Miesiąc później
Obecnie jest piątek i właśnie kończę pracę, jestem już w siódmym miesiącu.
Pożegnałam się z koleżankami i wsiadłam do samochodu.
- Cześć kochanie - zadzwoniłam do Michela - Ja już jadę, kupić coś ?
- Nie, mamy wszystko. Czekamy kochanie.
Przez ostatni miesiąc według mnie bardzo się zmieniłam, przestałam pamiętaj i żałować tego co się stało, bo dzięki Michaelowi zrozumiałam, że to nie ma sensu.
Ale też pewnego dnia, a dokładnie w nocy jak kiedyś nie mogłam spać z powodu bólu pleców to długo myślałam nad tą relacją która jest między mną, a Michaelem i zrozumiałam to, że ja naprawdę go kocham.
Odbyłam sobie z nim po tym szczerą rozmowę i powiedziałam co naprawdę czuje ale też zrozumiałam, że John to nie była prawdziwa miłość, u nas nie było czegoś takiego jak wspólne decyzje, bo on podejmował wszystkie decyzje, a ja dowiadywałam się po fakcie ale też czasem jak byliśmy u jego rodziców to publicznie on rzadko kiedy okazuje uczucia. Ale też to on mnie się częściej zwierzał niż ja jemu, w sumie to on był górą w tym związku, a Michael ?
To zupełnie jego przeciwieństwo, zawsze w pracy nam się dobrze pracowało, a w życiu prywatny jest jeszcze lepiej. W ciągu miesiąca moje życie zmieniło się na lepsze, on czasem jak walnie jakiś wykład to wystarczy aby do mnie dotarło, ale też on ja zamierza coś zrobić to najpierw daje wszystkie dobre i złe argumenty, a na końcu ten powód i to mi się w nim podoba.
Ale też jest bardzo rodzinny i czuły, dba o mnie jakbyśmy od dawna byli razem, ale też widać jak kocha swoje syna chociaż widziałam to już nie raz. Ale też Michael jest ze mną szczery w każdej sprawie, nawet ostatnio znowu wprowadził mnie trochę w sprawy firmy ale też nie naciska na nic, daje mi prawo wyboru i dla niego liczy się zdanie każdego, nawet syna jeżeli chodzi o sprawy rodzinne.
Jedyne czego teraz żałuję w swoim życiu to to, że tak późno zorientowałam się, że Michael coś do mnie czuje ale byłam zaślepiona w Johnie który po części miał mnie w dupie.
Teraz już wiem, że Michael mnie naprawdę kocha, a ja go. To co jest pomiędzy to jest coś wspaniałego i ciężko mi to opisać. Mogę tylko powiedzieć, że bardzo ale to bardzo go kocham tylko szkoda, że tak późno to zauważyłam.
- Cześć - powiedziałam jak weszłam do domu.
- Cześć Angie - powiedział William - Dostałem dzisiaj piątke ze sprawdzianu z matmy czaisz?
- To gratulacje - zdjełam buty i poszłam do kuchni do Michaela, bo właśnie gotuje obiad - Cześć kochanie - pocałowałam go.
- Fuu - powiedział William, a my spojrzeliśmy ma niego z uśmiechem, a potem na siebie.
- Cześć kochanie - dodał i mnie znowu pocałował. - Jak się czujesz ? Jak mały ?
- A dobrze, tylko ma coraz większy apetyt - zasmiałam się - A tobie jak minął dzień w pracy ?
- A też wyjątkowo dobrze, ale na szczęście mamy teraz weekend cały dla siebie i odpoczniemy trochę, a dzisiaj mamy cały wieczór i noc dla siebie, bo William idzie na noc filmową do szkoły.
- To super, bo chce ci coś powiedzieć.
- Co takiego ?
- A to później - cmoknełam go i potem zaczął nakładać jedzenie na talerz.
*****
- Baw się dobrze - powiedziałam do młodego, na 19 jedzie do szkoły i zawozi go teraz szofer i przywiezie go jutro rano po 10.- Dobrze pa - powiedział i wyszedł.
- No to co takiego ważnego chciałaś mi powiedzieć ? - pocałował mnie - Bo mnie skręca z ciekawości.
- Chciałam ci powiedzieć, że bardzo ale to bardzo Cię kocham.
- Też Cię bardzo kocham - pocałował mnie - Ale wiem, że coś jeszcze chcesz powiedzieć. Widzę to po twoich oczach - przytuliłam się do niego.
- Jak zawsze masz rację kochanie, myślałam o tej adopcji przez Ciebie i doszłam do wniosku, że się zgadzam. Wiem, że mówisz to szczerze i ufam Ci ale też wiem, że będziesz bardzo dobrym ojcem.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, zostanę ojcem po raz drugi, a William będzie miał brata. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - pocałował mnie.
- A kiedy bierzesz urlop ? Bo przecież musisz się oszczędzać.
- Jak narazie wygląda, że będę pracować do 8 miesiąca, a potem jak urodze idę na macieżyński na rok czasu.
- A może byś w ogóle rzuciła tam pracę ? Bo patrz wtedy byś mi mogła pomagać ale też byś mogła na spokojnie wrócić po porodzie do siebie.
- Michael to jest poważna decyzja i nie wiem, masz w tym trochę racji ale jakbym wróciła do pracy wiesz jakby ludzie gadali ?
- Kochanie, a co się obchodzą inni ? Ma być tobie dobrze bo to twoje życie, a kolejne plusy tego, że wrócisz to na przykład, że będziemy często razem i długo, jak mały będzie chory nie będziesz miała problemu z urlopem.
- To jest kwestia to przemyślenia.
- Wiem ale jednak patrz, jak ty pójdziesz na ten urlop macierzyński to co jak co ale będziesz na nim prawie półtora roku to twój bank musi sobie znaleźć kogoś na zastępstwo i nigdy nie możesz być tam pewna na 100 Procent, że wrócisz tak jak wyszłaś.
- No tu masz dużo racji, ale nie odpowiem ci na to pytanie, muszę się zastanowić - Ale tak swoją drogą on jest taki mądry, że czasem czuje się przy nim jak głupek.
- Bo wiesz miejsce ciągle czeka na Ciebie - cmoknał mnie - Brakowało mi Ciebie, ale patrz w sumie jeszcze nie podziękować młodemu.
- Masz rację ale to trzeba zrobić, w końcu to dzięki niemu jestem u Ciebie i z Tobą kochanie - pocałowałam go.
Dzisiaj trochę krótszy rozdział ale mam nadzieję, że się nie pogniewacie.
Dziękuję za wszystkie głosy.
I mam dla Was pewne info jeżeli macie jakieś uwagi lub propozycje dotyczące książki to piszcie śmiało, ja chce abyście byli zadowoleni z tego co czytacie więc będę się starała wam to umilić jak tylko się da.
Topcio
CZYTASZ
Dzień
RomanceAngelina ma 29 lat i pracuje w dużej firmie deweloperskiej jako asystentka prezesa. Praca zajmuje jej bardzo dużo czasu dlatego ma mało czasu dla swojego chłopaka. Jej sprawy zaczynają się komplikować gdy jej życie rodzinne wywraca się do góry nog...