ROZDZIAŁ XVI

4.3K 199 22
                                    

Czytasz? Podoba Ci się? Zagłosuj! Dla mnie to wiele znaczy 😘

Po kilku godzinach wchodzimy do domu. Przez całą drogę żadne z nas się nie odzywało. Widzę jak Aria to przeżywa. Nadal drżą jej ręce. Nie mogę patrzeć na jej cierpienie. Kładziemy się w łóżku i przytuleni oboje płaczemy z bólu, straty, bezsilności....
Nad ranem oboje zasypiamy ze zmęczenia...

#ARIA POV 
Wstaje o 7.34 i spoglądam na Etana, który jeszcze śpi. Wstaje z łóżka i ruszam do łazienki zgarniając pierwsze lepsze ubrania z szafy. Wchodząc do lazienki omijam lustro szerokim łukiem. Wchodzę pod prysznic i zamykam oczy.
Jeszcze dwa dni temu tak się oboje cieszyliśmy się z tego, że będziemy rodzicami. Nawet kiedy leżałam na łóżku w gabinecie ginekologa, gdy dowiedziałam się o dziecku poczułam z nim ogromną więź. Jak matka z nienarodzonym dzieckiem....
Wychodzę i przebieram się w zabrane rzeczy. Podchodzę do lustra i na pewno każdy domyśla się co widzę. Czerwone od płaczu oczy, blada cera i podkrążone oczy. Wykonuje poranne czynności i idę do kuchni zrobić śniadanie. 

~Dzień dobry.- słyszę po kilku minutach, a następnie czuję na policzku usta narzeczonego.
~Dzień dobry.- odpowiadam i odkładam kawę. - Śniadanie gotowe.
~A Ty nie jesz? - pyta Etan spoglądając na mnie.
~Nie jestem głodna.
~Kochanie musisz jeść....-zaczął mówić Etan.
~Po co, skoro już nie mam dziecka?!- krzyczę z hukiem odkładając kubek na blat.- Nie musze juz jeść tak dużo! Nie jestem matką. - ostatnie zdanie wypowiadam już ciszej, spuszczając głowę w dół.
~Wiem.- odpowiada spokojnym głosem mężczyzna. - Ale to nie oznacza, że pozwolę Ci się zaniedbywać.
Spoglądam na niego. Tak jak ja jest zmęczony i niewyspany.
~Przepraszam.- mówię. - Przepraszam, przecież Ty też straciłeś dziecko. Nie powinnam na Ciebie krzyczeć.
~Nie szkodzi. - uśmiecha się. - Zawsze jestem z Tobą. - dokańcza i całuje mnie w usta.
Wtulam się w niego ufnie. Czuje się bezpiecznie.
~Kocham Cię bez względu na to, czy będziemy mieli dziecko, czy nie. Musimy wierzyć i iść na przód. - zaznacza Etan mocniej oplatając mnie ramionami.
~Musimy powiedzieć Ninie i Martinowi no i oczywiście Twoim rodzicom. - przypomniałam sobie.
~Jeśli chcesz to możemy zaprosić teraz naszych przyjaciół,  a rodzicom powiemy na kolacji.- stwierdza Etan.
~Jasne. Zadzwoń do nich,  a ja coś przygotuję.

Ding dong...
~Cześć! - krzyczy Nina wchodząc do kuchni.
~A gdzie Martin?  - pytam z lekkim uśmiechem rozglądając się za wspomnianym mężczyzną.
~Jak zwykle się gdzieś szlaja. Niby na siłownię chodzi, a nie potrafi za mną nadążyć.- śmieje się przyjaciółka przytulając mnie na powitanie.
~Bo kiedy tylko usłyszysz imię Aria biegniesz jak by rozdawali darmowe mięso w biedronce.- mówi Martin ze śmiechem wchodząc do salonu.
Nina odrywa się ode mnie i rusza ku narzeczonemu, by po chwili sprzedać mu cios łokciem w brzuch.
~Siadajmy. - odezwał się Etan stając za mną.
~A jak tam moje maleństwo.?- zapytała Nina dotykając mojego brzucha.
Razem z Etanem popatrzyliśmy na siebie w zakłopotaniu.
~Co jest?  - zapytał Martin widząc nasze miny.
~Emm... poprostu nie będziemy teraz rodzicami.- powiedział Etan głaszcząc moja dłoń.
~Jak to? Przecież wczoraj było wszytko dobrze. - rzekła Nina przesuwając się do mnie.
~Ale, ja... poroniłam.- szepnęłam wtulajac się w przyjaciółkę.
~Oh skarbie.....- szepnęła Nina.

#ETAN POV
Kiedy Aria powiedziała,  że poroniła wzrok Martina natychmiast wylądował na mnie z zaskoczeniem.
~To nie jest niczyja wina. Zdarzają się takie sytuacje.- mówię.- Oczywiście nadal w przyszłości możemy być rodzicami.- odpowiadam na co słyszę wypuszczenie powietrza przez Martina.
~Nie mówmy już i tym.- zarządza Aria i wszyscy schodzimy na weselsze tematy.
~Etan, chodź na moment. Musimy pogadać.- powiedział Martin, kiedy jedliśmy pizzę.
Natychmiast poczułem na nas wzrok narzeczonej.
~O firmie oczywiście.- dopowiedział Martin spanikowany.
Wyszliśmy na taras i odetchnęliśmy głęboko.
~ Cały ten tydzień mnie przerasta stary. Najpierw nowina o ciąży,  później telefon z groźbami Robersona, i jeszcze poronienie.
~Nawet nie będę Ci mówił, że wiem co czujesz, bo to nie prawda. Ale powiem te dwa wkurwiające wyrazy. Będzie dobrze. - powiedział Martin.
~O czym chciałeś pogadać? - pytam opierając się przedramionami o barierkę.
~Wiem, że to nie najlepszy pomysł, ale do firmy przyszedł list. Jest do Ciebie.- powiedział podając mi kopertę.
~Chłopie mam na głowie ważniejsze rzeczy niż czytanie jakiś listów!- warczę.
Życie mi się sypie, a on wyskakuje mi z listem. Wiele ich przychodzi do firmy,  więc nie wiem z czym ma problem?!.
~Opanuj się.  To nie jest zwykły list. - mówi opanowanym głosem. - To list od Phila Robersona.
Gdy Martin wypowiada ten słowa automatycznie podnoszę na niego wzrok. Chwytam szybko kopertę i czytam nadawcę. To prawda. Siadam na ławce obok i otwieranie kopertę.

"Drogi Przyjacielu!

Jak już się na pewno dowiedziałeś wyszedłem z więzienia. Mam się świetnie. Zapytałbym co u Ciebie, ale znam Twoje życie na wylot.
Pewnie zastanawiasz się czego chcę. To proste. Zabrałeś mi dziewczynę, więc ja zobiorę Ci narzeczoną. Chociaż  lepszym rozwiązaniem byłoby zabicie Ciebie, ale chcę,  żebyś widział jej krzywdę.
Jutro o 20.00 na torze.  Pogadamy jak przystało na starych przyjaciół.

                                          P. Roberson "

Gdy czytałem list z każdym fragmentem czułem jak wszytkie moje mięśnie się spinają. Złość we mnie buzowała. Ten śmieć śmie gorzić Arii! Kutas już nie żyje! I z wielką chęcią skopię mu dupę na torze!
~Pierdolony kutas!- warczę zamykając oczy. - Czytaj!
Martin odbiera list i szybko go czyta.
~Mam nadzieję, że nie masz zamiaru się z nim spotkać! - krzyczy Martin.
Na pewno dziewczyny już go usłyszały, ale po chwili słyszymy ich śmiech, więc może nic nie wiedzą.
~Jak tam pojedziesz to On może zrobić coś Arii. - dodaje ciszej przyjaciel- Nie będzie Cię z nią, wiec nie będzie miała ochrony.
~Masz nic nie mówić Arii. - zaznaczam patrząc twardo na przyjaciela.
~Ty wiesz, że to jej nie ochroni?- pyta.
~Wiem, ale dość już się martwi, nie chce jej tego dokładać. - stwierdzam.
~Jasne. Chodźmy już.
Wszylismy do domu, a nasze kobiety spojrzały na nas jakby chciały wyczytać z naszych oczu o czym mówiliśmy. Na szczęście nie mają takiej mocy.
~My juz będziemy się zbierać,  wiem, że macie spotkanie wieczorem.- mówi Martin podchodząc do Niny i całując ją w czoło.
~Tak.- przytakuje Nina.
Zamykam drzwi za przyjaciółmi i wracam do salonu.
Razem z Arią sprzątamy po spotkaniu i zaczynamy szykować się do kolacji z rodzicami.

~Ario jesteś już gotowa?- pytam wchodząc do garderoby.
Kiedy wchodzę Aria właśnie wiąże sukienkę na szyji.
~Mała minutka i możemy jechać. - oświadcza Aria z uśmiechem.

#ARIA POV 
~Witajcie kochani.- wita się z nami Elizabeth.- Idealne wyczucie czasu. Kurczak już gotowy.
~Dobry wieczór.- witamy się i wchodzimy do salonu.
~Cześć dzieciaki. Luka nie będzie, nie zdarzy wrócić z Nowego Yorku.- mówi Alex.
~No cóż.  Ale i tak musimy wam coś powiedzieć. - mówi Etan odsuwając mi krzesło przy stole.
Rodzice Etana spogladają na nas zdziwieni.
Opowiadam im co zdarzyło się w nocy. Czuje na sobie wzrok Alexa, ale ja nadal patrze w stół. To za dużo dla mnie znaczyło.
~Boże,  tak mi przykro... - mówi Elizabeth ze łzami w oczach.

Po kilkunastu drinkach i kieliszkach czystej wódki mam już dość. Czuje zmęczenie, ale i błogą radość.
~Choć kochanie, my juz się zbieramy do domu.- słyszę głos Etana przy swoim uchu.
Nadal mimo tego jak dobrze się znamy potrafi pobudzić mnie szeptem, który  jest strasznie seksowny....
Nie zarejestrowałam momentu, w którym żegnamy się z jego rodzicami. Czuje jak podnosi moje ciało i kładzie na siedzeniu w samochodzie. Jednak ja kładę swoje nogi na jego udach, przez co bardzo wygodnie mi się zasypia.

~O Boże...- jęczę tuż po przebudzeniu.
Kac, którego mam jest ogromy. Nie powinnam wczoraj pić aż tyle... Etan jest pewnie zły...
~Etan.- mówię wchodząc do kuchni.
~Co się stało skarbie?- pyta spokojnie.
~Przepraszam za to, że doprowadziłam się do takiego stanu wczoraj. Jesteś zły? - pytam skruszona.
~Nie masz za co. To było Ci potrzebne. Jedz.- mówi całując mnie w czoło i wychodzi odebrać telefon, który zaczął dzwonić. 

#ETAN POV 
~Przepraszam za to, że doprowadziłam się  do takiego stanu wczoraj. Jesteś zły? - pyta  Aria  skruszona.
Uwielbiam ją, kiedy jest taka niepewna i niewinna. Mam ochotę się na nią rzucić i całować każdy kawałek jej ciała.
~Nie masz za co. To było Ci potrzebne. Jedz.- mówię  całując ją  w czoło i wychodzę odebrać telefon, który zaczął dzwonić.
Spoglądam na wyświetlacz "Martin ".
~No co tam? Właśnie jadę do pracy.- mówię po odebraniu.
~Nawet tu nie jedź. Jedź do nowego hotelu, który miał być otwarty za tydzień.  - słyszę jego zdenerwowany głos.
~Co jest?
~Był pożar. Właśnie ratują resztki tego hotelu. Nikt nie ucierpiał,  ale budynek nadaje się do rozbiórki. - informuję mnie Martin.
Zaciskając dłonie na telefonie, bo już zdaję sobie sprawę czyja to wina.
~Zaraz będę. - rozłączam się i żegnając się z Arią jadę do hotelu.

Rozdział 16💙
Piszcie co sądzicie.  Wasze domysły bardzo mi pomagają 😘😇
Do następnego 😆! 

"Inna historia 2"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz