*I*

65.7K 2.6K 843
                                    






***




Ana

Moje łapy delikatnie odbijały się od ziemi, gdy biegłam beztrosko przez las. Chciałam tylko uciec jak najdalej i nie przejmować się już niczym. Najbliższa rodzina spisała mnie na straty, bo byłam inna. Nie spodobało się to szczególnie ojcu, który od jakiegoś czasu groził mi i obiecywał, że osobiście dopilnuje, żebym skończyła tak, jak matka. Każdego dnia czujnie obserwowałam inne wilkołaki, bojąc się, że zostanę przez nie zaatakowana. Nic takiego się jednak nie stało.

Atak przyszedł z zupełnie innej strony, a ja musiałam podjąć próbę ucieczki. Poszczęściło mi się, dlatego po raz pierwszy dziękowałam gwiazdom, że urodziłam się właśnie taka.

Jako najmłodsza z dziesięciorga rodzeństwa, nigdy nie miałam łatwo. Siostry traktowały mnie jak konkurencję, a bracia ignorowali. Kiedy żyła matka, wszystko wyglądało inaczej. Anastazja kochała swoje dzieci ponad życie, które musiała ze względu na nie oddać. Nie mogła mnie już dłużej chronić, ale przed śmiercią obiecała, że nigdy mnie nie opuści. Zawsze będzie przy mnie, nawet jeśli nie będę jej widziała.

Potraktowałam tę obietnicę bardzo dosłownie. Wyobrażałam sobie nawet, że czasami z nią rozmawiam, a ona mnie pociesza. Wilki wyśmiewały mnie, że już zupełnie straciłam rozum. Chciałam, żeby to była prawda, bo wtedy zapomniałabym, dlaczego moje życie zamieniło się w koszmar.

Beniamin często żartował, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Jego poczucie humoru było tylko kroplą w morzu łez, jakie wylałam, będąc przekonana, że nigdy nie uda mi się od niego uwolnić. Wątpiłam w to, że byłam jego prawdziwą córką, bo tylko mnie traktował inaczej. Poza tym między mną a moim rodzeństwem podobieństwo było znikome. Równie dobrze mogłam odziedziczyć wszystkie geny po matce.

Opowiadała mi zawsze przepiękne historie o tym, jak niegdyś zwaśnione rody toczyły krwawe walki o władzę, zaślepione nikczemnością i złem. W jej historiach zawsze pojawiały się przebłyski niejasnych wspomnień, choć nigdy nie przyznała się do tego wprost.

Potężne watahy nie mogły utrzymać rozejmu, więc Matka Natura stworzyła nowy gatunek, który stał się kluczem do zachowania równowagi, a magiczny gen małej wilczycy dziedziczyła zawsze najmłodsza córka. Zazwyczaj zostawała też wybranką najpotężniejszego alfy, wnosząc do jego życia światło, które miało rozjaśnić jego mroczne serce.

Ta historia miała jednak pewną lukę — prawdopodobnie nie była prawdziwa. Anastazja bowiem była normalną wilczycą, a została wybranką potężnego alfy. W takim razie po kim odziedziczyłam magiczny gen, skoro ten przechodził jedynie z matki na córkę? Babcia próbowała rozwikłać tę zagadkę, ale nie przekonała mnie nigdy do swojej wersji wydarzeń.

Dawne czasy minęły bezpowrotnie, a Matka Natura poradziła sobie inaczej ze zmniejszającą się dramatycznie populacją małych wilczyc, które rodziły się niezmiernie rzadko. Otóż postanowiła, że wilkołaki będą mogły łączyć się w pary z ludźmi. Nigdy wcześniej się to nie zdarzało, ale kiedy książę czystej krwi odnalazł swoją mate, która okazała się człowiekiem, małe zostały skreślone na zawsze.

Stado musi rosnąć w siłę. Wszystkie szczenięta kiedyś dorastają, zakładają własne rodziny i służą watasze przede wszystkim w postaci wilka. W dorosłej postaci, nikt nie wyśle na wojnę szczenięcia.

Poza tym rodzeństwo obarczało mnie winą za śmierć matki. Z czasem zabroniono mi wchodzić do Domu Głównego, a nikt nie chciał mnie przyjąć pod swój dach. Nie wolno mi było korzystać z zapasów watahy, ani przebywać na pobliskim terenie. Alfa zmienił zdanie, gdy z wizytą przyjechał książę, w poszukiwaniu tej jedynej. Okazało się, że był prawnukiem pierwszej mieszanej pary wśród wilkołaków — człowieka i wilka.

Mała i białaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz