Gdy wyjechaliśmy za miasto, zmierzaliśmy starą autostradą. Will skręcił w drugi zjazd. Jechaliśmy w stronę starej fabryki wódki, gdyż właśnie tam odbywały się nielegalne wyścigi. Zwycięzca bierze wszytsko.
Drogę przebyliśmy w ciszy. Chłopak zmienił bieg, gdyż musiał zwolnić. Przełożył rękę z dźwigni biegów na moje kolano.- Ups. Pomyliłem cie z biegami. - Uśmiechnął się słodko i pojechał ręką w górę podwiajajc sukienkę.
- DeVitto. Ogarnij się. - Spojrzałam na niego kątem oka.
- Ogarnąć to ja Cię mogę zaraz - Zagryzł wargę spuszczajac wzrok.
Zaśmiał się melodyjnie po czym przyspieszył.
Przewróciłam oczami, prychając pod nosem.
- Nie prychaj, nie jestes kotem. - Spojrzał na mnie skręcając na opustoszaly parking. Zaparkował na jednym z miejsc.
- Wczoraj w łóżku mówiłeś co innego. - Uśmiechnęłam się zadziornie wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
- Młoda... Od kiedy ty palisz ?
- Kiedy się denerwuje to pale.
- Nie będę się całować z popielniczką.
- Odezwał się ten, co nie pali. To ja powinnam tak mówić. - Uśmiechnęłam się sztucznie, odpalając fajke.
- Ja nie pale. - Spojrzał na mnie zszokowany.
- Nie pierdol. - Warknęłam otwierając okno i zaciągając się nikotyną.
- No nie.
- William nie kałam mnie. Wiem jak śmierdzi papieros. Zresztą. Zawsze jak dajesz mi bluzę to zapominasz wyciągnąć. - Wypuściłam dym prosto w jego twarz.
Ten spojrzał na mnie i poczekał, aż znów się zaciągne. Gdy tylko to zrobiłam przyciągał mnie do siebie i wpił w moje usta. Dym mieszał się z naszymi oddechami i krążył z jeden buzi do drugiej wylatując przy okazji w powietrze. Przygryzł moj wargę po czym odsunął się ode mnie i wyszedł z samochodu. Zdezorientowana usiadłam prosto i spojrzałam w lusterko. Przemalowałam usta szminką i wysiadłam. Chłopak siedział na masce samochodu i robił coś w telefonie. Stanęłam obok niego i zdeptałam papierosa o ziemię. DeVitto wstał i uśmiechnął się do mnie uroczo.
- Gotowa ? - Zapytal obejmując mniej w tali.
- Myślę, że tak.- Zagryzłam policzek.
- To idziemy.
Przyciągnął mnie bliżej i ruszyliśmy w stronę bandy ludzi stojących przed drzwiami fabryki.
- Zasady jak zwykle. - Rzekła dziewczyna w lokowanych, brązowych włosach. Po krótkim przedstawieniu się, postanowili zacząć wyścig.
- Nie ma Hale'a. Z kim mam się
ścigać? - William uśmiechnął się opierając swoją brode o moje ramię.- I tak przegrasz DeVitto. - Usłyszałam zza pleców głos.
Will miał się ścigać z Jacob'em? Ich posrało? O nie! Ja napewno nie biorę w tym udziału.
- Carter? Carter co ty tu robisz ?- Hale stanął, a za nim cała jego banda, którą poznałam w TĄ noc.
- Masz coś do mojej laski Hale ?!- W Will'a natychmiast wstąpiło coś w rodzaju diabła. W oczach miał agresję, której nigdy u niego nie widziałam.
- Carter coś ty sobie za chłoptasia wybrała. Gorzej nie mogłaś!- Zaśmiał się brunet, żując gumę.
- Zamknij mordę gnoju - Wydarł się blondyn, po czym podszedł do niego, na co jego przyjaciele od razu zaaregowali.
- Bo co? - Jacob był cwany. Bardzo cwany.
- Bo ci zaraz przypierdole. - Syknął mu prosto w twarz.
Zaczynało robić się niebiespiecznie.
Stałam za wszystkimi przyglądając się jemu. Zielonookiemu, który nie tracił spokoju. Stał sobie z założonymi rękoma na klatce piersiowej. Żuł gumę, wpatrując się Wil'owi prosto w oczy.- Jeszcze powiedz idioto, że bierzesz ją do samochodu. - Odparł Jacob.
- Biorę. I tak nic nie stracę.
- Nie bądź taki pewny. - Uśmiechnął się zadziornie.
- Zaraz, zaraz. Czy ja o czymś nie wiem?! - Nagle coś do mnie dotarło.
Tyle, że nie byłam pewna swoich myśli.
- Czyżby twój kochany Will'ek nie wyjaśnił ci zasad ?- Jacob wyszczerzył zęby szyderczo.
- Wygrany bierze samochód przegranego. - Wychrypiałam patrząc wprost w te zielone tęczówki.
- I jego zawartość. Łącznie z pasażerem.
- No chyba nie. Nie jestem jego własnością. Tak nie może być.- Zaczęłam swoim pretensjonalnym tonem.
- Takie są zasady kotek.- Hale minął grupkę Will'a i podszedł do mnie.
- Wygram to i puszcze cię wolno. DeVitto nie jest taki milutki na jakiego wygląda. - Szepnął mi do ucha - A więc zróbmy to!- Krzyknął wsiadając do swojego czerwonego Mustanga...
CZYTASZ
Bad boy
Teen Fiction- Nie rób głupot DeVitto. - Warknął Hale. Zaczęli krążyć w kółko. - To ty zrobiłeś głupotę Hale. - Był agresywny. Strasznie agresywny. - Znałeś zasady. - Powiedział spokojnie zielonooki. William spojrzał na mnie. Stałam niedaleko. To był błąd. Ch...