22. Wiem o czym marzysz.

1.1K 120 46
                                    

Normalnie chyba bym się obraził za ten 'krzywy ryj', ale jakoś nie potrafiłem się w tych okolicznościach na nią boczyć. Bardziej intrygował mnie kontekst jej wypowiedzi, co rzeczywiście mogła mieć na myśli? Zastanawiałem się dopijając kakao w kubku z kotkiem.

- Nie rozumiem jak Claire może być z takim manipulatorem jak on! - warknęła Alicja patrząc na to co dzieje się w domu Underwoodów.

- Frank ma swoje za uszami, ale ona święta też nie jest, pasują do siebie. - mruknąłem obojętnie, dalej obserwując akcję.

- Ale on ją bezczelnie zdradza! Są totalnymi przeciwieństwami, bezwzględny kongresmen i przepiękna kobieta o altruistycznym usposobieniu.

- Ale dążą do tego samego i w gruncie rzeczy są identyczni.

- To Frank zawzięcie chce być Prezydentem.

- A Clarie jeszcze bardziej.

- A co na serniczek Cię zaprosiła, że wiesz?

- Nie, po prostu obejrzałem wszystkie sezony. - odpowiedziałem dumnie widząc, że zbiłem ją z pantałyku.

- I ty nic mi nie mówiłeś jak to włączałam?

- Lubie to oglądać.

- Poważnie? Już dawno bym odpuściła, ale ciekawi mnie tylko postać jego żony, szkoda mi jej.

- Czyli nie możesz przestać oglądać po pierwszym sezonie, Clarie ma ciekawą historię.

- Ciekawą, to znaczy? Powiedz mi jak to się skończy.

- Nie zamierzam spojlerować!

- No weź, bo mnie ciekawość zeżre!

- Nie.

- Filip...

- Tak mi na imię.

- Przestań się zgrywać!

- Obejrzysz i będziesz wiedziała, tak zepsuję Ci całą frajdę.

- Drażnisz mnie!

- A ty mnie! 

- Zrób mi herbatę.

- Przecież jestem Twoim gościem.

- Po pierwsze Ty tu przyjechałeś, miałam zamiar sama oglądać House of cards, a po drugie jako gość to już rąk nie masz?

- Wow, jesteś na mnie zła? - odchyliłem się od kanapy, by spojrzeć jej w oczy i ocenić jak właściwie powinienem odebrać to co powiedziała. Miała wkurzoną minę, ale wiedziałem, że to tylko maska. - Zieloną czy czarną?

- Melisę! - krzyknęła za mną gdy kierowałem swe kroki do kuchni. 

Nie chciałem pytać Alicji, gdzie trzyma melisę więc przeszukałem dokładnie każdą szafkę w jej małej kuchni, znalazłem pełno herbat, a melisa była ostatnim pudełeczkiem, które chwyciłem w dłonie. 

Nic się nie stało, nie spaliłem czajnika ani nie zalałem blatu, za to wybrałem najdziwniejsze kubki jakie udało mi się znaleźć i z gracją kelnera zanosiłem po kolei po jednym kubku do pokoju. 

- Dziękuję - mruknęła dziewczyna, gdy na stoliku przed nią ustawiłem kubek z parującym napojem. Ponownie zasiadłem obok niej na kanapie i przez chwilę zastanawiałem się czy to zrobić. Wiedziałem, że może mnie wyśmiać, ale trzeba wykorzystać okazję. 

- Mam coś dla Ciebie.

- Dlaczego odnoszę wrażenie, że powinnam się bać?

- Spokojnie, to nie jest bilet wstępu do psychiatryka. Za drogo by wyszło. - odezwałem się cicho czego pożałowałem, bo oberwałem poduszką. 

- Przynajmniej wiem o czym marzysz, dupku. Urodziny masz w lipcu, prawda?

- Naprawdę sądzisz, że zamierzam się z Tobą męczyć aż do urodzin?

- Faktycznie nie ma sensu. Tak trudne przypadki przyjmują na cito.

- Jesteś dla mnie okrutna! 

- A Ty dla mnie nie? 

- Chciałem Ci dać cukrowego smoczka, czy to jest okrutne? - zapytałem z żalem pokazując lizaka.

- O matko, całymi dniami to ciućkałam jak byłam mała! 

- Czas przeszły, dobrze to ujęłaś. - zacząłem powoli otwierać folię, którą był owinięty.

- Ej no, to był prezent dla mnie... 

- Był! - powiedziałem ładując sobie do buzi lizaka. I to był błąd.

- Chciałeś tej wojny, oddawaj! - ryknęła dziewczyna rzucając się na mnie. Zaczęła mnie bezwstydnie łaskotać po brzuchu przez co o mało nie udusiłem się tym piekielnie słodkim badziewiem. 

- Stop! - krzyknąłem wyciągając smoczek, a gdy Alicja się odsunęła dając mi chwilę wytchnienia wykorzystałem to na zaatakowanie jej. Teraz to ja ją gilgotałem a ona wiła się śmiejąc wniebgłosy co dawało mi niebywałą satysfakcję, która ze mnie uleciała, gdy dziewczyna wyjęła mi z budzi lizaka. 

- Jak ty to zrobiłaś? - zapytałem zdezorientowany. - Wglądałaś na pochłoniętą śmiechem. 

- Nie mam gilgotek, udawałam żeby mieć przewagę. - pokazała mi język, a w mej głowie zaświtało pytanie, czy tak samo udawałaby orgazm?



******

Jestem! Dzisiaj trochę dziwniejszy i dłuższy rozdział :P Co sądzicie?




FAKE NEWS | TACO HEMINGWAYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz