Drżącymi dłońmi otworzyłam pudełeczko. Co jeśli Etan będzie zły jeśli będę w ciąży? Może on nie chce dziecka?
~Już? - usłyszałam krzyk przyjaciółki.
~Chwila. Już idę. - odpowiedziałam po chwili wyszłam przed drzwi.
~Daj. Musimy chwilę poczekać. - rzekła podekscytowana...
~Okej, gotowa? - zapytała Nina po kilku minutach.
~Nie. Ale mów.
~Kurwa!
~I co? Jestem? - zapytałam z uśmiechem, nawet nie kontrolowałam go.
~Jesteś. Kurwa jesteś. Jesteś w ciąży! !!- krzyknęła zadowolona Nina jednoczenie przyciągając mnie do siebie.
Poczułam jak po moich policzkach płyną łzy.
~Ej! Co Ty nie płacz głupia! - powiedziała ze śmiechem - Musisz umówić się do ginekologa, jeśli będzie 100% pewności to musisz powiedzieć Etanowi. Chłopak posika się ze szczęścia.
~Okej, zaraz zadzwonię.
~Teraz. Ja pojadę z Tobą.Po umówieniu się na wizytę usiadłyśmy na kanapie oglądając film " Millerowie". Od śmiania się leciały nam łzy. Wstałam z kanapy po popcorn.
~Mama Etana zaprasza was za 4 dni na obiad.- powiedziała Nina czytając mi mojego SMS'A.
~Miło, że się rządzisz. A gdyby to był SMS od Etana?- zapytałam siadając obok niej.
~A tak, też jest. Napisał, że chce Cię zobaczyć bez ubrań. - powiedziała zwyczajnie zapadają się popcornem. Na jej słowa oblał mnie rumieniec.
~Dobra laska, ja się zbieram. Do zobaczenia jutro o 16.00 na wizycie.
~Okej. Tylko proszę Cię nie zapomnij, że masz nic nie mówić Etanowi i Martinowi.
~Jasne, jasne. Pamiętam. Buźka.
~Paaa.Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zmniejszyłam ogień pod patelnią z kurczakiem i ruszyłam otworzyć. Za drzwiami stał kurier z bukietem białych róż.
~Dzień dobry. Pani Aria Thomson jak mniemam? - zapytał.
~Tak, to ja.
~Przesyłka dla Pani. Proszę tu podpisać.
~A więc pan może od kogo ona jest. ?- zapytałam ciekawa. Etan raczej nie wysłałby mi kwiatów tylko sam by je przyniósł.
~Bardzo mi przykro, ale nie mam napisane od kogo jest przesyłka.
~No dobrze. Dziękuję.
Zamknęłam drzwi i po znalezieniu wazon u ustawiłam kwiaty na stole w korytarzu jednocześnie szukając jakiegoś liściku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że w środku bukietu jest czarna maleńka róża i do niej przyzepiony liścik. " Cieszę się miłym dniem. Tajemniczy R." Kiedy przeczytałam kartkę natychmiast upuściłam ją na stół. Nie przypominam sobie, żeby miała wielbiciela. Od kilkunastu dni nie wychodzę z domu. "Tajemniczy R" też o niczym mi nie mówi. Nie znam nikogo, kto miałby imię zaczynające się od R. Po chwili przypomniało mi się o kolacji. Biegiem rzuciłam się w stronę kuchni, na szczęście danie udało się uratować od całkowitego spalenia.Zdążyłam rozłożyć jedzenie na talerze i usłyszałam otwierające się drzwi. Czekałam na miłe powitanie ze strony narzeczonego, ale w zamian za to usłyszałam głos nie warkniecie i przekleństwo.
~Co to kurwa jest?!- krzyknął.
~Kwiaty. Kurier je przyniósł.
~Jaki frajer wyciąga łapy do mojej narzeczonej?!- pyta dokładnie szanując moja twarz.
~Uspokuj się. Nie mam pojęcia. Chcesz to sam przeczytaj sobie liścik, który tam był. - powiedziałam zła wskazując na kwiaty.
~Świetnie jeszcze miłosne liściki Ci przysyła. - warknął i przeczytał kartkę.
Podniósł na mnie wzrok, a ja odwróciłam się i ruszyłam do kuchni. Miło, że mi nie ufa. Myśli, że mogłabym go zdradzić z jakimś innym facetem.
~Skarbie...- zaczął Etan idąc za mną. Nie odwróciłam się, ale słyszałam jego kroki.
~Aria przepraszam, ja....- ponownie próbował się tłumaczyć.
~Ty ci? !- warknęłam i odwróciłam się w jego stronę. - Ty myślisz, że zdradziłabym Cię z jakimś facetem.?! Że tak spokojnie bym siedziała w domu, gdyby kochanek wysłał mi kwiaty?! Ty naprawdę nie wierzysz, że Cię Kocham? !
~Kochanie, ja przepraszam. Poprostu się przestraszyłem.
~Ciekawe czego?!- krzyknęłam wycierając łzy, które same zaczęły płynąć.
~Tego, że ktokolwiek może mi Ciebie zabrać.
~Co Ty pieprzysz? Nikt mnie nie zabierze.
~Ale zawsze może pojawić się jakiś lepszy, przystojniejszy, który zawróci Ci w głowie i mnie zostawisz. - powiedział podchodząc do mnie i łapiąc za dłonie.
~Wiesz co? Zakochałam się w takim jednym mężczyźnie, który wybrał mnie sobie na osobistego adwokata, który chciał mnie poderwać w pracy, za co dostałem kodeksem karnym w głowę. Kocham Cię i nie zostawię Cię nigdy,chyba,że sam do tego doprowadzisz.- zakończyłam wypowiedź patrząc mu w oczy.
~Kocham Cię. - odpowiedział i wbił się władczo w moje usta.#ETAN POV
~Kocham Cię.- powiedziałem i wbiłem się w jej usta. Zadowolona oddała pocałunek.
~Chodźmy jeść. Zaraz wszytko wystygnie.- rzekła odrywając się od moich ust.
~Nie wiesz od kogo są te kwiaty? - pytam, bo liścik raczej nie wygląda niebezpiecznie. Bardziej interesuje mnie ta czarna róża w środku bukietu.
~Mówiłam już, że nie mam pojęcia. Nie znam nikogo o imieniu zaczynającym się na " R" - powiedziała Aria siadając do stołu.
~Ale "R" to może być litera nazwiska.- przypomniałem.
~Oh, no tak, ale nie pamiętam, żeby ktoś.... O mój Boże! - krzyknęła przestraszona patrząc na mnie wielkimi oczami.
~Spokojnie. Jeszcze nie wiemy czy to na pewno on. - próbowałem ją uspokoić.
~Oczywiście, że on!- krzyknęła - Roberson zaczyna się na "R", nie lubi mnie bo wysłał mi czarną różę. To na pewno on. - wyszeptała bawiąc się palcami dłoni.
~Próbuje Cię tylko nastraszyć. Nie zrobi Ci nic złego. Zadbamy o to.- zapewniłem.
~Udało mu się.
~Ale co?- zapytałem.
~Udało mu się mnie nastraszyć.
Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem przerażenie. Nie pozwolę, żeby cokolwiek jej się stało. Nie wiem jak ten dupek zdobył nasz adres, ale teraz tylko jedno przychodzi mi do głowy. Musiał nas śledzić.
~Straciłam apetyt.- rzekła Aria wstając od stołu. - Obejrzymy film?- zapytała obracając się do mnie.
~Jasne. Zrobię popcorn, a Ty wybierz.Siedzimy na kanapie oglądając "Carrie". Aria położyła nogi na moich udach i zainteresowana filmem nie zwraca na mnie uwagi. Sprawdzam godzinę na zegarku i z przyjemnością stwierdzam, że zaraz powinien zjawić się mój prezent. Po kilku minutach słyszę dzwonek do drzwi.
~Ja otworzę.- mówię i ruszam do drzwi. Kiedy je otwieram widzę pracownika sklepu zoologicznego z obrożą w ręku.
~Dobry wieczór panie Wood. - wita się ze mną.
~Dobry wieczór. Ma pan wszytko? - pytam.
~Tak, oto dokumenty, książeczka szczepień i inne potrzebne formalności.- mówi podając mi plik dokumentów.
~Dziękuję. - odpowiadam i wyciągam rękę po smycz.
Zamykam drzwi, papiery odkładam na szafkę w korytarzu i kieruje się do salonu.
~Kochanie mam dla Ciebie niespodziankę.- informuję Arię, która nawet nie spojrzała w moją stronę.
~Daj spokój, wiesz, że nie musisz...- zaczęła patrząc w moją stronę, ale kiedy jej wzrok natrafił na białą suczkę natychmiast zerwała się z kanapy.- Musiałeś mi go kupić. Oleju, jaki on śliczny. - zachwycała się, głaszcząc go.
~To ona. Ma na imię Lola i będzie będzie nami mieszkać.
Aria spojrzała na mnie szczęśliwa i rzuciła mi się w ramiona.
~Aaaa dziękuję!- krzyknęła - Kocham Cię.
~Hahah dlaczego nie powiedziałaś wcześniej, że chciałabyś psa?- pytam stawiając ją na ziemi.
~No przecież pracujemy oboje. Nie miałby się kto nim zajmować.- powiedziała spokojnie.- Przecież nie ma się kto nim zajmować! - krzyknęła Aria.
~Już o to zadałem. Pani Clara, która jest naszą nową gosposią będzie się nim zajmować, kiedy nas nie będzie.
~Nowa gosposia? Nie masz na co wydawać pieniędzy? -zapytała narzeczona piorunując mnie wzrokiem.- Myślisz, że nie poradzę sobie z pracą i prowadzeniem domu?!
~Ale Ty sobie z tym świetnie poradzisz. Poprostu chce mieć Cię dla siebie, a nie po przyjściu z pracy patrzeć jak sprzątasz.- wyjaśniłem.
~Uhhh... i tak uważam, że to nie jest dobry pomysł.
~Jest świetny.
~Gdzie będzie spać Lola?- zapytała odpinając smycz od obroży psa.
~Ma specjalne miejsce pod schodami. - wyjaśniłem.
~Dobrze, w takim razie ja idę pod prysznic.
~Idę z Tobą. - ożywiłem się.
~Nie. Pójdziesz po mnie, albo idź do łazienki na dół.- powiedziała Aria słodko się uśmiechając.
~Co?- zapytałem zdezorientowany.
~Dobrze słyszałeś. Wyśpij się na jutro, bo idziemy do pracy.
Patrzyłem jak kręcąc biodrami znika w łazience. Kurwa! Napaliłem się i teraz muszę ulżyć sobie sam.
Zgarniam dresy i ruszam pod prysznic. Kiedy wchodzę do sypialni Aria już leży w łóżku. Kładę się obok niej i wydychając jej zapach oraz wsłuchując się w jej oddech zasypiam z przyciśniętą do mojego torsu MOJĄ KOBIETĄ.~Skarbie ja o 16.00 jestem umówiona z Niną. Wrócę około 17.00.- mówi Aria, kiedy czekamy na światłach w drodze do pracy.
~Przyjadę po ciebie. Gdzie mam czekać? - pytam spoglądając na nią. Miałem wrażenie, że się zmieszany, ale zaraz to zniknęło.
~Kawiarnia "Coffee " .
~Dobrze, będę o 17.00.~Dzień dobry panie Wood, Panno Thomson.- wita się z nami ochroniarz.
~Już niedługo pani Wood. - odpowiadam zadowolony i razem z rozesmianą Arią wsiadam do windy.
~ Dlaczego uważasz, że zgodzę się Cię poślubić?- zapytała Aria śmiejąc się.
~Bo nie możemy bez siebie żyć. - odpowiadam całując ją.- No i oczywiście jesteś MOJA.- odpowiadam i uśmiecham się szeroko.
~Dobrze, że jesteście. Musimy pogadać. Do gabinetu.- mówi Martin nawet się z nami nie witając.
~Przypominam Ci, że to mój gabinet.- zaznaczam ze śmiechem i we trójkę wchodzimy do biura.Rozdział 13💙
Jak myślicie o co chodzi Martinowi? 😄
P.s Zdradzę Wam, że w następnym rozdziale będzie drama 😅
Do następnego 😘
CZYTASZ
"Inna historia 2"
RomanceAria i Etan przygotowują się do wspólnego życia. Są szczęśliwi i otoczeni przez wspaniałych rodziców i wiernych przyjaciół. A co jeśli te cudowne chwile ich życia przerwie nieoczekiwane pojawienie się Phila Robersona? A może trzeba będzie odstawić...