6.

4.4K 140 1
                                    

Jak Michael skończył swój lunch odszedł od stołu, bo musiał coś ważnego załatwić, a ja tym samym zostałam sama.

A tak swoją drogą nie spodziewałam się, że zgodzi się on tak po prostu na praktyki Olivi, ale może to po prostu to zaufanie o którym mówił ostatnio.

- Cześć mogę ? - zapytał nasz nowy pracownik

- Tak, Siadaj. I jak ci się podoba biuro i ogólnie ?

- Super, bardzo ładnie ale też fajni ludzie. Ale szkoda, że my nie pracujemy razem, czyli, że nie w tym samym dziale.

- No wiesz, każdy jest stworzony do czegoś innego.

- Też kończysz o 16 ? To może pójdziemy razem na kawę ?

- Dziękuję, ale dzisiaj już mam plany. Mam spotkanie firmowe.

- Tak późno? No dobra niech ci będzie. A mogę wiedzieć z kim?

- Nie, ta informacja jest dla wtajemniczonych.

- No dobrze, tajemnicza jesteś. - No cóż, bywa. Ale tak na zdrowy rozsądek jak bym komuś powiedziała, że idę na wywiadówke syna mojego szefa, bo z boku może to głupio wyglądać.

- Dobra, ja już muszę lecieć do pracy.

- Ale przerwa jest do 13. Masz jeszcze dwadzieścia minut.

- Mam dużo pracy, a tobie też radzę czymś się zająć.

- Ale nie wiem czym do końca. Ktoś musi mi to wytłumaczyć. Może Ty ? Wygladasz na dobrze obeznaną.

- Ale nie w dziale finansów. Chodź przedstawię ci pewną osobę, która ci przedstawi wszytko.

Jak tylko George zjadł, pojechaliśmy na piętro, gdzie znajduje się dział finansów.

- Cześć Kate

- Hejka kochana. Co tam ?

- Przedstawiam ci naszego nowego pracownika Georga i czy mogłabyś mu pokazać co ma robić ?

- Pewnie. Bardzo mi miło Kate - wyciągnęła do niego rękę, a on ją uścisnął.

- George.

Zostawiłam ich samych, a sama jadę do góry. Szczerze to dzisiaj mam mało pracy, ale zawsze coś jest.

- To Ty Angie ? - usłyszałam głos szefa

- Tak, już idę-  i po chwili znalazłam się już w biurze szefa, siedząc na przeciwko niego. - O co chodzi ?

- O tą wywiadówke. Chce abyś była jak najlepiej przygotowana.

- No dobrze, to co mam wiedzieć ?

- To są wywiadówki idywidualne i każdy z dzieckiem wchodzi na odpowiednią godzinę, Ty akurat masz być o 16.30, bo zmieniłem godzinie, a potem przyjedziesz z Wiliamem do mnie i zostaniesz z nami do końca spotkania z kuratorem ok ?

- No dobrze - szczerze nie jestem z tego bardzo szczęśliwa, że muszę tam być, ale tu chodzi o dobro dziecka.

- Dziękuję, jesteś kochana.

*****
Kolejne godziny w pracy minęły mi bardzo szybko. Parę minut przed 16 wyszłam z pracy aby się nie spóźnić.

Szkoła do której chodził William była niedaleko firmy i oczywiście to była szkoła prywatna, bo niby do jakiej szkoły miał chodzić syn prezesa dużej firmy ? Odpowiedź jest prosta.

Pod szkole dojechałam o 16.15, bo zanim miejsce znalazłam i zaparkowałam trochę minęło.

Jak weszłam do środka, zgodnie ze wskazówkami Michaela poszłam na górę i na prawo i zobaczyłam Williama.

Dzień Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz