Rozdział 24

331 29 21
                                    

Chris ruszył spokojnie za wampirzycą pozwalając, by smok swobodnie owinął się wokół jego ciała jako tatuaż. Zależało mu tylko na jednym, a mianowicie na tym, by nic złego nie stało się Lenie. Każdy kto chciałby ją skrzywdzić stałby się jego wrogiem i zostałby osobiście zmieniony przez niego w pył. Lena mogła go nienawidzić, ale nie zamierzał jej opuszczać. Przybrał więc formę prywatnego ochroniarza i zamierzał zniszczyć każdego kto choćby pomyśli, by zrobić jej krzywdę.

***

Czułam zapach elfiej krwi i wiedziałam dobrze, że Chris podąża za mną. Postanowiłam go zgubić. W końcu w szybkim biegu byłam niezła. Nie miałam ochoty go oglądać. Nie po tym co zrobił. Na zewnątrz była już noc. Słońce musiało zajść niedawno, bo krańce nieba leśniły jeszcze delikatnie purpurą. Biegłam. Droga zdawała się nieskończenie długa. Na dodatek nie miałam pojęcia jak wrócić do podziemia wiedząc, że z pokoju pożywienia zniknął wampirzy...posiłek.
Postanowiłam jednak zdać się na własny intelekt. Żaden łowca nie zaakceptuje żywienia się przez wampiry przyziemnymi i to w ten sposób. Caroline musi zdawać sobie z tego sprawę i na pewno nie będzie ryzykować, że zyska wrogów. Wkraczając do tuneli dostrzegłam gniewne spojrzenie pani Denzer.

-Gdzie mogę się przespać?-zapytałam z takim tonem, że nie ryzykowała z pytaniami o ludzi.
   Wskazała mi pokój i zostawiła samą. Dostrzegłam radio i z nutką zachwytu puściłam pierwszą lepszą stację. Kiedy usłyszałam słowa piosenki mówiące
,,I can't stay away" rzuciłam się na łóżko i wtuliłam w poduszkę. Łzy popłynęły po moich policzkach.

-Zmęczona?- usłyszałam nagle niski i ciepły głos Arona. Stał w drzwiach, ale gdy tylko dostrzegł, że płaczę momentalnie znalazł się przy mnie.- Co się dzieje?-zapytał kładąc się na łóżku obok mnie i ścierając palcami łzy z mojej twarzy.

-Nic, po prostu...po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nie warto nikomu pokazać, że można Cię zranić-odparłam spoglądając na niego ze smutkiem. On przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno.

-Cieszę się, że znowu mam Cię blisko Lenka- wyszeptał mi do ucha.

-Ja też się cieszę, partnerze- odparłam uśmiechając lekko i wtulając  w niego mocniej.

***

Chris kryjąc się w jej cieniu odebrał całą tą sytuację jak cios prosto w serce. Patrzył na Lenę i Arona z bólem widząc komu na kim tu zależy. Za sprawą magii pozostawił na jej stoliku nocnym kartkę i szepcząc zniknął. Ruszył we własną drogę. Wiedział, że nic tu po nim. Nie umiałby patrzeć jak ona jest z innym. Zbyt mocno zaczęło mu na niej zależeć. Najwyraźniej Lena kocha Arona i nie zamierzał jej odbierać szczęścia.

***
Byłam tak zmęczona i smutna mimo, że przyjaciel mocno mnie przytulał, że po prostu zasnęłam. Kiedy obudziłam się nad ranem i rozejrzałam po pokoju zauważyłam na stoliku kartkę. Sądziłam, że to od Arona, którego nie zastałam już w pokoju. Jednak z każdym słowem docierało do mnie, że to wiadomość od Chrisa. Napisał, że odchodzi i mnie zostawia. Nie wiedziałam co takiego zrobiłam. Pewnie chodziło mu o wczorajszą kłótnię. Może też o to kim jestem? Zrozumiałam, że uznał mnie za potwora i dlatego postanowił ruszyć w swoją stronę. Chyba tylko mi na nim zależało. Co ja mówię nadal mi zależy. Wpatrywałam się w kawałek papieru z mieszanką smutku i żalu. Nie miałam odwagi, by powiedzieć mu co do niego czuję. Teraz nie będę już miała na to okazji.

W szafie w pokoju czekały na mnie czyste ciuchy. Tak więc poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i ubrałam czyste ciuchy. Tak odświeżona wyszłam z pokoju i...wpadłam wprost na Leę, która właśnie chciała do mnie zapukać. Spojrzałam na nią pytająco.

-Zebranie. Szybko. Idziemy-odparła nakazująco.

Zaprowadziła mnie na wielką halę. Swoją drogą byłam pod wielkim wrażeniem, gdy zobaczyłam jak wiele zrobiono w podziemiach. Nowoczesne sprzęty, zabezpieczenia. To było naprawdę imponujące. Wkraczając na salę z monitorami zamarłam. Na wielkich ekranach zobaczyłam wnętrze instytutu i mamę.

-To stare nagrania tak?- zapytałam.

-Nie, nagrania są z tego momentu- odparł jeden z łowców.

-Co?!!-krzyknęłam zaskoczona.

-Lena- za plecami usłyszałam głos Arona.
Odwróciłam się do niego z wściekłości omal nie dając mu w twarz.

-Wiedziałeś?!! I nie powiedziałeś mi ani słowa?!!!-krzyknęłam-Czy ona jest...?

-Wampirzycą, niestety tak-odparł spokojnie.- Chciałem ci powiedzieć,ale ...

-Chciałeś? No super, ciekawe kiedy bym się o tym dowiedziała co?!!-krzyknęłam na niego ponownie.-Mam tego dość!-dodałam. Wtedy do sali weszła jego matka.-Nikomu już nie można ufać!!Nikomu!!-krzyknęłam i omijając ją ruszyłam w stronę wyjścia z tuneli.

Wybiegając na zewnątrz dostrzegłam błysk słońca. Jednak nim zdążyło mnie sięgnąć odbiłam się od czegoś i przewróciłam na powrót znajdując w ciemnościach. Okazało się, że tym czymś był Nex. Swoim czarnym kolorem genialnie wtapiał się w tło mrocznych tuneli. O dziwo nie widziałam w nim już wściekłości tylko głęboki smutek. Patrzył na mnie i swoim skrzydłem zasłonił dostęp do słońca. Tym samym uratował mnie od takiego przeoczenia jak wyjście na słońce na pewną śmierć.

-Choć ty jedna mnie nie zostawiaj- smok wręcz załkał.

- Nex? Chcesz powiedzieć, że Chris Cię zostawił?

-On oderwał mnie od swojej skóry. Odciął od siebie- lamentował smok.

-To do niego nie pasuje. Coś tu nie gra. Nex dalej połącz się z moją skórą i zabierz stąd. Musimy go odnaleźć-odparłam poważnie, choć wewnątrz czułam narastający niepokój. Bałam się, że znów był pod działaniem mocy starożytnego wampira. Tylko dlaczego tym razem czar nie działał na smoka? I jeszcze ten list...

-Zdruzgotany, załamany, serce zdeptane...-mamrotał coś dalej Nex.

Jednak, kiedy posłałam mu znudzone spojrzenie podszedł do mnie i połączył magicznie z moją skórą. Teraz poczułam niezwykłą smoczą moc, której wcześniej nie czułam.

-Nex powiedz mi, on odszedł przeze mnie, przez to, że krzyczałam i to jaka jestem, przerosło go to całe moje ,, życie" tak?-zapytałam robiąc przy słowie życie cudzysłów.

-Nie...on...widział Cię z tym chłopakiem, łowcą-odparł smok i pokazał mi wspomnienia swoje i Chrisa.
Był to moment w którym przytulił mnie Aron, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Z tej perspektywy wyglądało to nieco inaczej.

-Ccoś mówił?-zapytałam z drżącym głosem.

-Ostatnie co powiedział to to, że godzi się z losem i wraca do swojego domu- odparł smok. Zastanawiałam się przez chwilę co miał na myśli mówiąc o pogodzeniu z losem. Kiedy dotarło do mnie o czym pomyślał omal nie upadłam.

- Przecież on jest uzależniony od jadu, ale wczoraj dostał porcję, więc nim zdąży osłabnąć minie trochę czasu- stwierdziłam.

-Chyba, że nadużyje magii, poza tym w jego domu czas płynie szybko.

-Świetnie, ty to umiesz pocieszać- odparłam.- Cholera!! Aron tylko mnie przytulił, to bez znaczenia...czekaj... Czy Chris...czy on mnie...Nawet nie odpowiadaj i tak już znam odpowiedź-odparłam opuszczając głowę. -Zabierz mnie do niego, zanim zrobi coś durnego- odparłam.
  Smok rozłożył skrzydła, które wyrosły z mych pleców i wzniósł mnie w powietrze wylatując na słońce i kierując w stronę rezydencji mojego elfa. Powiedziałam mojego...? Rany. Kiedy to wszystko się wyjaśni.

#Od Autorki

Kolejny rozdział. Czyż oni nie są fajni?

Oczywiście czekamy na wasze opinie, szczere opinie 😅

No i gwiazdki, które podniosą nasze opo i trafią do większej liczby takich cudownych mordek jak wy.

Pozdrawiamy serdecznie

Roxi i Danio

Dipendenza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz