*II*

45.5K 2.3K 208
                                    






***


Ana

Kiedy obudził mnie obcy wilk, od razu wiedziałam, że nie skończy się to dla mnie dobrze. Kłopoty nauczyłam się wyczuwać na kilometr.

Nie zdawałam sobie sprawy, że znajduję się na obcym terenie. Kiedy dostałam zakaz zbliżania się do Domu Głównego, zamieszkałam w małej jamie niedaleko dębu, bo była ciepła i sucha. Pewnego dnia znalazła mnie tam jedna z przychylnie nastawionych do mnie sióstr, która przyniosła ze sobą skradzione ze spiżarni jedzenie. Korzystając z jej obecności, zapytałam, czy jestem bezpieczna, a ona zapewniła, że teren naszej watahy ciągnie się aż za starą część lasu, a to w niej właśnie rosło majestatyczne drzewo.

Byłam bardziej niż pewna, że nie kłamała. Mogła jednak się pomylić albo została oszukana przez naszego alfę — czyli ojca.

Wiedziałam, że wilkołak nie odpuści. Górował nade mną ponadprzeciętnym wzrostem, a ciemnobrązowe tęczówki czujnie śledziły każdy mój krok. Zastanawiała mnie jego czarna jak smoła sierść. Rzadko zdarzało się, żeby wilki miały tak ciemne ubarwienie. Nie znałam żadnego mężczyzny, który pasowałby do tego wilka, a jednak wydawał się w jakiś sposób znajomy.

W głowie zapaliła mi się czerwona lampka, gdy zdecydowanym głosem oświadczył, że należę do niego.

Moja! — brzęczało w moich myślach, niczym tryumfalny hymn pod bramami ocalonego królestwa.

Czyżby to był mój przeznaczony? Może powinnam spojrzeć mu w oczy i się o tym przekonać?

Kiedy miałam odważnie zmierzyć się z basiorem, zalała mnie nagła fala zwątpienia. Więź mate nie zawsze była tak cudowna jak opisywali ją inni. Zdarzało się, że samce czuły się zbyt pewnie w roli partnera i zaczynały traktować swoje ukochane jak przedmioty.

Wahałam się jeszcze chwilę, dopóki nie dotarła do mnie druga myśl, dużo bardziej przerażająca od pierwszej.

Mogłam zostać zaprowadzona do Beniamina lub mu oddana, jeśli nie spełniłabym oczekiwań przeznaczonego. Nie zniosłabym ponownego uwięzienia, a tym razem ojciec na pewno nie pozwolilby mi odejść. Zresztą zabiłby mnie zaraz po tym, gdy tylko przekroczyłabym próg jego domu.

Powoli, łapa za łapą, zaczęłam wycofywać się z podkulonym ogonem. Miałam nikłą nadzieję, że wilkołak zrozumie przekaz i da mi spokój. Kiedy zaczął cicho warczeć, a warkot ten nasilał się z każdym moim kolejnym krokiem, zatrzymałam się i pozwoliłam, żeby przygniótł mnie do ziemi. Nie próbowałam się wyrywać, wiedziałam, że to i tak nie ma sensu.

Ugryzł mnie, zapewne bojąc się, że ucieknę mu przy pierwszej lepszej okazji. Zrobiłabym tak, dlatego nie zdziwiło mnie, że dmuchał na zimne. Jego działania nie do końca były dla mnie zrozumiałe, ale może miał układ z moim ojcem? Może alfa obiecał mu góry złota, za przyniesienie mojego truchła z lasu?

Żyłam w przekonaniu, że nigdy nikt mnie nie pokocha. Poza tym nie chciałam być dodatkowym ciężarem dla tych, którzy okazywali mi jakąkolwiek pomoc.

Mała wilczyca była tylko niepotrzebnym balastem i żaden szanujący się wilkołak nie chciałby takiej mate.

Moim jedynym buntem było ciche warknięcie, jakbym chciała go ostrzec, że popełnia błąd. Nie zwrócił na to uwagi, zatem popełnił go z premedytacją. Musiał być świadomy, kogo właśnie znalazł, ale w żaden sposób nie okazał obrzydzenia czy niechęci.

Nic więcej nie mogłam zrobić. Pozwoliłam, by zmorzył mnie sen.





***




Bash

Wilkołaki przyglądały mi się zaintrygowane, kiedy w dość nietypowy sposób niosłem swoją partnerkę, a ich Lunę, do domu.

Wilczyca miała mało wspólnego z dorosłym wilkiem i zaintrygowany zastanawiałem się, w jakim ona w ogóle jest wieku.

Poza tym miałem poważny problem, bo byłem pewny, że ojciec nie będzie zadowolony. Sama dziewczyna zapewne od razu zauroczy go swoją wyjątkowością, ale rodzina z której pochodziła, a nie dało się ukryć kim była, będzie dla niego prawdziwym ciosem.

Nienawidził Beniamina z całego serca i nie uznawał go nawet za alfę. Tereny darował mu za życia jego żony i nie do końca wiedziałem, dlaczego podjął taką decyzję. Mogło to mieć coś wspólnego z jego zmarłym tragicznie bratem, ale nigdy nie chciał mi zdradzić szczegółów tej historii. Twierdził, że jestem na to zbyt młody i wrażliwy, ale kiedy nadejdzie odpowiedni moment, wszystkiego się dowiem.

Moja parterka była tak lekka, że co jakiś czas musiałem zerkać, czy na pewno mam ją w pysku. Gdyby moja matka to zobaczyła, żartowałaby sobie ze mnie do końca życia. Na szczęście wyjechała w odwiedziny do siostry i miała wrócić dopiero w przyszłym tygodniu. Szczęśliwe zrządzenie losu.

Za to siostra z pewnością nie da mi żyć. Wyobrażałem sobie jej minę, kiedy zobaczy, kogo przyniosłem do domu. Byłem ciekawy reakcji domowników, bo od lat nikt nie widział wynaturzenia, o którym opowiadano na wiecach legendy. Mała wilczyca była nie tylko najpiękniejszym klejnotem w koronie, ale i najbardziej magicznym stworzeniem, jakie kiedykolwiek stąpało po ziemi.

Mała i białaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz