☆ROZDZIAŁ IV

6K 217 17
                                    

Humor poprawił się nam wszystkim, po kilku piwach, a mnie, kiedy patrzyłam na nich pijanych.
Etan zamówił przyjaciołom taksówkę, żeby bezpiecznie dojechali do domu.
Sami również zmeczeni oddaliśmy się w ramiona Morfeusza....

Obudziłam się bardzo wcześnie. Etan jeszcze spał, więc ja postanowiłam przygotować śniadanie.  Założyłam jasne jeansy i czerwoną koszulkę na ramiączkach. Włosy związałam w kucyka i pomalowałam tuszem rzęsy. Dziś i tak mam wolne, więc postanowiłam odpocząć od makijażu.
Postawiłam na tosty. Sama zjem dwa, ale Etana potrafi pochłonąć ich chyba z dziesięć. Nie wiem gdzie on to mieści. Do tego przygotowałam kawę. Kiedy chciałam ją nalać do filiżanek poczułam delikatny pocałunek na ramieniu.
~Dzień dobry króliczku.- przywitał się Etan.
~Dzień dobry wilczku.- zaśmiałam się i odpowiedziałam.
Etan znowu pocałował mnie tym razem w szyję.

#ETAN  POV 

Obudziłem się w dobrym humorze. Jednak natychmiast uśmiech zszedł mi z twarzy, kiedy Aria nie było obok mnie. Mam tylko nadzieję, że nie poszła pobiegać.  Nie może się przemęczać. Ubrałam dresy i ruszyłem do kuchni. Bardzo się uspokoiłem, kiedy zauważyłem moją kobietę robiącą śniadanie. Przez ten widok od razu nabrałem ochoty na jedzenie. Wcale nie chodziło mi o śniadanie.
Podszedłem po cichu i pocałowałem delikatnie jej ramię.
~Dzień dobry króliczku.- przywitałem się.
~Dzień dobry wilczku.- zaśmiała się i odpowiedziała na przywitanie.
Znowu pocałowałem ją tym razem w szyję. Jej skóra była taka delikatna, że nie mogłem się oprzeć. Obróciła się do mnie i pocałowała w usta. Gdy chciała się odsunąć przyszpiliłem ja do blatu, na co jeknęła. Przygryzłem jej wargę prosząc o dostęp, którego mi udzieliła. Złapałem jej ręce i zarzuciłem sobie na szyję. Pociągnęła mnie za włosy,  przez co warknąłem w jej usta. Nie moja wina, że przy niej zachowuję się jak typowy zwierzak. Oderwała się od moich ust by nabrać powietrza. Oparłem czoło o jej wyrównując oddech.
~Nawet nie wiesz jak bardzo ten wilk ma ochotę na swojego króliczka. - szepnąłem jej do ucha.
~Może króliczek chce się oddać swojemu wilczkowi.- powiedziała szeptem.
Spojrzałem w jej oczy i widziałem błysk podniecenia. Sam na pewno nie wyglądałem lepiej. Boże ona chce tego co ja, ale nie mogę.  Nie chcę jej zrobić krzywdy.  Jak lekarz powie, że wszytko już w porządku to nie wypuszczę jej z sypialni przez najbliższe trzy dni.
~Niestety musimy poczekać.- powiedziałem - Nie chcę zrobić Ci krzywdy skarbie.
Uśmiechnęła się do mnie słodko i pocałowała w usta.
~Dziękuję, że się martwisz. Siadaj i jedz śniadanie, bo musisz iść do pracy.- powiedziała.
Po skończonym śniadaniu przebrałem się w ciemne spodnie od garnituru, biała koszulę u której Aria podwinęła mi rękawy i do tego kamizelka. Zabrałem potrzebne rzeczy i ruszyłem do drzwi.
~Do zobaczenia po południu.- powiedziała i pocałował mnie w policzek.
~Nie chce tam iść. - poskarzyłem  się. Dużo bardziej wolę zostać w domu z Arią. 
~Hahahha nie możesz robić sobie takich wagarów. Masz dziś tylko jedno spotkanie o 12.30 i nic więcej.  Dasz radę. - zapewniła mnie.
~Widzę,  że bardzo się przygotowłaś do roli mojej osobistej asystentki.- powiedziałem z uśmiechem.
~Oczywiście panie prezesie. - Boże w jej ustach brzmi to tak seksownie. Szybko pocałowałem ją w ustach i ruszyłem do samochodu.

~Proszę!- krzyknąłem, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
~No cześć bracie.- powiedział Luk wchodząc do mojego gabinetu.
~Siema, co tam? - zapytałem przybijając z nim męską piątkę.
~Wpadłem sprawdzić jak sobie radzisz.- zaśmiał się widząc jak próbuje odnaleźć teczkę z dokumentami.
Przecież była na tym przeklętym biurku jeszcze z pięć minut temu.  Sam ja tutaj kładłem.
~Tego szukasz? - zapytał brat pokazując mi czarną teczkę. 
~Tak, dziękuję.
~Leżała na podłodze.  Musisz zrobić tu porządek. - zauważył z uśmiechem.
~A Ty myślisz, że co ja niby próbuję tu zrobić?  - zapytałem zły. 
Jeszcze chwila i bardzo się zdenerwuję. Od kiedy tylko wszedłem do budynku swojej firmy wszytko jest przeciwko mnie.  Najpierw klient odmówił spotkania, bo ma ważny wyjazd, później winda, która się zacięła, a teraz nie mogę sobie poradzić ze stertą papierów.
~Jasna cholera! - krzyknąłem, żeby rozładował emocje. Usłyszałem telefon, nie patrząc kto dzwoni odebrałem i juz miałem krzyknąć do słuchawki,  ale uprzedził mnie ten delikatny głos.
~Czech skarbie, przepraszam,  że przeszkadzam, ale dzwoniła Twoja mama i zaprasza nas na grilla do siebie dziś wieczorem. - gdy usłyszałem głos Arii cała złość momentalnie ze mnie uleciała.
~ Witaj kochanie. Dobrze, jak tylko wrócę z pracy, przebieram się i możemy jechać. - odpowiedziałem lekko się uśmiechając, na co mój brat wyszczerzył się zadowolony.
~Dobrze, ja upiekę jakieś ciasto. To do zobaczenia. - powiedziała.
~Do zobaczenia. - powiedziałem i rozłączyłem się.
Spojrzałem na Luka a ten ciągle się uśmiechał jak jakiś głupi.
~No i z czego się tak cieszysz?- zapytałem zdezorientowany.
~No wiesz, jeszcze przed chwilą chciałeś rozwalić pół gabinetu, a wystarczyło jeden telefon i dwie minuty rozmowy z Arią a stałeś się jak potulny baranek.  - zaśmiał się.
~Spadaj, przypomnę Ci, że Ty też tak się zachowujesz przy Rose.
~No tak. Masz rację, ale sam nie wiem dlaczego.
~Nie oszukujmy się.  Kochamy je i dlatego.- odpowiedziałem poważnie. 
~Dobra lecę.  Do zobaczenia na grillu.-pożegnał się i wyszedł. 

#ARIA  POV
Okej, składniki mam uszykowane. Teraz tylko odpowiednio je wymieszać.  Kiedy zakończyłam rozmowę z Etanem postawiłam znaleźć jakiś przepis na ciasto. Najbardziej do gustu przypadło mi ciasto z malinami i serkiem mascarpone.
Wlałam mleko do garnka i ustawiłam na kuchni. Przez ten czas, kiedy mleko miało się gotować postanowiłam przepłukać maliny. Kiedy skończyłam usłyszałam otwieranie drzwi.
~Wróciłem! - krzyknął Etan.
Wyszłam do korytarza i pocałowałam narzeczonego w policzek. Uśmiechnął się pokazując dwa dołeczki.  Po chwili poczułam ulatniający się gaz.
~Kurwa! Moje mleko!- krzyknęłam i biegiem ruszyłam do kuchni.
Etan spojrzał na mnie zdezorientowany i przestraszony.
Wszytko na nic! Wyłączyłam gaz i otworzyłam okna, żeby wszytko wymierzyć. 
~Hej, spokojnie. Spróbuj jeszcze raz. - powiedział Etan.
Stanęłam przed blatem i oparłam na nim ręce. 
~Dobrze Ci radzę. Wyjdź. Z. Kuchni. Proszę.  - wysyczałam ze złości.
Ten jednak objął mnie mocno i zaczął mruczeć do ucha jakąś melodię. Po jakimś czasie uspokoiłam się na tyle, żeby móc zabrać się za ciasto od nowa.

~Kochanie, musimy już wyjechać.- powiedział Etan opierając się o futrynę w kuchni i patrząc na mnie.
Miał na sobie ciemne spodnie od garnituru  i białą koszulę z podwinietymi rękawami.  Wyglądał bardzo apetycznie.
~Już jestem gotowa.
~Skarbie powtarzasz to od 20 minut.- stwierdził i zaczął się ze mnie śmiać.
~Skoro tak bardzo Ci wesoło,  to zabierz ciasto i już wyjdź.  Ja biorę torebkę i możemy wychodzić. 
~No nie obrażaj się. - powiedział - Wyglądasz bardzo seksownie. - dokończył.
Moje policzki na pewno były czerwone. Miałam na sobie jasnoniebieską sukienkę i do tego baleriny. Zwykły strój,  ale bardzo delikatny.
~Myślisz, że wystarczy jeden komplement, żeby mnie udobruchać? - zapytałam powstrzymują śmiech.
Etan podszedł do mnie i nachylił się w stronę mojego ucha.
~Wyglądasz bardzo, bardzo seksownie.- szepnął i klepnął mnie w tyłek na co wydałam pisk.- Uwielbiam jak jęczysz.
W dobrych humorach ruszyliśmy do rodziców Etana.

~Jesteśmy! - krzyknął Etan wchodząc do domu.
~Bardzo dobrze, wszyscy są w ogrodzie.- powiedziała Elizabeth wyłaniając się z kuchni.
~Dzień dobry, przyniosłam ciasto.- powiedziałam podając jej kobiecie.
~Dziękuję kochana. Idźcie już, wszytko gotowe. - rzekła z uśmiechem pchając nas w stronę tarasu.
~Dzień dobry. - przywitaliśmy się oboje.
~Ciocia!- krzyknął Jeremi biegnąc do mnie.
~Witaj Ario. - powiedział Alex.
~Pewnie, wszyscy witają tylko Arię, a ja to co?- rzekł z wyrzutem Etan.
~Wujku, wujku.- powiedział Jeremi. Etan ukleknął na jedno kolano przed nim i z zaciekawieniem słuchał co mały chce mu powiedzieć. 
~Wiesz, że ja bardzo lubię ciocię Arię i teraz trochę chce mi się spać,  to ciocia może ze mną?  - zapytał mały z zawstydzeniem. 
Spojrzałam na Etana, który klękając tak obok Jeremyego wyglądał z nim bardzo słodko.
~Nie nie wiem, teraz ciocia śpi tylko ze mną.  - powiedział Etan.
Na te słowa mały posmutniał. Etan widząc to powiedział.
~Ale chyba teraz mogę zrobić dla ciebie wyjątek. Ale mam pewien warunek.- zastrzegł Etan z uśmiechem.
~Jaki? - ożywił się mały.
~Obiecaj mi, że nie ukradniesz mi jej.
~Obiecuję, obiecuję. - krzyknął Jeremi biegnąc do mnie i przytulając się do mojej nogi.
~Ja go położę. Chodź synku.- powiedziała Rose.
~Mogę z ciocią.?- zapytał.
~Tak możesz , idę z wami. - powiedział Etan uśmiechając się.  Jeremi złapał mnie za rękę i pociągnął na górę. 
~Synu zobaczysz, że mój wnuk jeszcze odbije Ci narzeczoną. - stwierdził Alex śmiejąc się z tego co przed chwilą się działo. 
~Nie dam się tak łatwo.- powiedział Etan i porwał na ręce Jeremyego jednocześnie go łaskocząc, a mnie złapał za rękę ciągnąc do pokoju na górze, gdzie mieliśmy położyć chłopca spać....

Rozdział 4 💙
Mam nadzieję, że się nie zanudziliście, obiecujęże w następnym rozdziale akcja bardzo się rozkręci. 😊
Jak zwykle piszcie co sądzicie.  😘
P.s. Chcecie więcej rozdziałów z perspektywy Ari czy Etana ?
Kolejny rozdział w piątek lub sobotę wieczorem.
Buziaki 😘

"Inna historia 2"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz