*XX*

26.1K 1.3K 69
                                    






***




Bash

Obudziłem się średnio wypoczęty, bo niemal do samego świtu przeżywałem nowinki o mojej mate.

Gdybym wiedział, że to stare tomiszcze wprowadzi tyle zamieszania do mojego życia, zostawiłbym je w bibliotece, a nawet ukrył w jakimś bezpiecznym miejscu, byleby nikt niepowołany tego nie przeczytał.

Byłem ciekawy, czy Caroline wiedziała, że wojna będzie dla nas ciosem prosto w serce.

Charls na pewno wiedział, ale czy zdawał sobie sprawę ze skali niebezpieczeństwa?

Wziąłem zimny prysznic, żeby ukoić nerwy, ale nie pomogło. Wyszedłem tak samo zdenerwowany, ubierając się w pośpiechu i schodząc do jadalni, gdzie zastałem zadowoloną rodzicielkę.

— I jak lektura? — puściła do mnie oczko, kiedy ojciec obdarzył nas szczerze zainteresowanym spojrzeniem.

— Cóż... — westchnąłem teatralnie. — Wolałbym nadal tkwić w niewiedzy.

Posłała mi szeroki uśmiech, jakby moje słowa jeszcze bardziej ją rozbawiły.

— Czy mogę wiedzieć, o czym wy tak właściwie rozmawiacie? — wtrącił się Charls, ale żadne z nas nie uraczyło go odpowiedzią.

Usiadłem obrażony na drugim końcu stołu, ale wewnątrz czułem narastającą euforię i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, co to oznacza.

— Ana jest blisko — zakomunikowałem im w tym samym momencie, kiedy Alan, Igor, Joachim i Brain wbiegli podekscytowani przez taras do środka.

— Alfo, już są — poinformował mnie mój beta, a ja zerwałem się z miejsca jak oparzony, zupełnie nie przejmując się krzykami zdenerwowanych rodziców.

Biegłem jak w amoku, zapominając o całym świecie.

Teraz liczyła się tylko ona.

Przed pałacem zaparkował prywatny samochód Filipa, z którego wysiadł jego beta Neil.

Skłonił się przede mną i szybko otworzył tylne drzwi, wyciągając stamtąd moją kruszynę. Warknąłem cicho, odbierając swoją własność z jego ramion.

— Dziękuję, Neil — zwróciłem się do wilka. — Jeszcze dziś zadzwonię do Filipa, żeby osobiście mu pogratulować tak wspaniałego przyjaciela.

Neil z natury był małomówny, ale tak lojalnego i oddanego betę chciałby mieć każdy alfa.

Skłonił się grzecznie i siadł z powrotem za kierownicą, w międzyczasie wykonując jeszcze telefon do mojego szwagra. Słyszałem jak meldował, że misja została wykonana i zakończyła się pełnym sukcesem.

Kiedy zostaliśmy ponownie sami, Caroline, Charls, Igor, Joachim, Alan i Brain otoczyli mnie ciasnym kółkiem, przyglądając się z zainteresowaniem drobnej dziewczynie.

— Jest śliczna — zachwyciła się moja rodzicielka. — Wygląda zupełnie jak... — spojrzała niepewnie na męża.

Mała i białaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz