Trochę się zeszło zanim taxi się zatrzymało, a ja rozliczyłem z gościem. Swoją drogą, Grosik ma lepsze ceny. Mniejsza o to, w tamtej chwili mało interesowało mnie to parę groszy, musiałem szybko ją odnaleźć.
Chwilę temu wychodziła z kebaba, mogła pójść w każdą stronę! Przez tego palanta jestem w plecy z czasem. Jakbym wysiadł kiedy o to prosiłem na bank bym ją złapał, a teraz jestem po drugiej stronie tego jebanego skrzyżowania, a jak na złość nagle pojawiło się tyle aut jak na jerozolimskich o 16.
Ten świat mnie nienawidzi i vice versa.
Nie jestem samobójcą, ale kiedy wyczułem w miarę dogodny moment wskoczyłem na dwupasmówkę i co jakiś czas zerkając czy aby na pewno dotrę na drugą stronę w jednym kawałku biegłem co sił w nogach bo w końcu moja Kasia gdzieś tu jest, a ja muszę ją zobaczyć, usłyszeć, cokolwiek.
Jakoś się udało, nieco zmachany biegłem do tego zasranego Kebab King'a, ale jej już tam nie było. Rozglądałem się wokół i zaczynałem odnosić wrażenie, że własny mózg robi sobie ze mnie jaja.
No ale widziałem ją!
Zacząłem dopytywać napotkanych ludzi o Kaśkę. Patrzyli na mnie jak na psychola. Nie dziwię się, bo sam się tak czułem, czułem się bezsilny jak nigdy... Już niewiele brakowało a chyba bym się rozpłakał, ale usłyszałem potworny dźwięk klaksonu, a po oczach dały mi mocne światła samochodu. Byłem jak w transie bo nie widziałem jakim cudem znalazłem się na środku ulicy. Głowa zaczęła mi pękać, a brzuch boleć jak przed testem z polskiego w podstawówce.
- Gościu co ty wrabiasz?! - usłyszałem damski głos, zupełnie inny niż ten należący do Kasi.
- Ja... Nie wiem, przepraszam. - odwróciłem się jednak przyszedł mi do głowy pewien pomysł, mało kontaktowałem, więc przemilczmy czy był on dobry, czy nie. - Mogłabyś podrzucić mnie do domu?
- Nie, ale wsiadaj bo zaraz dostaniemy mandat za to, że stoimy na środku skrzyżowania i utrudniamy ruch, a w okolicy roi się od taksówek.
- Proszę, zapłacę... - spojrzałem błagalnie na dziewczynę, która jako jedyna traktowała mnie dość normalnie jeśli można to tak nazwać.
- Przestań już z tym i zapnij pasy. - resztkami siły zrobiłem o co prosiła.
- Ok, jak masz na imię i powiedz mi teraz skąd się wziąłeś i jak właściwie wylądowałeś przed moją maską - mówiła patrząc uważnie na drogę, a ja jej się przyglądałem choć oczy mi zaszły mgłą i nie byłem pewien czy powinienem im ufać.
- Fi-ilip, no bo... Moja dzie... była, była dziewczyna... tu i ja myślałem - bełkotałem coś bez ładu i składu i czułem jak moje powieki staja się coraz cięższe, głośno ziewnąłem i ostatnie co pamiętam to, to że poprosiłem by nieznajoma zawiozła mnie do domu.
***
Śniło mi się ze ganiam za kimś po łące, za dziewczyną, ale absolutnie jej nie kojarzyłem, miała ciemne włosy, więc to nie Kaśka choć czułem się w jej towarzystwie równie błogo. Niewiasta biegła przede mną tyłem więc nie widziałem jej twarzy, a kiedy już miała się do mnie odwrócić poczułem jak ktoś szturcha mnie w ramię.
Była to już brutalna rzeczywistość.
Powoli otworzyłem oczy a obraz dziewczyny ze snu dopełniła twarz tej, która właśnie próbowała mnie dobudzić. Dopiero teraz zauważyłem jaka jest ładna. Duże brązowe oczy, idealnie prosty nos i pełne usta, a wszytko doprawione odrobiną makijażu.
- No wreszcie! Zasnąłeś mi w aucie, a miałam Cię wyrzucić gdzieś przy postoju taksówkarzy.
- Co?
- Boże ile ty wypiłeś, że tak ciężko Ci mózgownica pracuje?!
- Nie wiem.
- Dasz radę wysiąść? - zapytała na co ja tylko pokiwałem na tak i się wygramoliłem z auta, nie miałem pojęcia gdzie jestem, ale coś kazało mi być spokojnym, to pewnie wóda, ale nie wnikam.
Po kilku ciągnących się w nieskończoność sekundach brunetka prowadziła mnie po schodach, a ja już o nic nie pytałem.
*****
Proszę dalej tak ładnie się udzielać (i komentować!!) to pomyślę o kolejnym ;D
Ale kochani już nie dzisiaj, jutro mam maturkę, więc trzymajcie za mnie kciuki!
CZYTASZ
FAKE NEWS | TACO HEMINGWAY
FanfictionKiedy wszystko idzie dobrze To znak Że wkrótce Wszystko się rypnie