Rozdział 33

273 25 37
                                    

Moja kochana mamuśka, a żeby ogień stracił ją do reszty.

-Hej m a m u s i u - odparłam ruszając w jej stronę.

-Lena córeczko przecież nie musimy walczyć, mam kogoś na kim ci zależy, nie chcesz go zobaczyć?-zapytała.

-Czekaj niech pomyślę, co ja miałam powiedzieć? A tak!! A żebyś zdechła!!!-krzyknęłam gotowa zaatakować ją z całej siły. Jednak wtedy u boku mojej znienawidzonej matki stanął...mój ojciec. Zatrzymałam się zupełnie sparaliżowana.

-Nie!!! To nie może być prawda...- wyszeptałam jednocześnie przez szok upuściłam swoje miecze.

-Zabij ją i miejmy to z głowy, kochanie- usłyszałam głos matki. Ojciec ruszył za nią niczym cyborg otrzymawszy komendę ,, Zniszcz wszystko na swojej drodze". Czy właśnie takie miało być moje przeznaczenie? Miałam zginąć z ręki ojca?

-Nie! Nie! Ty nie żyjesz!!! Nie żyjesz!!!-krzyczałam powtarzając to jak mantrę.

-Mówiłam ci kiedyś, że miłość nas osłabia-odparła matka z drwiną i pogardą w głosie.

***
Chris widząc to wszystko stanął obok Leny i złapał ją za rękę.

-Lena nie wiesz jej!! Nie mówi prawdy, jeśli miłość osłabia to dlaczego ja i Lena jesteśmy razem silniejsi? Czemu nas nie zabiłaś, choć miałaś na to nie jedną okazję. Powiem ci czemu...bo jesteś słaba i właśnie dlatego w pojedynkę nie będziesz umiała z nami wygrać- odparł i jednym szybkim ruchem dłoni odepchnął atakującego ich mężczyznę, a ten odleciał na kilka metrów w tył.

***

Spojrzałam na elfa i skinęłam głową. Miał rację.

- Miłość wcale nie osłabia i Chris ma rację-odparłam- Ale ty nic nie możesz o tym wiedzieć, bo nigdy nikogo nie kochałaś!!!-krzyknęłam i spojrzałam na mężczyznę wyglądającego jak mój ojciec-Domyślam się , że to jakieś tanie czary, bo dobrze wiem, że MÓJ OJCIEC-przeszłam wręcz do wrzasku- Zginął z twojej ręki -odparłam i nawet nie unosząc wzroku z zamachu wbiłam sztylet wprost w głowę tego który przypominał mojego tatę. Mgła rozeszła się od ciała i ujrzałam jednego z przydupasów mojej matki. Nie mogłam sobie dokładnie przypomnieć, ale chyba miał na imię Zygfryd. Mało chwytliwe imię jak i mało znaczący właściciel.

-Możemy...- zaczęła matka, ale ja momentalnie znalazłam się przy niej i drugim ze sztyletów przebiłam jej serce.

-Nie, nie możemy!-odparłam patrząc jak jej oczy gasną, a ona sama pada na ziemię szarzejąc jak każdy wampir po śmierci. Reszta przeciwnych wojsk ujrzawszy, że została bez dowódcy wydała okrzyk poddania.

Chris spojrzał najpierw na ciało mojej matki, a potem na mnie z troską i współczuciem. Następnie spojrzał na tych, którzy pozostali z oddziału wroga i zostali teraz schwytani.

- Każdy kto chce się poddać niech złoży przede mną broń, a kto jeszcze liczy na zwycięstwo niech ucieka i czeka na odstrzał, bo tylko to czeka zdrajców- odparł Chris poważnym tonem. Potem znów przybliżył się do mnie i mocno mnie przytulił. Z trudem panowałam nad tym, by się nie rozkleić.

Spojrzałam za siebie. Wielu moich poległo. Z całej grupy została może połowa. Z przerażeniem szukałam wzrokiem Arona. Nigdzie go nie dostrzegłam. Dopiero po dłuższej chwili zauważyłam jak Lea wychodzi zza rogu jednego z budynków prowadząc pod ramię rannego chłopaka. Aron spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

-No, wygrałaś...dowódco- powiedział z dumą w głosie, a Chris przyciągnął mnie mocniej do siebie i pogładził po ramieniu.

Mimo, że miałam ich blisko obok siebie nie czułam niczego. Byłam całkiem...pusta w środku. Aron był ranny w nogę. Lea miała głębokie rozcięcie na głowie i pewnie jeszcze wiele obrażeń nie widocznych gołym okiem. Każdy jakoś ucierpiał. Ja stałam mimo wszystko nietknięta, dzięki nagłej więzi z Chrisem, ale wewnątrz czułam się tak jakbym coś utraciła. Gdy widziałam twarz taty coś we mnie pękło. Delikatnie odsunęłam się od Chrisa i ruszyłam do wnętrza instytutu.

-Niech żyje rebelia !!!- zakrzyknęłam jeszcze do swoich ludzi od razu otrzymując ich radosny okrzyk. Potem weszłam do biura matki i zamknęłam się w nim na klucz. Wiele spraw musiałam przemyśleć w samotności.

Uporać się z tym co właśnie mnie miało czekać. Wygrałam wojnę z własną matką i zabiłam ją, choć znała moje słabości. Teraz musiałam zająć jej miejsce i pokierować instytutem tak, by nikt nie zarzucił mi niekompetencji. Wciąż miałam problem ze zdrajcą. Otworzyłam komputer matki. Przeglądając nagrania z jej prywatnych kamer natknęłam się na jedną znajomą twarz. Diego. Szok był większy niż wszystko inne.

Zerwałam się z miejsca i postanowiłam wezwać go do siebie. Otworzyłam drzwi i krzyknęłam na cały korytarz
-Diego!!!!

Chwila ciszy młody adept przybiegł do mnie z uśmiechem.

-Tak Lena?-zapytał patrząc mi głęboko w oczy. Zastanawiałam się jak on tak mógł? Jak mógł tak podle postępować?

-Wejdź na moment, chcę z Tobą porozmawiać-odparłam zachowując spokój i opanowanie.
Diego bez wahania wszedł do mojego gabinetu, a gdy tylko zamknął za sobą drzwi przyłożyłam mu sztylet do szyi.
-Jak mogłeś?! Zaufałam ci.

-O co chodzi?-zapytał z nutą strachu w głosie. Zabrałam sztylet i pchnęłam go w stronę krzesła pokazując nagrania.

-Jak mogłeś tak po prostu nas zdradzić?

-To nie tak!!-zażekał się Diego.

-A jak?- zapytałam splatając dłonie na piersi.

-Twoja matka groziła, że zabije moją babcię-odparł z bólem i strachem w oczach.

-Masz na to dowód?-zapytałam, a on skinął głową i wyciągnął z kieszeni kartkę. Otworzyłam ją i ujrzałam pismo matki.
Napisała tam : Jeśli nie powiesz o porze ataku twoja babunia pożegna się z życiem.
Zastanawiałam się co z tym zrobić. -Co z twoją babcią?

-Nic jej nie jest, ale było groźnie-odparł i spojrzał na mnie przepraszająco. -Nigdy nie chciałem Cię zdradzić, naprawdę-odparł, a ja westchnęłam i położyłam mu dłoń na ramieniu.

-Jestem ci winna przeprosiny. Moja matka była nieobliczalna. Nic dziwnego, że się bałeś. Nie mam do ciebie żalu, a ta sprawa mam nadzieję, że pozostaje między nami, tak?- zapytałam, a chłopak skinął głową.

# Od Autorki

Kolejny rozdział. Wierzę, że wam się podoba. Daniel pewnie będzie nieco zaskoczony, bo pojawił się tu mały dodatek o którym nie było mowy w planach, ale sądzę, że tu pasuje.

Pozdrawiam i czekam na wasze komentarze oraz gwiazdki

Wasza Roxi.

Dipendenza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz