Rozdział IV

81 13 26
                                    

Nie mogłam dostać się do wnętrza tunelu znalezionego w biurze, bo Caroline postawiła przy drzwiach do biura straż. Znała mnie na tyle, by wiedzieć, że jestem zdolna zakraść się nocą, by odnaleźć Arona. Nie mówiono o nim. Nikt nie chciał narażać życia, by zejść do podziemia. Wampiry bez cech ludzkich były krwiożercze i niezwykle groźne. Na dodatek zarażały wampiryzmem bardziej niż zwykły wampir. Na samą myśl, że Aron zginął z ich rąk w tak potworny sposób robiło mi się słabo.

Postanowiłam oddać się obowiązkom.  Tylko tyle mi pozostało. Cały czas to trenowałam młodych, a potem siedziałam w menagerce i oglądałam ulice przez monitoring. Nie zarejestrowano od dawna krwawych ataków wampirów odkąd nasze rasy zawarły sojusz.

Wtem do budynku wpadł ranny wampir. Wyszłam mu na przeciw. Jako dowódca musiałam wiedzieć co się wydawało.

-Co się stało?-zapytałam podbiegając  do niego i prowadząc pod ramię do punktu medycznego.

-Łowca, zaatakował mnie łowca-odparł z jękiem. Rana jaką miał ewidentnie została potraktowana srebrem.

-Kto? Ktoś z naszych?- zapytałam poważnie przejęta.

Gdyby był to ktoś od nas spotkałaby go kara.

-Nie, obcy- odparł.

Wiedziałam, że wampiry znały wszystkich moich ludzi dokładnie.

-Jak wyglądał? Pamiętasz coś?-zapytałam ponownie.

Musiałam się dowiedzieć kto podaje się fałszywie za łowcę lub skąd wziął się w mieście obcy łowca.  Gdyby rozeszło się, że łowcy znów atakują wampiry , te mogłyby  jak dawniej wystąpić przeciw nam, a tego nie chciałam. Zmiany jakie zaszły musiały pozostać.

-Wysoki, białowłosy mężczyzna- odparł- Nieco starszy od ciebie tak na oko- odparł. -Chciał jakieś informacje- dodał

-Jakie?

-Nie wiem... w porę uciekłem- odparł.

-Rozumiem, dziękuję ci...jak ci na imię?

-Eustachy- odparł

-Miło mi, dziękuję za informację Eustachy, Maja i Anastazja zaprowadzą Cię do pokoju, gdzie będziesz mógł odpocząć-odparłam wskazując nasze młode medyczki.

Dziewczęta wzięły go pod rękę i poprowadziły do pomieszczenia.
Wróciłam do panelu w menagerce. Powoli przeglądałam wszystkie zakamarki i nagrania z ostatniej godziny. Nagle bach. Wysoki mężczyzna o białych włosach rozcinający drzwi za którymi znajdował się nasz zaatakowany wampir. Sprawdzałam dokąd ruszył nieznajomy po ataku na Eustachego i postanowiłam wyjść mu na przeciw.

Nigdy nie sądziłam, że będę ścigać kogoś kto zaatakował wampira. Nie sądziłam też, że kiedykolwiek się zakocham, ale Chris wszystko odmienił. Teraz go straciłam i straciłam też Arona. Bałam się tego co się stanie, gdy przypadkiem Nosferatus wyjdą na wolność. Na dodatek miałam zamiar odnaleźć i zabić własnoręcznie tego kto po części odebrał mi Chrisa. Chciałam zabić Lucjusza. Wciąż nie wiedziałam czy Nex także umarł, ale nie pokazał się od śmierci Chrisa, więc pewnie odszedł wraz z nim.

W zbrojowni ubrałam strój bojowy, a następnie przypięłam do pasa kindżały. Wyprostowana ruszyłam do wyjścia.

-Lena dokąd idziesz?-zapytała Lea stając tuż przy drzwiach.

-Muszę coś ustalić, wrócę niedługo-odparłam i wyszłam z instytutu kierując się pędem w stronę ulicy, którą szedł białowłosy.

Czułam, że przysporzy mi on wielu problemów. Wolałam więc pomówić z nim zanim wywoła bunt wampirów. Założyłam na usta chustę zakrywając część twarzy. Po kilku minut dostrzegłam go. W zielonym stroju, z kapturem na głowie szedł ulicami miasta. Gdy znalazł się w odludnym miejscu tylko czekałam, by stanąć mu na drodze.

Zeskoczyłam miekko tuż przed nim i wyciągnęłam ostrze kindżału w jego stronę.

-Kim jesteś? Czemu atakujesz moich ludzi?-zapytałam.

Mężczyzna spojrzał na mnie i omal nie upadłam. Te oczy. Zupełnie jak...Chrisa.  Szybko odzyskałam jasność umysłu i zdejmując maskę zwróciłam się do niego ponownie.

-Nazywam się Lena Wilson i jestem przywódcą wampirów oraz łowców, mów, czego chcesz od moich ludzi, podobno potrzebujesz informacji, więc zamieniam się w słuch- odparłam oschle.

Mężczyzna przez chwilę mierzył mnie wzrokiem, a ja wciąż nie mogłam przestać patrzeć w te błękitne jak ocean źrenice.

-Gadaj!-mój głos zadrżał na moment, ale wciąż był stanowczy.

____________________________________________________

Kolejny rozdział. Tym razem mój. Jak wam się podoba nasza druga część w nieco innym wydaniu?

Czekam na wasze komentarze i gwiazdki tak jak i Daniel.

Pozdrawiam

Roxi

RinascitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz