☆ROZDZIAŁ VII

5.2K 212 27
                                    

I jak? - zapytał od razu po odebraniu telefonu.
~No cóż,  muszę... - zacięłam się biorąc głęboki oddech - Muszę brać antybiotyki, żeby szybciej się wyleczyć.
~Skarbie...- zaczął, ale mu przerwałam.
~Spokojnie, to tylko leki. Dam radę już niedługo będzie po wszystkim. 
~Skoro tak mówisz. Nie szykuj kolacji. Kupię coś po drodze. - powiedział Etan, jestem pewna, że nie jest zadowolony z tego, że muszę brać leki.
~Jasne. Buziaki.- powiedziałam kończąc rozmowę.
~Buziaki. - usłyszałam jeszcze po drugiej stronie....

Rozłączyłam się i usiadłam przy kuchenny  blacie. Nie mogę w to uwierzyć, niby zapalenie jajnika nie jest dziedziczne, ale nie wiem dlaczego to u mnie wystąpiło...  A jeśli będą jakieś powikłania? Może jakaś nieodwracalna alergia? A jeśli nie będę mogła mieć dzieci? Jak każda kobieta bardzo tego chciałam...
~Boże.... wszytko jest do dupy!- krzyknęłam zła i poczułam spływające po moich policzkach łzy. 
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc doprowadziłam się do porządku i poszłam otworzyć, jednak za drzwiami nie zastałam nikogo. Spojrzałam w stronę recepcji i zauważyłam siedzącą tam kobietę. 
~Dzień dobry, bardzo przepraszam, ale ktoś dzwonił do drzwi na 20 piętrze,  nie wchodził tu ktoś? - zapytałam podchodząc do kobiety.
~ Nie mam pojęcia. Byłam na dosłownie 3 minuty u informatyków, bo padły nam kamery, ale już wszytko w porządku. - zapewniła.
~Oh, no dobrze, dziękuję. - powiedziałam i ruszyłam w stronę windy.
~Pewnie ktoś pomylił piętra.  Często się to zdarza. 
~Bardzo możliwe.  Dziękuję.
Weszłam do apartamentu i postanowiłam zrobić sobie kawę.  Kiedy skończyłam postanowiłam położyć się na chwilkę,  bo złapało mnie zmęczenie i lekkie skurcze w brzuchu. To pewnie po pierwszej tabletce, która wzięłam jeszcze u ginekologa, bo tak zaleciła pani doktor.

#ETAN  POV
Wchodzę do domu po ciężkim dniu w pracy.  Na szczęście jutro nie mam tyle spraw do załatwienia, więc powinienem wyrobić się szybciej.
~Kochanie jestem! - krzyknąłem zdejmując marynarkę.
Dziwne Aria nie mówiła, że gdzieś wychodzi. Złapałem torby z jedzeniem i zakupami i ruszyłem do kuchni. Tu też jej nie ma. Na wyspie zobaczyłem pudełko tabletek. To pewnie te, co przepisała jej pani ginekolog. Mam nadzieję, że wszytko będzie dobrze i Aria nie będzie miała żadnych powikłań i problemów. Chciałbym w przyszłości założyć z nią rodzinę, mieć dom, prace i szczęśliwe życie...
Po chwili usłyszałem otwieranie drzwi do łazienki w naszej sypialni.
No tak, pewnie tam spała lub czytała. Ruszyłem w tym kierunku. Otworzyłem drzwi i poszedłem do łazienki. Już chciałem  wesoło się przywitać z narzeczoną, kiedy zobaczyłem ją wymiotujacą.
~Skarbie wszytko w porządku?- zapytałem zatroskany.
~Nic mi nie jest. Pewnie się przejadłam.- rzekła wykończona opierając się o umywalkę.
Kiedy chciała wstać musiało jej się zakręcić w głowie,  bo zachwiała się niebezpiecznie. W kilku krokach pojawiłem się przy niej i oplotłem ramionami pomagając wstać.
~Jesteś pewna, że wszytko dobrze? Może pojedziemy do szpitala?- zapytałem przestraszony.
Aria nie odpowiedziała, tylko oparła głowę o moją klatkę piersiową. Dopiero teraz poczułem,  że jest strasznie rozpalona. Ma goraczkę!
~Skarbie jedziemy do szpitala!- krzyknąłem i wziąłem ją na ręce kierując się do samochodu.

W ciągu kilku minut byliśmy byliśmy w szpitalu. Podczas drogi złamałem chyba wszytkie przepisy drogowe, jestem pewien, że zapłacę z pięć mandatów. Ale mam to w dupie.  Stać mnie. Kiedy zobaczyłem jak Aria wiła się na siedzeniu z bólu i zobaczyłem  jej łzy bardziej docisnąłem gaz.
~Przepraszam,  ale moja narzeczona bardzo źle się czuje.- powiedziałem do lekarza przechodzącego obok mnie.
~Proszę się uspokoić. Zapraszam do sali.- powiedział starszy facet około 50 lat.
Delikatnie położyłem Arię na szpitalnym łóżku i spojrzałem na nią. Była w kiepskim stanie. Pewnie bardzo boli ją brzuch, bo trzyma go ciągle.
Usiadłem na krześle obok i złapałem jej dłoń przyciskając sobie do ust.
"Będzie dobrze,  będzie dobrze,będzie dobrze...." powtarzałem sobie w myślach. 
Lekarz zaczął badać Arię,  ale kiedy zobaczył jak wysoką ma temperaturę szybo wezwał pielęgniarkę. Dali jej jakieś leki i coś do niej mówili, a ona nie mogąc powiedzieć nawet słowa tylko kiwała głową na "tak" i "nie".
Dopiero po jakimś czasie zauważyłem,  że lekarz patrzy na mnie z wyczekiwaniem.
~Przepraszam, może pan powtórzyć?- zapytałem.
~Oczywiście. Mówiłem, że jeśli pan chce wrócić do domu to bardzo proszę. Pana narzeczona doznała bardzo mocnych skurczów. Pewnie wywołały to nowe leki. Teraz dostała środek uspokajający i przeciwbólowy. Pozostanie na obserwacji przez dwa, może trzy dni.- powiedział mężczyzna.
~Czyli to nic poważnego?
~Tego nie powiedziałem, proszę być cierpliwym. Musimy zrobić jeszcze kilka badań,  aby się upewnić, że wszytko dobrze.
~Dobrze, dziękuję.- powiedziałem i wstałem ściskając dłoń lekarza. Ten spojrzał na mnie i ruszył do drzwi. Gdy miał przez nie wchodzić, obrócił się i powiedział:
~Powiem pielęgniarce, że ma pan moje pozwolenie na przebywanie tutaj z pacjentką.
~Bardzo dziękuję. 
Usiadłem na miejsce i postanowiłem powiadomić Ninę, że Aria jest w szpitalu. Wybrałem numer Niny i czekałem aż odbierze.
~Tak?- zapytała.
~Cześć,  chciałem Ci tylko powiedzieć,  że Aria jest w szpitalu, ale...- zacząłem.
~Jak to?!  Wszytko dobrze?! Nic jej nie jest?! - krzyczała do telefonu Nina.
~Daj mi dokończyć,  jest w szpitalu, ale już dobrze. Miała wysoka goraczkę i bolał ją brzuch.  Musi zostać ze 2, max 3 dni na obserwacji.- powiedziałem patrząc na śpiąca Arię.
~Ohhh.... dobrze; będę jutro rano u niej. - powiedziała.
~Dobrze. Do zobaczenia. - pożegnałem się i zakończyłem połączenie.
Odłożyłem telefon na szafkę szpitalną i położyłem się obok Arii lekko ją do siebie przytulając.

Poczułem,  że ktoś uderza mnie lekko w ramię. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Ninę z Martinem.
~Cześć,  wyglądasz strasznie. Jedź do domu się odświeżyć i odpocząć. - powiedziała czarnowłosa nachylając się nad Arią.
~Dzięki za miłe słowa. - powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem. - Nigdzie nie jadę.  Zostaje tutaj. 
~Mówiłem Ci skarbie, że tak będzie.  Jest uparty jak cholera.- powiedział Martin do Niny spoglądając na mnie.
~Dobra, ja idę po kawę. Zaraz wracam.- zakomunikowała dziewczyna i wyszła z sali.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jest 6.30.
~Etan, musimy poważnie porozmawiać.--rzekł Martin.
~No o co chodzi? - zapytałem, choć nadal myślałem o Arii.
~Ktoś chciał się włamać do danych Twojej firmy.
~Co? Jakiej firmy?- zapytałem, bo nie byłem skupiony na tym co do mnie mówił.
~Etan skup się na moment. Powtórzę jeszcze raz: Ktoś chciał się włamać do TWOJEJ firmy.- powiedział akcentując przedostatnie słowo.
~Skąd to wiesz? - zapytałem.
~Ja i Aria jako Twoi prawnicy dostaliśmy SMS powiadomienie o tym od Twoim informatyków. Pamiętasz podpisywałeś taki  dokument.
~Tak, pamiętam. Namierzyli go?
~Jeszcze nie. Wiadomo tylko, że chciał się włamać z telefonu na kartę. Nie wiesz, kto w ostatnich dniach miał do ciebie problem?
Spojrzałem na Martina i zacząłem się zastanawiać. Ostatnio nikt nie był dla mnie niemiły.  Skoro ktoś chciał ukraść dane, to może też chcieć włamać się do domu.
~Nie przypominam sobie. Martin proszę Cię nie mów o tym narazie Arii, okej?
~Jasne, wiem, że nie chcesz jej martwić. 
~Dzięki. 
~Jestem.- usłyszeliśmy Ninę.  - Dla was też mam.- powiedziała podając nam kubki.

O 8.00 lekarz przyszedł na obchód i kazał nam być cierpliwym. W tym czasie ja zadzwoniłem do szefa mojej ochrony i kazałem zabezpieczyć dom jeszcze lepiej niż był zabezpieczony.
~Etan! Aria się budzi!- krzyknęła Nina, a ja szybkim krokiem wszedłem do sali.
~Kochanie.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. 
~Etan, dlaczego jestem nadal w szpitalu. Już mnie nic nie boli.- powiedziała Aria patrząc na mnie tymi pięknymi oczami.
~Musisz zostać na obserwacji góra przez 3 dni. Zaraz zawołam lekarza i wszytko Ci powie. - powiedziałem i wyszedłem.
Po chwili przyprowadziłem lekarza, który wszytko jej wytłumaczył i zabrał na badania. Nina i Martin już pojechali i kazali mi ich informować o wszystkim. 

~I jak? Wszystko dobrze? - zapytałem,  kiedy tylko Aria pojawiła się na korytarzu.
~Tak, już dobrze. Nie martw się tak skarbie.- odpowiedziała aksamitnym głosem, mówiła tak spokojnie. Gdyby teraz kazała mi coś zrobić,  zrobiłbym  to natychmiast.
~Spokojnie. Daliśmy jej tabletkę na uspokojenie. Dlatego mówi takim opanowanym tonem. - wytłumaczył lekarz.
~Panie doktorze, czy  po tych badaniach juz będzie wszystko wiadomo?- zapytała.
~Tak, teraz badania wykażą nam dosłownie wszytko.- powiedział.

Tej nocy, znów zasnąłem obok niej. Przytuliłem ją do siebie i byłem już spokojny, kiedy Aria się we mnie wtuliła, szkoda tylko, że nie wiedzialem, że ten spokój zostanie mi odebrany....

Rozdział 7 to moja niespodzianka dla Was. 💙
Piszcie co sądzicie.  Następny w piątek lub sobotę wieczorem 😘

"Inna historia 2"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz