Minęły trzy dni od pamiętnego wyjścia na miasto z Alicją. Nie widziałem się z nią od tamtej pory, a jednak mimo całego syfu, który zewsząd się na mnie wylewa czuję nadmiar serotoniny, endorfin albo innymi słowy po prostu szczęścia w najczystszej postaci. A spodziewałem się, iż o 16 z minutami ten poziom przekroczy dozwolone normy. Mianowicie o tej godzinie będę czekał na nią pod kinem. Dlatego tym bardziej cieszyłem się z każdego kolejnego przeskoku cyferek zwiastujących wyczekiwaną godzinę na moim nadgarstku.
Wpatrując się w zegarek, o ironio, straciłem poczucie czasu i na biegu szykowałem się na to spotkanie. Kiedy wyglądałem trochę mniej menelowato niż zazwyczaj, czyli byłem już piękny i pachnący uznałem, że kwiatki są przereklamowane i niepraktyczne, więc pognałem do spożywczego po eleganckie czekoladki, wcale nie dlatego, że sam miałem na nie ochotę...
Cieszyłem się z faktu, że wziąłem sobie kurtkę, bo hulał nieprzyjemny wiatr. Według zapewnień Alicji od 10 minut powinienem cieszyć się jej towarzystwem, ale przywykłem, że nigdy nie zjawia się na czas w związku z tym jeszcze mocniej doceniłem swoją cienką, ale jednak ciepłą kurtkę.
- Witaj Fifi - usłyszałem za plecami.
- Alicja - odparłem dając jej buziaka na powitanie i wręczyłem czekoladki.
- Dziękuje, chyba nie czekałeś zbyt długo, co? -zapytała wtulając się w mój bok przez co od razu zrobiło mi się gorąco.
- Nie no co ty, nawet przed czasem dotarłaś - zaśmiałem się wiedząc, że nie pyta poważnie.
- A na którą mamy rezerwację? Zdążymy coś zjeść wcześniej?
- Raczej mieliśmy, film się już zaczął.
- Co?! To nie mogłeś do mnie zadzwonić? No, no wiedziałam, że coś odwalisz!
- To moja wina, że nie chciałaś, żebym po Ciebie przyjechał?
- Trzeba było powiedzieć, że się nie wyrobię autobusem mądralo.
- Następnym razem Ci powiem, a teraz chodźmy, bo następny nam koło nosa przeleci.
Alicja było nie w humorze i jakby na to nie patrzeć testowała moje nerwy, więc dużą ulgę poczułem widząc brak kolejki do automatów z biletami. Na chwilę się wyłączyłem i po prostu wyszukałem Bohemian Rhapsody i najbliższy seans, który miał rozpocząć się dokładnie za 6 minut. Zakupiłem bilety i dopiero wtedy do moich uszu doleciało marudzenie Alicji.
- Drugi rząd? To jakaś kpina! Nic nie zobaczymy, Filip! Słuchasz mnie w ogóle?!
- Tak, chodź po popcorn. - złapałem ja za rękę i pognałem do najmniejszej kolejki.
Kiedy nadeszła nasza kolej inicjatywę przejęła dotąd milcząca Ala i zamówiła dla nas duży zestaw z colą.
Starałem się być spokojny, ale gdy znowu zamilkła delektując się prażoną kukurydzą od środka chciało mnie roznieść! Już wolałem jak mi marudziła.
- Jesteś na mnie zła? - zapytałem jednak nie uzyskałem odpowiedzi. - Alicja, mów do mnie.
- Już można wchodzić na salę. - poinformowała mnie i skierowała się do wejścia, a ja oczywiście za nią.
- To nasze miejsca - wskazałem na dwa fotele na skraju drugiego rzędu, też nie byłem zachwycony miejscówką, ale cóż...
Ala wybrała sobie miejsce zostawiając mi to przy barierce. Plus drugiego rzędu był taki ze mieliśmy gdzie odłożyć kurtki i wyciągnąć nogi, bo pierwszy rząd nie zaczynał się równo z naszym.
Kiedy na ekranie pojawiła się kolejna bezsensowna reklama nowego modelu LG kolejny raz spojrzałem na mą towarzyszkę, miałem niebywałą ochotę ją pocałować, ale nie mogłem tego zrobić, w tej złości mogłaby mnie pobić.
Po jakimś czasie wreszcie zaczął się film i wreszcie zobaczyłem tego faceta tak bardzo podobnego do Mercury'ego, odruchowo zerknąłem na Alicję, której oczy aż się zaświeciły na widok tego gościa, chyba zorientowała się, że jej się przyglądam, bo odwróciła się w moja stronę i szepnęła mi do ucha:
- Nie musisz się czuć zagrożony - mruknęła kładąc dłoń na moim udzie, a ja mocno zaciągnąłem się powietrzem, którego tak bardzo mi brakowało w tamtej chwili.
Obecność Alicji obok, albo raczej jej dłoń masująca moja nogę skutecznie odciągała mnie od historii Queen. Nie mam pojęcia jak to się stało ale ze wściekłej na siebie pary staliśmy się lepkimi kochankami. Moje uszy pieściła cudna muzyka, a usta Alicja. Składałem na jej szyi mokre pocałunki jednocześnie błądząc dłońmi pod jej bluzką. Byliśmy jak w amoku, straciliśmy obraz rzeczywistości póki pół sali nie zaczęło rechotać z kiepskiego żartu Rogera.
Spojrzałem w oczy Alicji oblizując usta, a ona chichotała i to wcale nie ze słów aktora. Ogarnęliśmy się nim wywołaliśmy zamieszanie więc nie ma co narzekać. Nie miałem pojęcia co działo się wcześniej na ekranie, ale próbowałem skupić się na końcówce filmu co było trudne gdyż co chwilę zerkałem z uśmiechem na roztrzepane włosy i zaczerwienione policzki dziewczyny obok.
*****
Nie będę się wam usprawiedliwiać bo to bezsensu... jakoś nie mogłam zebrać myśli i wyszło jak wyszło...
Mam tylko nadzieje, że jeszcze tu jesteście i będziemy dalej razem tworzyć historię Filipa i Ali :)
P.S. dziękuje za wszystkie miłe słowa i zachęty bym wróciła, które od was otrzymałam!
CZYTASZ
FAKE NEWS | TACO HEMINGWAY
FanficKiedy wszystko idzie dobrze To znak Że wkrótce Wszystko się rypnie