Od natłoku myśli głowa o mało mi nie pękła. Pierwszy raz czułem, że cokolwiek co zrobię lub nie, nic dobrego z tego nie wyniknie. Zżerała mnie ciekawość, a jednocześnie nie chciałem wiedzieć co, kto i dlaczego jest akurat na tym zdjęciu. Okłamywałem się, powstrzymywałem i chciałem to zobaczyć aż poczułem się jak chomik zapierdzielający po kołowrotku raz w jedną i raz w drugą stronę, a palec, który zawisł nad ekranem zaczął mi drżeć obrazując jak bardzo rozdarty byłem. Z jednej strony chciałem się niejako uwolnić od niej, ale byłem od Kaski uzależniony jak od fajek, niby wiem że to szkodzi a i tak to robię. Czułem ogromne parcie by wiedzieć gdzie jest i co robi, ale jednocześnie miałem świadomość, że cofnie mnie to do punktu wyjścia. I kiedy już miałem kliknąć w powiadomienie i dobić się informacjami o mojej Kasi, która nie jest już moja do auta z impetem wskoczyła Alicja niemalże rzucając mi na kolna paczkę ciastek i Colę sobie pozostawiając paczkę Lay'sów
- Łap, trochę tu posiedzimy. - powiedziała lekko drgając z zimna.
- Co? - zapytałem wciąż myśląc jedynie w kategoriach zobaczyć czy nie zobaczyć...
-Jak mnie nie było to coś przyćpałeś? Nie wiadomo, o której wróci a ja akurat jestem człowiekiem i odczuwam coś takiego jak głód i empatię więc i Tobie też kupiłam.
- Wolę chipsy - powiedziałem wyciągając rękę po nie.
- Wal się, była ostatnia paczka! Nie zamierzam się nimi dzielić zwłaszcza, że to Twoja wina, że nie zjadłam poczciwego obiadu.
- Nie zgrywaj się, też jestem głodny. - starłem się być poważny choć wewnątrz byłem rozczarowany podczas gdy Alicja dziecinniała z każdym następnym słowem co było nawet na swój sposób słodkie. Kaśka kiedyś wprowadzała radość do mego życia, a teraz jedyne co przywołuje jej wspomnienie to totalne spustoszenie w całym mym organizmie. Nawet się szczerze śmiać z głupoty dziewczyny siedzącej obok nie potrafię.
- Oreo masz!
- Nie mam ochoty na słodkie.
- To nie McDonald's żeby ktoś Twoje zachcianki spełniał.
Chciałem żeby już się uciszyła i z piskiem opon ruszyłem przed siebie.
- Co Ty wyrabiasz? Filip do cholery!
- Żreć mi się chce - odparłem jednak widząc jej jakby nieco wystraszoną minę wybuchnąłem śmiechem - Powiedz gdzie tu maka znajdę to będę wdzięczny.
Stosunkowo szybko odnaleźliśmy kierunkowskazy prowadzące do fast food'a. I jak zawsze mnie drażni, gdy ktoś mi się wcina w słowo to przy zamawianiu przez drive-thru Alicja prawie doprowadziła mnie do szału. Na każde moje słowo ona miała dziesięć swoich i do tego krytykowała moje wybory jakby coś złego było w podwójnym WieśMaku! Ostatecznie zamówiliśmy chyba wszystko co się dało od zakręconych frytek przez lody kończąc na kawie i burgerach. Zamówienie było potężne, ale nie czułem obawy, że oboje nie damy mu rady.
Podobno jak pies je to nie szczeka, ale nie Alicja, w sumie tak samo jak działała mi na nerwy jej gadatliwość to tak samo mi pomagała o pewnych rzeczach choć na chwilę zapomnieć za co w jakimś tam stopniu cieszyłem się z jej obecności.
- Filip. - dziewczyna szturchnęła mnie lekko w kolano.
- Hm? - mruknąłem wycierając buzie, a głównie wąsy, są cholernie niepraktyczne kiedy je się coś soczyście polane sosem.
- Ten dzieciak chyba zrobił Ci zdjęcie.
Kurwa jeden dzień i zdecydowanie o dwa zdjęcia za dużo.
- Jedźmy może stąd - zaproponowała na co się zgodziłem i pognaliśmy znowu pod Żabkę obok komisu nie odzywając się do siebie przez całą tę drogę.
Komis wciąż był zamknięty jednak ewidentnie facet był w domu i nie chciał do nas wyjść. Kiedy tak beznadziejnie staliśmy pod płotem zagadała do nas starsza kobieta opowiadając krótką jednak treściwą historie o złej sławie handlarza i podobnie oszukanych zwykle młodych dziewczynach...
Byłem zawiedziony, bo myślałem, że ostatecznie coś z tego wyjazdu coś wyjdzie, a wyszło jak zwykle, heh.
*****
Nie było mnie tutaj tydzień i tak jakoś mi dziwnie ;P
Rozdział do bai no ale jest...
CZYTASZ
FAKE NEWS | TACO HEMINGWAY
FanfictionKiedy wszystko idzie dobrze To znak Że wkrótce Wszystko się rypnie