20.

2.3K 77 5
                                    

Dzisiaj mamy już czwartek i  dokładnie godzinę 14, już coraz bliżej końca.

Wczoraj jak i dzisiaj nie było Georga z pracy więc było i jest wspaniale, w sumie dzwonił do mnie raz ale napisałam mu, że jestem z Johnem i nie mogę rozmawiać.

Jak już dobiegła ta godzina 16.30 zabrałam swoje rzeczy i jadę do domu, dzisiaj jedziemy z Johnem na zakupy, bo trzeba jakoś wyglądać w sobotę.

- Angie zaczekaj - wsiadłam już do samochodu, a Olivia dobiegła - Jadę z wami na zakupy, bo John dzwonił.

- Dobrze, to jedziemy. A co będziesz chciała sobie kupić ?

- Sukienke na pewno ale na kolor nie mogę się zdecydować, myślałam o żółtej lub różowej, a Ty ?

- Ja to bym chciała czerwoną lub bordową.

- A Ty znasz ciocię Scarlett ?

- Nie, ale John coś o niej wspominał kiedyś. A co ?

- To radzę ci na nią uważać, znając życie będzie chciała się o tobie dowiedzieć jak najwięcej, ale poza tym ona jest mega chamska i szczera aż do bólu, więc lepiej abyś jej nie zaszła za skórę.

- To dobrze będę uważać - zasmiałam się.

Parę minut później byliśmy już u nas w domu.

- Napijesz się czegoś ? - Zapytałam.

- Wody jak możesz. A John o której wraca ?

- Powinien zaraz być i jedziemy. O właśnie dzwoni. - odebrałam telefon - Cześć kochanie, za ile jesteś ?

- Hej, jedź sama na zakupy razem z Olivią, ja muszę zostać dłużej w pracy.

- No dobrze, a coś się stało ?

- Tak, ale opowiem Ci potem narazie.

- Pa.

- I co? - zapytała Olivia.

- Jedziemy same, John musi zostać dłużej w pracy.

****
Dzisiaj już mamy tą sobotę, właśnie skończyłam robić swój makijaż, jest w miarę mocny ale ładny, włosy sobie dzisiaj pokreciłam i wkładam sukienkę, którą właściwie wybrała mi Olivia. Jest ona ciemno czerwona, ołówkowa z którymi rękawami i powyżej piersi jest taki jakby przedziałek ze złotymi kółkiem.

Oczysscie biorę do tego czarną elegancką torebke i czarne szpilki. A John ubiera się w granatowe garnitur i biała koszulę.

A tak na marginesie to nadal nie wiem co się wydarzyło w czwartek, miał mi powiedzieć ale nic się jak narazie nie dowiedziałam, wrócił on około 21 wkurwiony ale zarazem zmęczony i poszedł spać, a wczoraj nawet nie chciał ze mną o tym rozmawiać.

- John wszystko w porządku ? - Zapytałam jak weszłam do salonu, a on siedzi tak jakby się źle czuł czy coś.

- Która godzina ?

- Dopiero 13, a wyjeżdżamy dopiero o 14.30 więc powiesz mi co się dzieje?

- Tak, usiądź - zajełam miejsce obok niego i złapałam go za rękę. - W czwartek byłem u ginekologa.

- Po co?

- Nie przerywaj mi, chciałem się dowiedzieć czy mogę mieć dzieci, bo... Ale zresztą wiesz, że bardzo chce mieć dzieci, to znaczy chciałem, ale nie mogę mieć, jestem bezpłodny.

- Nie martw się - przytuliłam go - To nie jest koniec świat, zawsze jest jakieś wyjście.

- Jest, są jakieś tabletki ale nie zawsze są skuteczne, ale bałem się, że mnie zostawisz. Co ze mnie za facet, który nawet dziecka nie może zrobić.

Dzień Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz