Rozdział 18

429 28 4
                                    

Kiedy przestaliśmy się całować usiedliśmy obok siebie pod ścianą. Z lekkim wahaniem ułożyłam głowę na jego kolanach i nareszcie mogłam pozwolić sobie na sen, którego tak bardzo mi było trzeba. Na razie starałam się nie zastanawiać nad tym co jest między mną, a elfem. Byliśmy sobie potrzebni i na tym wolałam się jak na razie zatrzymać. Jednak leżąc na jego kolanach przez przymrużone powieki podziwiałam te jego cudownie idealne rysy twarzy. Delikatnie opaloną cerę, lśniące błękitne oczy i te czarne włosy. Był przystojny. Jednak uroda to nie wszystko. Nie potrafiłam od tak komuś zaufać. Zbyt wiele razy moje zaufanie zostało zdeptane z błotem.

***

Chris siedział spokojnie, gładząc Lenę delikatnie po włosach. Zastanawiał się czy dobrze zrobił wybierając dziewczynę do tego układu. Była zbyt niewinna, zbyt wrażliwa. Nie chciał ściągać jej z tej właściwej ścieżki. Wiedział, że mógł wybrać kogokolwiek, ale to Nex wskazał mu Lenę. Twierdził, że ma ona w sobie tak potężną siłę woli i ducha, by nie zabić go przy pierwszym głodzie. Nie pozostało mu teraz nic innego jak czekać, aż czas pokaże co z tego wyniknie.

***

Leżąc na kolanach elfa z zamkniętymi oczami czułam się pewniej.

-Nie boisz się?- zapytałam nie otwierając oczu. Myśli krążyły w mojej głowie głodne jego odpowiedzi.

-Czego miał bym się bać?-zapytał z takim spokojem jakbym nie była bestią mordującą ludzi.

-Wielu rzeczy, że Cię zabiję, że dopadną mnie łowcy, że...- chciałam dodać, że się w nim zakocham, ale nie ośmieliłam się nawet z zamkniętymi oczami powiedzieć tego głośno.

Z resztą moje uczucia były bez znaczenia. Nie miało sensu wspominać, że je posiadam.

-Uwierz, że gdybym się bał nie trzymał bym Cię teraz na kolanach. O nie. Kiedyś...Kiedyś się bałem. Bałem się, że wampiry podczas swoich zabaw przesadzą i stracę życie. Teraz wiem, że śmierć to nieuchronność życia. Spotyka nawet nieśmiertelnych- wyjaśnił.

Chwilę myślałam. Był nieco staromodny i pod wieloma względami tajemniczy, ale chciałam mieć wreszcie towarzystwo. Jego towarzystwo.

-Ale ja nie chcę skrzywdzić...wiesz?- odparłam otwierając oczy i spoglądając na niego niepewnie.

-Wiem...gdybyś chciała to zrobić, miałaś ku temu wiele okazji-odparł, a potem spojrzał na mnie tymi błękitnymi jak ocean oczami.- Poza tym...zaufałem Ci- wyznał mówiąc całkowicie poważnie. -Czy naprawdę nic to dla Ciebie nie znaczy?-zapytał mnie całkowicie zabijając z tropu.

Znów zamknęłam oczy. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Jak się milczy przez ponad osiemdziesiąt lat to traci się własną pewność siebie. Ja właśnie się tak czułam. Jakbym jej nie miała.

-Z a l e ż y - wydukałam mimo cholernych wątpliwości i ciągłego wahania.

Wszystko zaczynało mnie przerastać. To co zrobiłam...w mieście, wyznanie Arona i pocałunek najpierw z nim, a potem z elfem. Czułam do tych dwóch coś czego nie potrafiłam opisać słowami. Nie wiem także czy potrafiłabym między nimi wybrać.

Chris umilkł. Chyba najważniejsze właśnie sobie wyjaśniliśmy. Leżałam na jego kolanach z całkowitym odmóżdżeniem. Nie chciałam myśleć o niczym. Po prostu starałam się odpocząć. W końcu udało mi się zasnąć. Nie odsunęłam się od Chrisa. Czułam, że to przy nim jest najbezpieczniej. Mimo, że jeszcze nie byłam pewna czy w pełni można mu ufać zdałam się na kobiecą intuicję. Chciałam mieć kogoś komu mogłabym zawierzyć życie w nadziei, że mnie nie zdradzi.

Spałam może dwie godziny, gdy z oddali rozległ się cichy śmiech, który obudził i mnie i Chrisa. Ten śmiech rozpoznałabym wszędzie nawet za milion lat. Szybko poderwałam się na nogi przyjmując pozycję obronną.

-Kira?- szepnęłam przypominając sobie czasy, gdy razem współpracowaliśmy. Był dla mnie ważny, ale nie mogłam ujawnić się przed nim . Wystarczy, że Aron mocno się narażał.

Otonowa wyłonił się z cienia jakby był z nim jednością. Wyglądał zupełnie inaczej niż go zapamiętała. Teraz miał na sobie szary strój bojowy przeplatany srebrnymi nićmi. U pasa jak zawsze katanę, a przez plecy miał przerzuconą guissarmę.

-Tak Lenka to ja...szkoda, że spotykam Cię w takich okolicznościach, ale cóż...- westchnął.- Odsuń się, nie jesteś dziś moim celem, a nie chcę ci zrobić krzywdy.

-Zmieniłeś się...zaraz jak to ja nie jestem celem?-zapytałam i dopiero spostrzegłam, że Kira celuje do Chrisa.
Sytuacja zaczynała robić się coraz bardziej zakręcona.

#Od Autorki

Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba.

Rozkręcamy akcję z Danielem na maksa.

Myślę, że będzie ciekawie.

Dawajcie gwiazdki i komentarze

Pozdrawiamy

Roxi i Daniel

Dipendenza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz