Rozdział 22

372 27 12
                                    

                          Kira nadal napierał na Chrisa całą mocą kryształu, chcąc dobić go za jednym uderzeniem. Chris skupił się na jednej rzeczy i nagle na jego ciele jak i twarzy zaczęły pojawiać się czarne symbole. Po chwili otoczyła go mroczna aura, a jego moc wzrosła pięciokrotnie. Chris uśmiechnął się niebezpiecznie i mając teraz nową moc zaatakował Kirę, który nie mając szans na odwrót przyjął cios na siebie.
                            Odrzuciło go w tył, ale szybko się z tego podniósł. Nie zdążył jednak nic zrobić, gdy elf doskoczył do niego i przebił jego pierś gołą dłonią. Otonowa spojrzał na Chrisa zszokowany i przez moment próbował uwolnić, jednak nie miał już szans. Po chwili po prostu znieruchomiał, a światło zniknęło z jego szarych oczu. Elf cofnął dłoń i uśmiechnął się triumfalnie.

***
Nie miałam czasu, by choćby odezwać się do Lei, bo wtedy do hangaru wkroczył Aron.

-Lena? Czy ja ci bie nie mówiłem, żebyś się ukryła?-warknął.

-Mówiłeś, więc jak widzisz jestem w ukryciu? Co twoim zdaniem, miałam wybrać się na cmentarz i schować do grobowca?!- krzyknęłam-Mam dla was interesujące wieści...Kira nie jest łowcą, wszystkich oszukał, nawet mnie- dodałam, by zyskać trochę czasu.

Nie wiedziałam czy w jednym momencie Lea nie postanowi przebić mnie kółkiem. Dzięki Chris, zarąbiście bezpieczne miejsce wybrałeś dla mnie.

-Dopiero na to wpadłaś? Rany twoja dedukcja uległa dramatycznej zmianie mała- odparła jak zwykle szczerze Lea.- Chodź musimy stąd spadać, zaraz zjawią się łowcy, a wolelibyśmy uniknąć z nimi spotkania- co tak stoisz, musimy iść!!-Krzyknęła.

-My? Zaraz zaraz, coś mnie ominęło?

-Wybuchł bunt, wśród łowców utworzyła się rebelia, wieksza ich część nie chce stawać już przeciwko wampirom i wystąpiło przeciwko twojej matce, zeszliśmy do podziemii- wyjaśniła Lea.

-Dobra, a kto jest dowódcą rebeliantów?-zapytałam spoglądając na Arona

-Moja matka- odparł nie patrząc na mnie, a ja zszokowana zamilkłam.

Podziemnymi korytarzami dotarłam wraz z łowcami do grupy buntowników. Matka Arona przywitała mnie czułym uściskiem.

-Oto jedna z najdzielniejszych osób jakie znam. Po samej swej przemianie uratowała wiele wampirów w tym mnie i mojego męża- odparła zwracając do tłumu- Przed wami Lena Wilson- na słowo Wilson rozległy się szepty- Córka naszego dawnego dowódcy łowców- wyjaśniła,bo w szeregach nie było samych Nefilim, były też wampiry nigdy nie będące w przeszłości łowcami- Powitajcie naszą nową kapitan, która poprowadzi nas do walki o lepsze jutro !!!-krzyknęła, a ja próbowałam pojąć o co tu chodzi.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć, gdy patrzyło na mnie tyle par oczu. W tym momencie zmaterializował się u mego boku sam Chris, a tysiące mieczy wysunęło się w jego stronę gotowe do zadania ciosu. Wzięłam głęboki wdech i stanęłam przed elfem zasłaniając go własnym ciałem.

-Spokojnie znam go- odparłam w stronę tłumu, a miecze na moment opadły niżej- Poznajcie Chrisa, ostatniego żyjącego elfa, który wielokrotnie narażał dla mnie życie i to dzięki niemu jeszcze przed wami stoję, jeśli mu zaufacie będzie nam bardzo pomocny w walce- odparłam.
Chris patrzył na wszystkich spokojnie. Wreszcie wyminął mnie i odparł
-Otonowa nie żyje,zginął z mojej ręki.

Byłam w szoku. Kira był martwy? Przyjęłam to z trudem mimo tego, iż ten wcześniej próbował mnie zabić. Wypuściłam powietrze z płuc i odparłam

-Oto dowód, że każdy zdrajca zostanie prędzej czy później ukarany!-buntownicy milczeli przez dłuższy moment- Jesteście ze mną?!!!-zapytałam krzycząc, a tłum zawiwatował.
Chris znów przebiegł wzrokiem tłum i spojrzał na Caroline, matkę Arona.

-Przeciw wam jest wiele łowców, zgodzicie się bym został waszym wsparciem?-mówił niskim, poważnym głosem, którego wcześniej nie słyszałam.

Łowcy patrząc na niego nieufnie zwrócili spojrzenie w moją stronę i widząc, że stoję blisko niego i nie obawiam się ataku z jego strony unieśli ręce w górę

-Niech żyje rebelia!!!- zakrzyknęli jednym głosem.

Uśmiechnęłam się do nich, choć wewnątrz mnie wszystko drżało. Czułam coraz silniejszy głód. Dostrzegłam wśród tłumu Arona, który patrzył na mnie z urazą. Czułam, że muszę odbyć z nim poważną rozmowę i to jak najszybciej. Lea gdzieś zniknęła. Zapewne jak zwykle była w swoim żywiole. Wredna, ale konsekwentna i strasznie pracowita. Caroline podeszła do mnie z przyklejonym do twarzy  uśmiechem.

-To ty zagrzejesz do walki wampiry i łowców. Możesz wszystko zmienić. Wszystko- odparła, a ja ze wzrokiem skierowanym w podłogę zwróciłam się do niej

-Czy mi się wydaje czy twój zapał nie jest wywołany żadnym buntem?-na moje słowa kobieta uśmiechnęła się.

-Jesteś bardzo mądra Leno- odparła, a ja spojrzałam jej w oczy- Wiesz, że zrobię wszystko, by mieć przy sobie własnego syna, nie pozwolę odebrać sobie ani jednej kolejnej sekundy z jego życia- jej determinacja i ból w głosie sprawił, że zrobiło mi sie jej żal.

-Masz moje słowo, że zrobię wszystko, by Aron był szczęśliwy- zapewniłam.

-Coś między wami jest prawda?-zapytała z rozbawieniem

-Skąd...po prostu się przyjaźnimy- zaprzeczyłam, choć sama już nie umiałam określić jaka panuje między mną, a nim relacja.

_______________________________

Chris nie miał już nic do powiedzenia. Oprócz Leny nikogo tu nie znał. Przez to czuł się trochę obco. W pełnym momencie wycofał się w cień stając się ledwo widoczny, gdyż nie chciał zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Tak też pozostał w ciemności i  stamtąd obserwował Lenę. Miał nadzieję, że dziewczyna nie wpakuje się znowu w kłopoty. Poza tym Nex chciał się już uwolnić z jego ciała, ale musiał go blokować, bo widok smoka znacznie bardziej zaskoczył by tu obecnych.

________________

Od Autorki

Kolejny rozdział. Wraz z Danielem czekamy na wasze opinie.
To swego rodzaju nasz mały cel. Dipendenza jest w nas dwojgu na całego

Czekamy na komentarze i gwiazdki

Pozdrawiam

Roxi

Dipendenza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz