Rozdział 21

372 31 2
                                    

Stali wpatrując się w siebie gniewnie.

-Już dawno nauczyłem się przełamywać wasze bariery elfie- odparł spokojnie Otonowa.- I cieszę się, że Cię widzę- dodał spoglądając z drwiną na Chrisa.

-A ja nie- odparł Chris i zacisnął dłonie w pięści.-Wynoś się stąd!!-krzyknął.

Kira zaśmiał się głośno i ruszył na Chrisa wyciągając sztylet. Elf instynktownie uniknął ostrza i rzucił się na Otonowę wylatując z nim na słońce. Rozpoczęła się walka między nimi w której nikt nie był wstanie zdobyć przewagi.

Patrzyłam z ukrycia na ich bijatykę i postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę i przekonać co będzie dla nich ważniejsze- ja czy ich głupia przepychanka. Wzięłam głęboki oddech i wrzasnąwszy ich imiona wyszłam na słońce. Moje życie właśnie zależało od nich. Jednak w duchu liczyłam, że mnie nie uratują i ten wieczny koszmar się zakończy.

Zarówno Kira jak i Chris spojrzeli na mnie, kiedy czułam już tylko ból. Słońce niczym ogień paliło moją skórę. Tylko elf patrzył z przerażeniem. Widziałam rozbawienie Kiry i czułam jeszcze większy ból. Chris wyminął ostrze lecące w jego stronę i łapiąc mnie w ramiona wskoczył do altany.

-Co ty odwalasz?-zapytał patrząc na mnie ze złością i troską- Tobie naprawdę życie niemiłe?- zapytał, a ja poczułam frustrację. Kira...nie zareagował. Zostawiłby mnie...na śmierć.

-A tobie? Powiedz w końcu o co mu chodzi! Domyślam się, że masz inną odpowiedź niż twój morderczy kompan?-zapytałam wściekła na siebie i to jak ufałam naiwnie Otonowie. Jednocześnie bałam się wyznać Chrisowi, że chciałam w jakiś sposób ściągnąć go tu, do altany i pomóc mu się bronić, a tylko z ukrycia mogłam tego dokonać.

-Po pierwsze to nie mój kompan, a po drugie celem Kiry jest zlikwidowanie mojej rasy. On i jego klan ubzdurali sobie, że mój lud stanowi obrazę dla wszelkiego istnienia na ziemi- odparł z nutą gniewu- Nie spocznie dopóki któryś z nas nie zginie- dodał.

-Świetnie,więc zaczekasz tutaj i walczymy z nim razem, nie pozwolę, byś kazał mi się tylko przyglądać-odparłam i pocałowałam go jednocześnie odbierając jedną z jego broni umieszczonych przy pasie.

Chris się uśmiechnął, a Kira zaśmiał głośno i rozpiął prawy rękaw ukazując karwasz wysadzany barwnymi kamieniami. Wiedziałam, wiedziałam, że coś nosi od zawsze na ramieniu. Biały kamień zajaśniał. Kira cisnął białym światłem w altanę i aż zapiekła mnie skóra. Światło słoneczne. Szlag. Nic mi się nie stało, bo Chris momentalnie użył własnej mocy i wypowiadając szybko kilka niezrozumiałych słów stworzył przed nami coś przypominające tarczę w mrocznych barwach. Wiedziałam, że Chris właśnie wkłada całą swoją moc w tarczę tylko po to by mnie chronić.

-Nex pomóż!-krzyknęłam przyzywając smoka.

-Już pomagam jak tylko mogę, jestem połączony z Chrisem- odparł- Jestem częścią jego duszy, kiedy on słabnie ja też- wyjaśnił.

-Chris to nie ma sensu!!-krzyknęłam- Jestem twoim słabym punktem, on to wykorzystuje! Idź, odciągnij go jakoś, nie pozwolę byś zginął z mojej winy!-próbowałam jakoś go przekonać, by mnie nie chronił. Nieco ciszej zwróciłam się do smoka- Nex zabierz gp stąd, zatrzymam Kirę jak długo zdołam.

-Nie mogę- powiedział smok-Chris chce walczyć, a ja muszę mu pomagać dając siłę- odparł

-Nie myśl sobie, że dam ci popełnić samobójstwo- zwrócił się do mnie Chris i wolną dłonią machnął w moją stronę. Chmura dymu otoczyła mnie, a gdy się rozwiała byłam w hangarze.

-Nie!!!-mój krzyk wypełnił puste ściany hangaru. Chris przysięgam, że Cię zabiję za to- pomyślałam.

Wtedy do środka hangaru weszła Lea

-Kope lat Lenka- odparła, a ja uśmiechnęłam się. Ze wszystkich osób z dawnych lat tą laskę lubiłam najbardziej.

-Hej Lea- odparłam ustawiając się bojowo. Nigdy nie wiadomo,który przyjaciel zamieni się w wroga.

#Od Autorki

Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba.

Trochę czasu zajęło mi dodanie go, no wiem, ale myślę, że warto było poczekać.

Co myślicie?

Jakiś komentarz? Gwiazdka?

Pozdrawiam

Roxi

Dipendenza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz