Rozdział XLVI

40 4 19
                                    

Trudno było mi myśleć o walce z Nosferatu, gdy wiedziałam, że Chris gdzieś tam obmyśla coś naprawdę głupiego. Musiałam jednak dać przykład wszystkim wokół mnie, jak należy się zachowywać, kiedy sytuacja wymyka się nagle z pod kontroli. Aron był wyjątkowo spięty i dziwnie się zachowywał, co oderwało mnie na moment od rozmyślania nad sprawami na które nie mogłam już nic poradzić.

-Aron, wszystko w porządku?- zapytałam, a on pokręcił głową zaprzeczając.

-Nie... coś...coś ciągnie mnie na zewnątrz jak czar- odparł, a ja spojrzałam na niego z niepokojem.

-Jak to?

-No nie wiem, ostatnim razem, kiedy tak się stało dotarłem tam, gdzie były Nosferatu. Nie wiem, czy nie jestem w jakiś sposób z nimi związany, Lena- odparł. -Wiem, że jestem twoim partnerem, ale chyba lepiej będzie, jeśli mnie gdzieś uwięzisz, bo z trudem nas sobą planuję- odparł, a ja westchnęłam i już chciałam go zapewnić, że sama o siebie zadbam, kiedy u mego boku stanął Kira.

-Dobrze się składa, bo także byłem jej partnerem, więc...mogę Cię zastąpić- odparł zwracając się do Arona. Ten o dziwo posłał mu uśmiech pełen wdzięczności i rzucił biegiem do drzwi. Złapałam go z trudem, a Kira chwycił jedną z grubych lin ukrytych w schowku z tyłu sali i zanim Aron wyrwał mi się z uścisku Otonowa unieruchomił go porządnym węzłem.

-To chyba twoja ulubiona metoda na zneutralizowanie przeciwnika, co?- zapytałam przypominając sobie jak sama zostałam przez niego związana.

-Uznał bym to raczej za sposób na ratowanie bliskich osób przed głupotą- wyznał, a Aron spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem.

-Dobrze wiedzieć, że jestem dla Ciebie bliską osobą- odparł omal nie parsknąwszy śmiechem, a Kira spojrzał na niego z lekką ironią, jak to miał w zwyczaju.

-Tylko za wiele sobie nie obiecuj, są granice jednak- odparł, a Aron zaczął się donośnie śmiać.

-Zabierzcie mnie stąd, bo zaczynam tracić rozum- mruknął i kłapnął w moją stronę zębami.

-O kolego, nie będziemy się tu gryźć. Kira- zwróciłam się do swojego nowego ,,partnera".- Zabieramy go do starych celi.

Utrzymanie Arona w ryzach było nielada wyzwaniem. Szarpał się z taką siłą, że gdybym nie była wampirem tak jak on nie zdołałabym go utrzymać nawet przez chwilę.Kira ściskał linę mimo, iż już dawno przecięła mu skórę dłoni i teraz krew zdobiła całą drogę do starej części kwatery. Kiedy dotarliśmy na miejsce, wepchnęłam Arona do środka i zatrzasnęłam klatkę. Zaczął się rzucać w niej jak opętany, więc nie miałam innego wyjścia. Polałam kraty swięconą wodą, która bardzo szybko ostudziła jego zapał do rzucania się na stalowe pręty.

-Wiesz, że to na wiele się nie zda Lena, prawda?

-To co mi radzisz?- zapytałam, a on wzruszył ramionami.

-Idź po ojca, może zdoła rzucić tu jakieś zaklęcie?- zaproponował, a ja pokręciłam głową.

-Nie zamierzam o nic go prosić- odparłam i sama ścisnęłam jedną dłonią kratę. Zamknęłam oczy i pomyślałam o mocy. Woda święcona paliła mi skórę na dłoni, ale nie specjalnie odczuwałam ból. Poczułam jak moja energia rozchodzi się po kratach, jak zmienia zwykłą stal w niezniszczalny materiał, jak rozchodzi się niczym prąd pomiędzy prętami i tworzy niewidoczną barierę.

Cofnęłam dłoń. Kiedy otworzyłam oczy dostrzegłam zaskoczone spojrzenie Arona i pełne niedowierzania spojrzenie Kiry.

-Lena ty...- zaczął Kira, ale mu przerwałam.

RinascitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz