☆ROZDZIAŁ IX

4.8K 183 4
                                    

Skarbie, mieliśmy jechać do apartamentu.- powiedziałam zwracając na siebie uwagę Etana.
~Jedziemy do domu. Apartament nie jest bezpieczny. - powiedział, a ja spojrzałam na niego przerażona. 
~Spokojnie. Zaraz Ci wszytko wytłumaczę.- powiedział wjeżdżając na posesję.

~Ale jak to możliwe?  - zapytałam po usłyszeniu tego co opowiedział mi Etan.
~Sam nie wiem.  Martin próbuje go namierzyć. - odpowiedział siadając obok mnie na kanapie ze szklanką whisky.
~Jak to namierzyć? Martin? On jest przecież prawnikiem.- powiedziałam nie rozumiejąc o czym on mówi. 
~Pamiętasz jak napadł na balu na ciebie Simon Wasley? Wtedy dzwoniłem do Martina, żeby ustalił mi kilka rzeczy. Kiedy byliśmy młodzi Martin był, że tak powiem naszym hakerem. Ma specjalna licencje od kraju. - powiedział.
~No tak, pamiętam to. Ale co my teraz zrobimy?
~Nie musisz się martwić. Dom jest zabezpieczony, a Ty masz osobistych ochroniarzy.
~Ej nie zgadzam się na to!-  krzyknęłam zła. 
~Nie masz w tej sprawie nic do gadania.  Wszytko ustalone. Nie mogę pozwolić na to, żeby coś Ci się stało. - rzekł poważnie.
~No dobrze.  Pójdę pod prysznic i położenie się już spać.  Od tych leków jestem bardzo zmęczona.
~Jasne. Ja zadzwonię do Martina i zaraz do Ciebie przyjdę. - powiedział wstając i całując mnie w czoło. 
Ruszyłam do łazienki, żeby zmyć z siebie zapach środka do dezynfekcji i odoru szpitalnego. Nie nawidzę szpitali! Namydliłam ciało żelem o zapachu kakao i macadami. Umyłam włosy i po wysuszeniu ubrałam białą koronkową bieliznę i koszulkę Etana, którą była moją piżamą.

#ETAN  POV
Wchodzę na balkon i wybieram numer przyjaciela.
~Co się dzieje?  - pyta na wstępie Martin.
Jest moim przyjacielem i zaufanym człowiekiem.  Mam nadzieję, że zgodzi się na mój pomysł.
~Siema, wszytko okej. Mam pewien pomysł,  ale musisz mi pomóc. 
~Co chcesz zrobić? - zapytał.
~Pamiętasz Boba Jenkinsa?- pytam bez owijania w bawełnę.
~No pewnie. Ciekawe, czy staruszek nadal organizuje wyścigi.  - zaśmiał się na wspomnienie mężczyzny, który zwerbował nas do wyścigów.  Dzięki nam zarobił mnóstwo kasy. Teraz pewnie ma z 50 lat.
~Jest najbardziej doinformowaną osoba w mieście.  Jeśli Roberson pojawił się w już w mieście,  będzie wiedział. 
~Tak, masz rację.  Dlaczego ja na to wcześniej nie wpadłem? !-krzyknął do telefonu.
~Bo to ja jestem ten mądry.
~A ja ten przystojny. - zaśmiał się a ja razem z nim.
~Dobra to za 30 minut bądź po mnie i jedziemy w odwiedziny. Dziś piątek, więc na pewno jest na wyścigach. 
~Jasne. Narazie.- zakończyłem połączenie.
Boże ostatni raz na wyścigach byłem jakieś 2 lata temu, może więcej.  Fajnie będzie zobaczyć co się tam zmieniło. 
Ruszam do sypialni, gdzie na łóżku śpi Aria tylko w bieliźnie i mojej koszulce, która podwinęła się ukazując jej zgrabne pośladki. Nie chciałem jej obudzić,  więc ruszam do szafy, by się przebrać. 
Wybieram jasne jeansy z dziurami, czarną koszulę w serek i czarną skórzaną kurtkę oraz nike.
~Gdzie się wybierasz? - usłyszałem głos Arii z seksowną chrypką.
~Oh myślałem, że spisz. Razem z Martinem jedziemy na wyścigi spotkać się z Bobem. On wie o wszytkim, więc będzie wiedział czy Roberson pojawił się w okolicy. - tłumaczę.
~Nic Ci się nie stanie?- pyta Aria podnosząc się z łóżka i podchodząc do mnie.
~Oczywiście, że nie. Nie skromnie mówiąc jestem tam legendą.- uśmiechnąłem się głupkowato kładąc ręce na jej biodrach.
~No tak, przecież to sam Etan Wood.- rzekła przywracając oczami.
~Zgadza się maleńka.  Lecę się ubrać i jadę po Martina.

~Ja już lecę.  Masz nigdzie nie wychodzić, nie wpuszczać nikogo na posesję.  Dzwoń w każdej chwili, a będę z powrotem w domu.  - powiedziałem stając przed drzwiami wejściowymi.
~Rozumiem. Ty mnie teraz posłuchaj. Jeśli się dowiem, że kreciłeś z jakąś laską w krótkich szortach, to przysięgam, że osobiście pozbawię Cię jaj.- powiedziała jednocześnie ściskając mojego przyjaciela przez spodnie na co syknąłem. - Jasne?
~Jak słońce.  - jęknąłem. - Masz odpoczywać. Będę w nocy. Dobranoc. - powiedziałem całując ją w miękkie usta.
~Dobranoc. Uważajcie na siebie.- odpowiedziała czekając aż wsiądę do samochodu.

Po kilku minutach jestem pod domem Martina.
~No dłużej się nie dało schodzić? - pytam, kiedy przyjaciel siada na miejscu pasażera.
~No bardzo przepraszam, ale nie uprzedziłeś mnie, że przyjedziesz Audi. Obstawiałem bmw.- powiedział.
~Nie jedziemy się tam ścigać,  tylko spotkać z Bobem.
~Tak, wiem. Nina by mnie zabiła i poćwiartowała, gdybym się ścigał. - powiedział Martin kręcąc głową.
~Taaa Aria to samo.
~Wiesz, że zrobimy furorę pojawiając się tam?- pyta zerkając na licznik, który wskazuje 150km/h .
~Tak. Znając Boba jesteśmy już legendą.- zaśmiałem się. 

Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Oczywiste było to, że wcześniej Martin musiał się dowiedzieć, gdzie są wyścigi. Wjeżdżam na sam środek placu, przez co wszytkie oczy skierowane są na nas.
~Mamy  po 26 lat, ale i tak jaramy te wszystkie dzieciaki. Myślisz, że wiedzą kim jesteśmy? - zapytał Martin rozglądając się w tłumie.
~Zaraz się przekonamy.- odpowiedziadam.
Wsiadamy z auta i od razu słyszymy krzyki i piski dziewczyn. Tak, jest na co patrzeć,  ale jesteśmy zajęci. Nie interesują nas takie młode dziewczyny. 
Idziemy w stronę budki,  gdzie zawsze przyjmowane były zakłady.
~Bob!- krzyknął Martin widząc mężczyznę liczącego gotówkę od jakiegoś dzieciaka.
~Martin, Etan! Moje gwiazdy! - krzyknął i zerwał się z miejsca.
Po przywitaniu się przeszliśmy do jego biura w starej budce po hamburgerach.
~Co Was do mnie sprowadza? Słyszałem,  że macie narzeczone, więc na pewno nie chcecie się ścigać. - mówi Bob patrząc na nas.
~Przyszliśmy zaczerpnąć informacji. Co wiesz o Philu Robersonie.?- pyta Martin.
~Oh, koleś wyszedł z więzienia za kaucją.  Miał dużo kasy na koncie, ale nie mam pojęcia skąd.
~Pojawił się tutaj? - tym razem ja zadaje pytanie.
~Nie, ale widziałem jak kręci się tutaj jakaś czarnowłosa, wysoka kobieta.
Martin spojrzał na mnie znacząco.  Na myśl przychodzi mi tylko jedna osoba. Layla Jones.
~Okej, gdyby się pojawił lub coś by się działo powiadom mnie o tym.- powiedział Martin podając mu wizytówkę.
~Nie wiem  w co się wpakowaliscie, ale On będzie chciał się zemścić. - stwierdził Bob.
Razem z Martinem kiwnęliśmy głowami na znak zrozumienia. W zadumie skierowaliśmy się do auta.
~Co jest kurwa?- pytam zdenerwowany, kiedy widzę jak o samochód opierają się dwie dziewczyny, na oko po 19 lat.
~Boże,  popatrz na nie.- mówi z obrzydzeniem przyjaciel trącając mnie w ramię. 
Przyglądam się im i widzę krótkie spodenki chyba dwa rozmiary za małe i krótkie topy ledwo zakrywamjące piersi. Na nogach oczywiście szpilki. A przypominam, że wokół jest sam piasek.
~Nie mam nastroju na denne pogaduszki, dlatego spławmy je raz dwa i spadam do domu.
~Jasne.
~Cześć chłopaki. - wita się z nami jedna, kiedy podchodzimy do auta.
~Cześć,  czy możesz się przesunąć? - pyta Martin,  bo blondynka zasłania mu drzwi.
~Nie chciałbyś się zabawić? - pyta unosząc dłoń, żeby położyć ją na jego ramieniu.
~Bardzo mi przykro, ale musisz poszukać innego frajera.- mówi łapiąc jej dłoń i odrzucając.
~Zejdzie nam z drogi. Spieszy nam się. - mówię i pokazuje mi miejsce,  gdzie już zaczął się wyścig.
~Dajcie spokój. Na pewno się wam podobamy.
~Nie.- stwierdza pewnie Martin.  - Mamy narzeczone, wiec spadajcie.- dokańcza i wsiada zamykając za sobą drzwi.
Również zajmuje miejsce kierowcy i ruszam do domu przyjaciela.
~Może kiedyś bym skorzystał,  ale nie teraz. - powiedział Martin.
~Wiem stary. Takie zachowanie jara te dzieciaki, które mają po 20 lat i nie potrafią utrzymać kutasa w spodniach.
~Masz rację.  Co teraz  zrobimy?
~Nie mam pojęcia.  Musimy czekać.  Może nic więcej się nie zdarzy. - odpowiadam.
Po drodze rozmawiamy o sprawach biznesowych i błahych tematach. Odstawiam przyjaciela do domu i ruszam do Arii,  która już zapewne śpi. 

Najciszej jak tylko umiem wchodzę do domu. Delikatnie otwieram drzwi do sypialni i widzę najpiękniejszą kobietę w moim życiu,  która śpi na brzuchu okryta tylko rogiem kołdry.  Rozbieram się i w samych bokserkach kładę się obok niej oplatające swoje ramiona wokół jej talii. Zasypiam wsłuchując się w jej miarowy oddech.

Słyszę jak ktoś wchodzi do domu. Bylem pewien, że jestem tu sam. Z szafki przy biurku biorę broń i cicho składam się do napastnika. Jestem już gotowy do oddania strzału, wyskakuję zza ściany i widzę Phila, który celuje bronią do Arii.
~Spróbuj Etanie, a zobaczymy która kula będzie szybsza.- śmieje się złowrogo Phil.
~Nie waż się zrobić jej krzywdy!- krzyczę do niego spoglądając w zapłakane oczy Arii.
Phil podchodzi i zrywa jej taśmę z ust.
~Ładna jest. Chyba ją sobie zatrzymam.- mówi wskazując na Arię.
~Po moim trupie.- syczę.
~Daj sie załatwić. - odpowiada i celuje we mnie naciskając spust.
Ostatnie co pamiętam to przeraźliwy krzyk Arii i jej szloch.....

Rozdział 9 💙 Maraton 1/3
Nie mogłam się powstrzymać 😁 Następne dwie części dziś wieczorem 😘

"Inna historia 2"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz