~Etan nic mi nie chciał powiedzieć. Jak tylko zaczynałam temat tego całego Valentino ucinał go. Miejmy nadzieję, że to się skończy, bo jak się dowiem, że nie przeżył....- przerwała Nina.
~Jezu nie! Nawet tak nie myśl. Nie będzie tak drastycznie. Wszytko będzie dobrze i wrócimy do domu.
~Oby. - szepnęła- A teraz muszę zjeść jakieś ciastka.
~Co?-zapytałam wytrzeszczajac oczy.- 10 minut temu jadłaś śniadanie.
~Ale teraz chce ciastka. Przy okazji możesz już wymyślać coś dobrego na obiad. Na przekład moje ulubione naleśniki Twojego autorstwa.- powiedziała Nina z uśmiechem.
~Nie będę Ci gotować!
~Dobrze, to ja będę. Spalę kuchnie i szybciej wrócimy do domu.- odpowiedziała na co zaczęłam się śmiać.~Oven!- krzyknęłam.
Po chwili usłyszałam dźwięk butów na korytarzu.
~Słucham?- zapytał kulturalnie.
~Co się dzieje?- zadała pytanie Nina.
~Wszytko jak na spowiedzi.- zaznaczylam widząc jak próbuje zaprotestować i odejść.
~Nie mogę, inaczej oni urwą mi jaja, a one jeszcze mi się przydadzą.
Powiedziawszy to skierował się do drzwi.
~Aha. Tak swoją drogą to nie macie możliwości uciec. To miejsce to forteca, którą wygląda na niewinny domek.-zaznaczyl i wyszedł z pokoju.
~Co teraz?- zapytałam.
~Ja chyba będę rzygać.-stwierdzila Nina i zasłaniając usta rzuciła się do łazienki.
Podeszłam do ekspresu chcąc zrobić kawę. Kawa mnie już nie pobudzała, ale uwielbiałam jej smak. Kiedy była już gotowa dolałam mleka i wsypałam cukru. Usiadłam na oknie balkonowym i wpatrywałam się w dal. Coś mi jednak nie pasowało.
~Jezu może z moim wzrokiem jest coś nie tak.-szepnęłam sama do siebie.
Kolory całego otoczenia nie były tak bardzo wyraźne. Coś tu bardzo jest nie tak. Zauważyłam, że nie czuję tak mocnego powiatu wiatru, ale widzę, że gałęzie drzew strasznie się uginają.
Podeszłam do barierki i gdy chciałam wystawić rękę poza nią natknęłam się na barierę.
~Co do...- zaczęłam oszukiwać tą barierę.-No chyba ich pojebało, szyba kuloodporna!- krzyknęłam.
Po chwili usłyszałam kroki Niny. Bez słowa usiadła obok mnie i położyła głową na ramieniu. Nawet nie zauważyłam jak po policzkach zaczęły nam płynąć łzy.....
Oby to się dobrze skończyło....#ETAN POV
~No dobra, jesteśmy przeciw Valentino, ale co teraz?-zadał pytanie Bruno.
To pytanie nurtowało wszystkich. Sprzeciwilismy się mu i teraz nie wiadomo, czy sobie odpuści czy będzie chciał nas zabić, a może w jego chorej głowie pojawił się jeszcze jakiś pomysł.
~Czekamy. Nic na to nie poradzimy. Może nie wykona żadnego ruchu, ale może się okazać, że będzie chciał z nami skończyć.-stwierdziłem.
~Oby kurwa nie. Nina jest w ciąży, powinienem być przy niej. Ona powinna być ze mną, a nie pierdyliard kilometrów ode mnie!- krzyknął Martin.
Set i Bruno spojrzeli na niego i otworzyli że zdziwienia usta.
~Pierdolisz?-zapytał Bruno.
~To co Ty tu kurwa robisz? Zbieraj zupę i jazda do niej.-stwierdził Set.-Ale gratuluję stary.
~To samo mu mówiłem, damy sobie radę.-odpowiedziałem.
Na jego miejscu zrobiłbym to samo. Przysiegalismy bronić siebie do końca życia, ale wiem, że tym razem jest ktoś, kto ma wyższą miejsce niż ja.
~Nie. Koniec dyskusji.-uciął Martin i usiadł na kanapie.
Chciałem udać się w jego ślady i razem z chłopakami obejrzeć mecz, ale przerwał mi telefon.
"Oven"
Poczułem dreszcz niepokoju na plecach. Dziewczyny nie mogą się z nami porozumieć. Zmieniliśmy numery. Lepiej będzie jak przez ten czas nie będą miały z nami kontaktu.
~Co jest?- zapytałem
~ Szefie, jak mam im wytłumaczyć, że nie mogą z Wami rozmawiać? Zaraz obie mnie przekrzyczą, wydrapią oczu i zabiorą telefon.-powiedział ochroniarz, a ja w tle słyszałem Ninę, która nie szczedziła epitetów w stronę Ovena.
Włączyłem na głośnik i kazałem być cicho.
~Ahhh te hormony w czasie ciąży.-szepnąłem do Martina że śmiechem.
~ Powiedz im, że to dla bezpieczeństwa. Nie dzwoń do mnie w czasie, gdy są obok, bo serio wydrapią Ci oczy.- zaśmiałem się i zakończyłem połączenie.~Ile czasu mu dajecie?-zapytał Bruno.
~Komu?- zapytałem nie wiedząc o kogo chodzi.
~Ovenowi. Ja daje mu tydzień i albo one zjedzą to żywcem, albo będzie Cię błagał o urlop, albo sam podetnie sobie żyły.-odpowiedział Set.
~Jak one są we dwie, są gorsze niż Szatan.-stwierdził Bruno, a wszyscy zgodnie mu to potwierdzili.
Reszta popołudnia minęła spokojnie.
Kiedy po prysznicu wszedłem do sypialni z wrażenia musiałem przytrzymać ręcznik na biodrach.
~Stary?-zapytałem.
Martin podniósł na mnie wzrok. Wyglądał jakby miał się zaraz popłakać.
~Jak coś im się stanie to sobie tego nie wybacze.-stwierdził.
~Wiem bracie.
~Obiecaj mi coś.- powiedział patrząc na mnie.
~Co takiego?- zapytałem.
~Jak by coś poszło nie tak...
~Nie ma takiej opcji.-przerwałem mu twardo.
~Słuchaj.-warknął.- jakby coś to Obiecaj mi, że nie pozwolisz, słaby na Ninie i dziecku jakiś obcy huk położył swoje brudne łapska.-dokonczył zaciskając pięści.
~Oczywiście, że nie pozwolę. Ty to samo obiecaj mi w stosunku do Arii.
Spojrzelismy na siebie i nie musieliśmy już mówić noc więcej. Każdy z nas wiedział, że za nie da się zabić. Uścisnęliśmy się i Martin ruszył do drzwi.
~Etan, widzę, że też za nią tęsknisz.-powiedział przyjaciel odwracając się w moją stronę.
~Niby dlaczego tak myślisz?
~Bo o niej myślisz.... A poza tym stoi Ci, czułem to.-zasmiał się i zdarzył zamknąć drzwi zanim dostał moim butem.
Frajer. Jakby, jemu nie stawał na myśl o Ninie.
Zasnąłem po chwili z myślą, że Martin niedługo nie będzie mógł zamoczyć, co znacznie poprawiło mi humor.Rano obudził mnie telefon. Nie patrząc na wyświetlacz napisnąłem zieloną słuchawkę.
~Śniadanie, wstawaj.- usłyszałam i po chwili połączenie się zakończyło.
Nawet nie chce im się ruszyć tyłka osobiście, żeby mnie obudzić.
Złapałem spodnie dresowe i koszulkę, ubrany zszedłem na dół i poczułem zapach naleśników. Pysznych... puszystych... nadzianych pychotkami.... chwila moment! Żaden z nich nie umie tak gotować, coś jest nie tak.
Wchodząc do jadalni widzę jak Set, Bruno i Martin pałaszują górę naleśników. Wszędzie obok walały się puste torby po zakupach w jednym z barów.
~A już myślałem, że nauczyliscie się gotować.-powiedziałem wymownie zerkajac na reklamówki.
~Ty też nie umiesz gotować, więc się nie odzywaj.-zaznaczył Bruno.
~Ale to, że jesteśmy tu sami nie oznacza, że macie zrobić burdel. Nikt tu nie przyjdzie do sprzątania, dlatego macie każdy sprzątać po sobie.-zaznaczam.
~Masz gosposię.-zaznaczył Set z ustami wypchanymi jedzeniem.
~Ale przecież nie mogę jej tu wpuścić.
~Srodki bezpieczeństwa.- powiedzieliśmy wszyscy czterej zabierając się za jedzenie.#ARIA POV
~Muszą Panie coś zjeść.-powiedział Oven zerkajac na kucharkę, która gotuje nam jedzenie.
~Niech Pan tak na mnie nie patrzy! Pytałam na co mają ochotę, żadna nie chce jeść noc co ugotuje!- krzyknęła z rozpaczą starsza kobieta.
Zrobiło mi się jej żal. Jak patrzę na te smakołyki to burczy mi w brzuchu, ale nie mogę.
~Wszytko jest ba pewno pyszne.-stwierdziła Nina.
~Jednak nie będziemy jeść, dopóki nie porozmawiamy ze swoimi mezczyznami.- powiedziałam, jednocześnie zakładając dłonie na ramiona.
~Nie możemy się z nimi kontaktować, skoro nie zostałem o niczym powiadomiony to znaczy, że żyją.- szepnął już ochroniarz.
Biedak ma nas już dość, ale musimy z nimi porozmawiać. Widzialysmy ich i rozmawiałyśmy zanim nas uśpili. To 48h temu!
~W takim razie nie będziemy jeść. Zasłabniemy, Nina poczuje się źle, co może zaszkodzić dziecku i wtedy będzie to straszne. Ja zemdleję, upadając uderzę się w głowę i na przykład stracę pamięć. -stwierdziłam.
~Jezu... Nie mogę no. Taki dostałam rozkaz.-zapierał się ochroniarz.
~Oj chyba mi słabo. Czuje jakieś dziwne rzeczy. Chryste, A jak to coś z dzieckiem?!- krzyknęła Nina łapiąc się za brzuch i spoglądając na nas z przerażeniem.
~Chryste dobra!- krzyknął ochroniarz i odszedł w stronę parapetu.
~Witam Panie Wood, przepraszam, że niepokoje, ale one muszą z panami porozmawiać.- powiedział Oven jednocześnie odsuwajac słuchawkę od swojego ucha.
Chyba Etan nie jest zadowolony.
~........ ...... ..... .... .....
~Ja wiem, ale one nie chcą nic jeść. Słyszałem je, mówiłem, ale one grożą omdleniami, poronieniem i nie wiem jeszcze czym!- krzyknął przecierajac czoło. Wykończyć się przez nas.
~..... .... ......... .....
~Oczywiście.- powiedział i podał mi telefon.
Przełknęłam ślinę. Sama chciałam z nim rozmawiać, więc zrobię to. Przez telefon mnie nie udusi.
~Cześć kochanie....ROZDZIAŁ 32!!
Piszcie co sądzicie, komentujcie i gwiazdkujcie, jeszcze dziś pojawi się rozdzial 33❤
CZYTASZ
"Inna historia 2"
RomanceAria i Etan przygotowują się do wspólnego życia. Są szczęśliwi i otoczeni przez wspaniałych rodziców i wiernych przyjaciół. A co jeśli te cudowne chwile ich życia przerwie nieoczekiwane pojawienie się Phila Robersona? A może trzeba będzie odstawić...