23. Nie czaruj

1.4K 137 62
                                    

- O tym chcesz rozmawiać o drugiej w nocy, w tak pięknym miejscu? - zapytałem mrużąc oczy, bo uliczne latarnie paliły się dziś wyjątkowo jasnym światłem, albo to mi się znowu coś pochrzaniło.

- Widzę ten skwerek całymi dniami przez okno w sypialni, nie ma tu nic nadzwyczajnego poza tym oczkiem wodnym. Opowiedz mi. - powiedziała stanowczo, zdejmując mi czapkę i nałożyła ją na swoją głowę.

- Nah, nie umiesz jej nosić. - mruknąłem z powrotem nakładając ją sobie.

- Dlaczego nie chcesz powiedzieć o czym będzie?

- Bo sam nie wiem.

- Co ty chrzanisz, przecież sam piszesz teksty i mówiłeś, że już nagrywaliście. - oburzyła się marszcząc czoło, wyglądała uroczo z zaciągniętymi na palce rękawami swetra.

- Przesłyszałaś się.

- Pisałeś mi o tym, mam Ci pokazać wiadomości?

-Boże, czuję się jak niewierny mąż na dywaniku podczas kontroli komórki.

- Kończyłeś kurs wykręcania kota ogonem czy jak?

- Może? - mruknąłem z uśmiechem by rozładować napiętą atmosferę.

- Nie czaruj, i tak to z Ciebie wyciągnę. Skoro opiekowałam się pijanym Taco Hemingwayem to chciałabym chociaż wiedzieć co Pan Taco będzie nawijał. 

- Jakbym Ci teraz powiedział to byś się wystraszyła i uciekła do Peru.

- Nie wystraszyłam się kiedy dwumetrowe zombie wylądowało mi przed maską, więc nic mi nie jest straszne.

- W sensie, że ten zombie to ja, tak?

- Znowu to robisz!

- Niby co?

- Zmieniasz temat, Szcześniak.

- Na trzeźwo nie rozmawiam  -  zażartowałem widząc, że wyprowadzam ją z równowagi.

Alicja wyglądała zjawiskowo w akompaniamencie krzewów kwitnącej róży za nami i małego bajorka, przy którym siedzieliśmy. W tym momencie rodziły mi się w głowie niepoprawne scenariusze tego co mogłoby się wydarzyć za co byłem sobą rozczarowany. Ala była trochę jak młodsza siostra, za którą stanąłbym murem i w razie czego walił każdego po mordzie. 

- Mogłam wziąć kurtkę, nie sądziłam, że tak szybko zrobi się zimno. - powiedziała przyciągając kolana do piersi.

- Możemy wracać - odparłem nakładając na jej plecy swoją bluzę.

- Ok, ale ja będąc w swetrze mogę nabawić się co najwyżej kataru, a Ty w tym krótkim rękawku jakieś zapalenie płuc złapiesz. - próbowała zdjąć z siebie moją własność, lecz ją powstrzymałem

- Będziesz mogła mi rosołek gotować - puściłem jej oczko i wyciągnąłem rękę, by pomóc jej wstać.

- Fuj, nawet tobie bym tego świństwa nie dała! Nienawidzę rosołu i nie rozumiem jak ludzie mogą to jeść.

- We mnie od dziecka wmuszali, więc nawet nie szukam w nim smaku.

- To znaczy, że dobry ziomek z Ciebie Filipie.

- Dzięki Alicja.

- Nasze imiona jedno po drugim brzmią jak Chanel i Walmart, dziękuj matce za imię. Ja rozumiem te wszystkie Janki, Kuby i Kamile, ale wiesz u mnie największy szacun to masz za imię.

- Co ci nie pasuje w Alicji?

- Że każdy jak słyszy Alicja to od razu myśli "Alicja w krainie czarów" ewentualnie jak Ala to wtedy 'Ala ma kota'.

- Nigdy tak o tym nie myślałem.

- Przyznaj się, że generalnie mało myślisz i będzie po sprawie.

- Wcale, że nie. Aktualnie myślę o paru.

- Na przykład?

- Że powinienem już wracać do siebie, ale nie mam nawet siły przypomnieć sobie gdzie zaparkowałem.

- I o czym jeszcze? - zapytała, gdy staliśmy przed wejściem do jej klatki.

- Że kazirodztwo jest zakazane.

- Że co? 

- Muszę lecieć - cmoknąłem Alicję w policzek i pobiegłem szukać Peugeota.



*****

Chce żebyście się duuużo udzielali!

FAKE NEWS | TACO HEMINGWAYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz