Normalnie chyba bym się obraził za ten 'krzywy ryj', ale jakoś nie potrafiłem się w tych okolicznościach na nią boczyć. Bardziej intrygował mnie kontekst jej wypowiedzi, co rzeczywiście mogła mieć na myśli? Zastanawiałem się dopijając kakao w kubku z kotkiem.
- Nie rozumiem jak Claire może być z takim manipulatorem jak on! - warknęła Alicja patrząc na to co dzieje się w domu Underwoodów.
- Frank ma swoje za uszami, ale ona święta też nie jest, pasują do siebie. - mruknąłem obojętnie, dalej obserwując akcję.
- Ale on ją bezczelnie zdradza! Są totalnymi przeciwieństwami, bezwzględny kongresmen i przepiękna kobieta o altruistycznym usposobieniu.
- Ale dążą do tego samego i w gruncie rzeczy są identyczni.
- To Frank zawzięcie chce być Prezydentem.
- A Clarie jeszcze bardziej.
- A co na serniczek Cię zaprosiła, że wiesz?
- Nie, po prostu obejrzałem wszystkie sezony. - odpowiedziałem dumnie widząc, że zbiłem ją z pantałyku.
- I ty nic mi nie mówiłeś jak to włączałam?
- Lubie to oglądać.
- Poważnie? Już dawno bym odpuściła, ale ciekawi mnie tylko postać jego żony, szkoda mi jej.
- Czyli nie możesz przestać oglądać po pierwszym sezonie, Clarie ma ciekawą historię.
- Ciekawą, to znaczy? Powiedz mi jak to się skończy.
- Nie zamierzam spojlerować!
- No weź, bo mnie ciekawość zeżre!
- Nie.
- Filip...
- Tak mi na imię.
- Przestań się zgrywać!
- Obejrzysz i będziesz wiedziała, tak zepsuję Ci całą frajdę.
- Drażnisz mnie!
- A ty mnie!
- Zrób mi herbatę.
- Przecież jestem Twoim gościem.
- Po pierwsze Ty tu przyjechałeś, miałam zamiar sama oglądać House of cards, a po drugie jako gość to już rąk nie masz?
- Wow, jesteś na mnie zła? - odchyliłem się od kanapy, by spojrzeć jej w oczy i ocenić jak właściwie powinienem odebrać to co powiedziała. Miała wkurzoną minę, ale wiedziałem, że to tylko maska. - Zieloną czy czarną?
- Melisę! - krzyknęła za mną gdy kierowałem swe kroki do kuchni.
Nie chciałem pytać Alicji, gdzie trzyma melisę więc przeszukałem dokładnie każdą szafkę w jej małej kuchni, znalazłem pełno herbat, a melisa była ostatnim pudełeczkiem, które chwyciłem w dłonie.
Nic się nie stało, nie spaliłem czajnika ani nie zalałem blatu, za to wybrałem najdziwniejsze kubki jakie udało mi się znaleźć i z gracją kelnera zanosiłem po kolei po jednym kubku do pokoju.
- Dziękuję - mruknęła dziewczyna, gdy na stoliku przed nią ustawiłem kubek z parującym napojem. Ponownie zasiadłem obok niej na kanapie i przez chwilę zastanawiałem się czy to zrobić. Wiedziałem, że może mnie wyśmiać, ale trzeba wykorzystać okazję.
- Mam coś dla Ciebie.
- Dlaczego odnoszę wrażenie, że powinnam się bać?
- Spokojnie, to nie jest bilet wstępu do psychiatryka. Za drogo by wyszło. - odezwałem się cicho czego pożałowałem, bo oberwałem poduszką.
- Przynajmniej wiem o czym marzysz, dupku. Urodziny masz w lipcu, prawda?
- Naprawdę sądzisz, że zamierzam się z Tobą męczyć aż do urodzin?
- Faktycznie nie ma sensu. Tak trudne przypadki przyjmują na cito.
- Jesteś dla mnie okrutna!
- A Ty dla mnie nie?
- Chciałem Ci dać cukrowego smoczka, czy to jest okrutne? - zapytałem z żalem pokazując lizaka.
- O matko, całymi dniami to ciućkałam jak byłam mała!
- Czas przeszły, dobrze to ujęłaś. - zacząłem powoli otwierać folię, którą był owinięty.
- Ej no, to był prezent dla mnie...
- Był! - powiedziałem ładując sobie do buzi lizaka. I to był błąd.
- Chciałeś tej wojny, oddawaj! - ryknęła dziewczyna rzucając się na mnie. Zaczęła mnie bezwstydnie łaskotać po brzuchu przez co o mało nie udusiłem się tym piekielnie słodkim badziewiem.
- Stop! - krzyknąłem wyciągając smoczek, a gdy Alicja się odsunęła dając mi chwilę wytchnienia wykorzystałem to na zaatakowanie jej. Teraz to ja ją gilgotałem a ona wiła się śmiejąc wniebgłosy co dawało mi niebywałą satysfakcję, która ze mnie uleciała, gdy dziewczyna wyjęła mi z budzi lizaka.
- Jak ty to zrobiłaś? - zapytałem zdezorientowany. - Wglądałaś na pochłoniętą śmiechem.
- Nie mam gilgotek, udawałam żeby mieć przewagę. - pokazała mi język, a w mej głowie zaświtało pytanie, czy tak samo udawałaby orgazm?
******
Jestem! Dzisiaj trochę dziwniejszy i dłuższy rozdział :P Co sądzicie?
CZYTASZ
FAKE NEWS | TACO HEMINGWAY
FanfictionKiedy wszystko idzie dobrze To znak Że wkrótce Wszystko się rypnie