***
Bash
Obudziłem się średnio wypoczęty, bo niemal do samego świtu przeżywałem nowinki o mojej mate.
Gdybym wiedział, że to stare tomiszcze wprowadzi tyle zamieszania do mojego życia, zostawiłbym je w bibliotece, a nawet ukrył w jakimś bezpiecznym miejscu, byleby nikt niepowołany tego nie przeczytał.
Byłem ciekawy, czy Caroline wiedziała, że wojna będzie dla nas ciosem prosto w serce.
Charls na pewno wiedział, ale czy zdawał sobie sprawę ze skali niebezpieczeństwa?
Wziąłem zimny prysznic, żeby ukoić nerwy, ale nie pomogło. Wyszedłem tak samo zdenerwowany, ubierając się w pośpiechu i schodząc do jadalni, gdzie zastałem zadowoloną rodzicielkę.
— I jak lektura? — puściła do mnie oczko, kiedy ojciec obdarzył nas szczerze zainteresowanym spojrzeniem.
— Cóż... — westchnąłem teatralnie. — Wolałbym nadal tkwić w niewiedzy.
Posłała mi szeroki uśmiech, jakby moje słowa jeszcze bardziej ją rozbawiły.
— Czy mogę wiedzieć, o czym wy tak właściwie rozmawiacie? — wtrącił się Charls, ale żadne z nas nie uraczyło go odpowiedzią.
Usiadłem obrażony na drugim końcu stołu, ale wewnątrz czułem narastającą euforię i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, co to oznacza.
— Ana jest blisko — zakomunikowałem im w tym samym momencie, kiedy Alan, Igor, Joachim i Brain wbiegli podekscytowani przez taras do środka.
— Alfo, już są — poinformował mnie mój beta, a ja zerwałem się z miejsca jak oparzony, zupełnie nie przejmując się krzykami zdenerwowanych rodziców.
Biegłem jak w amoku, zapominając o całym świecie.
Teraz liczyła się tylko ona.
Przed pałacem zaparkował prywatny samochód Filipa, z którego wysiadł jego beta Neil.
Skłonił się przede mną i szybko otworzył tylne drzwi, wyciągając stamtąd moją kruszynę. Warknąłem cicho, odbierając swoją własność z jego ramion.
— Dziękuję, Neil — zwróciłem się do wilka. — Jeszcze dziś zadzwonię do Filipa, żeby osobiście mu pogratulować tak wspaniałego przyjaciela.
Neil z natury był małomówny, ale tak lojalnego i oddanego betę chciałby mieć każdy alfa.
Skłonił się grzecznie i siadł z powrotem za kierownicą, w międzyczasie wykonując jeszcze telefon do mojego szwagra. Słyszałem jak meldował, że misja została wykonana i zakończyła się pełnym sukcesem.
Kiedy zostaliśmy ponownie sami, Caroline, Charls, Igor, Joachim, Alan i Brain otoczyli mnie ciasnym kółkiem, przyglądając się z zainteresowaniem drobnej dziewczynie.
— Jest śliczna — zachwyciła się moja rodzicielka. — Wygląda zupełnie jak... — spojrzała niepewnie na męża.
CZYTASZ
Mała i biała
WerewolfAna żyje w cieniu rodzeństwa, które usilnie próbuje się jej pozbyć. Ojciec dziewczyny, Beniamin, grozi jej śmiercią i wykluczeniem ze stada. Wszystko zmienia dzień, w którym zostaje zamknięta w lochu przez swoje siostry. Wilczyce są zazdrosne i nie...