inkwizytorkę. Kiedy ty zginąłeś Lena się załamała. Straciła kontrolę nad siedzibą. Chciałem...Chciałem dobrze, ale teraz wiem, że tylko podłożyłem jej minę, a najgorsze jest to, że patrzyłem na to co moja babka robi jej tam w podziemiach i nie zrobiłem nic. Po prostu patrzyłem. Jak ostatni tchórz wycofałem się-odparł i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.

-To ty ją wezwałeś? Jak...jak mogłeś...a ja...zaufałem ci, Lena ci zaufała!!! Zdradziłeś nas wszystkich- odparłem i szybko wstając ruszyłem do wyjścia. Nie spodziewałem się, że mnie powstrzyma. Jego silny uścisk dłoni sprawił, że przeszedł mnie dreszcz. Szarpnięciem odwrócił mnie w swoją stronę. Byłem od niego kilka centymetrów wyższy, więc to on musiał się postarać bym spojrzał mu prosto w oczy.

-Nie jestem zdrajcą, chcę pomóc Lenie- odparł głosem pełnym bólu.

-Mogłeś jej pomóc, ale tego nie zrobiłeś, nie powstrzymałeś własnej babki, a na dodatek sam ją tutaj sprowadziłeś- odparłem pełen gniewu i bólu.

-Nie miałem wyboru, nie mogę przecież sprzeciwić się inkwizytor, z tej sytuacji nie ma żadnego wyjścia.

-Zawsze jest wyjście Diego, a wybór należy do tych, którzy mają odrobinę odwagi. Skoro jesteś po naszej stronie to to udowodnij- odparłem i ruszyłem w stronę swojego pokoju z prędkością światła.

***

-Leno Wilson czy zrzekasz się dowództwa nad instytutem?- warknęła po raz kolejny Ramira, a ja spojrzałam na nią i splónęłam jej swoją krwią prosto w twarz.

-Nie? W takim razie coś ci pokażę-odparła i wyciągnęła z wielkiej skrzyni lampę. Szybko jednak okazało się, iż nie jest to taka zwyczajna lampka. -To światło imitujące promienie słoneczne. Działa tak samo. Z resztą po co mówić, przekonajmy się po prostu- odparła i ruszyła na mnie świecąc lampą wprost w moje dłonie i twarz. Moja skóra zaczęła się palić i czernieć czemu towarzyszył wielki ból i narastający głód. Wtedy ktoś zasłonił mnie własnym ciałem.

-Wystarczy tego!!-niski głos rozległ się echem po pomieszczeniu. Każdego bym się spodziewała, ale nie jego. Derek stanął przede mną i spoglądał wprost w rozgniewane oczy inkwizytorki.

-Jak śmiesz przeszkadzać w przesłuchaniu?-krzyknęła starucha.

-Nie pozwolę pani dłużej krzywdzić tej dziewczyny-odparł stanowczo i na jej miejscu nie próbowałabym z nim walczyć.

-Derek nie musisz...-wyszeptałam, ale natychmiast odezwał się przerywając mi

-Owszem muszę!-warknął. Nie mam pojęcia co działo się potem, bo cały mój świat pogrążył się w ciemności.

***

____________________________________________________________

Kolejny rozdział. Myślę, że tak jak wspomniał w poprzednim Daniel akcja zaczęła się toczyć tak tu mogę napisać

BANG 😝

Tego się nie spodziewaliście co?

Nowy wątek miłosny nam powstał

Aron +Diego=♥

Piszcie co myślicie, no i liczę na wasze gwiazdki

Do usłyszenia, całuski😘😘😘😘

Roxi

RinascitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz