31

24 2 1
                                    

Siedzieliśmy w kuchni, a jednym dźwiękiem, który nam towarzyszył było mlaskanie Jacoba.

- Mógłbyś nie mlaskać?- Warknęłam zła, odrywając się od swojego naleśnika. Spojrzałam na chłopaka, który zastygną w połowie drogi widelca do jego buzi.

Brunet wyszczerzyl zęby i włożył naleśnika do ust, po czym zaczął specjalnie i jeszcze głośniej wydawać ten irytujący dźwięk.
Spiorunowałam go wzrokiem i powróciłam do końcówki mojego śniadania.

- Idę zapalić. Idziesz?- Zapytał wkładając talerz do zmywarki.

Gdy stał tyłem mogłam dokładnie przyjrzeć się jego umięśnionym plecom. Czy ten chłopak mieszka w siłowni?!

-Nie pale. - Rzuciłam szybko spuszczajac wzrok.

Na twarz chłopaka wparował cwaniacki uśmiech, który uświadomił mnie, że zauważy jak go obserwowałam. Zajebiście. Wyjdę jeszcze na jakąś napaloną laske.

- Zaraz wracam. - Zabrał z blatu paczkę papierosów po czym wolnym krokiem wyszedł na balkon. Oparł się o murek i wyciągnął jednego. Włożył go do ust i odpalił od zapalniczki z gołą kobietą. Dlaczego mnie to nie dziwi?

Przymknął oczy, gdy wypuszczal z ust dym. Wyglądał bardzo seksownie.
Mogłam przyjrzeć się jego profilowi, ponieważ stał bokiem do mnie. Wyraźnie zarysowana szczęka i kości policzkowe. Ze swoją ciemną skórą wyglądał niczym mieszkaniec Meksyku.
I te zielone oczy, których teraz nie mogę dostrzec przez zamknięte powieki... Rozbujają w sobie chyba każdą dziewczynę.

W szkole chodziły nawet plotki, że miał romans z nauczycielką od chemii.

Jego brązowe włosy były rozwichrzone na wszystkie strony.

Chłopak był po prostu kurwa idealny.

Dopiero po chwili zauważyłam, że już dawno skończyłam jeść. Otrząsnęłam się z moich myśli i schowałam talerz do zmywarki tak jak wcześniej postąpił Jacob.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam w stronę Hale, gdy ten wychylił się przez okno.

- Otworzysz? Zaraz do ciebie dojdę. - Krzyknął w moją stronę. Puścił mi oczko i zniknął za szybą.

Ruszyłam w stronę drzwi. Chciałam wyjrzeć przez wizjer, ale niestety był dla mnie za wysoko. Nienawidzę tego, że jestem niska !!!

Zrezygnowana otworzyłam drzwi i spojrzałam lekko w górę, by dostrzec gości chłopaka.

Usłyszałam gwizdy i głośne krzyki.

Stało przede mną trzech chłopaków, których nie kojarzyłam ze szkoły. Ale za to kojarzyłam z innego miejsca. Byli to osobnicy, którzy byli razem z Hale'em w domu, po tym jak mnie uratował.

- Cześć śliczna. Jest Jacob?- Zapytał blondyn, który stał najbliżej.

- Jest. - Usłyszałam za sobą głos. Odwrociłam się w tamtą stronę i zobaczyłam bruneta, który nadal nie założył tej przeklętej koszulki.

Musiało wyglądać to dwuznacznie.

- Uhuhuuu Jacob. Dziewczyna tyle wczoraj przeszła, a ty ją wykorzystujesz?- Zawył jeden z nich wpakowywując się do domu.

Odsunęłam się na bok, aby mnie nie stratowali, po czym ruszyłam za bandą.

- Tak wyszło.- Jacob wzruszył ramionami spoglądając na mnie kątem oka.

- Ciebie chyba główka boli Hale. - Warknęłam zakładając ręce na piersi.
- Do niczego nie doszło. - Spojrzałam na chłopaków, którzy siedzieli na kanapie.

- Zazwyczaj laski się chwalą, że przespały się z Hale'em. - Parsknął rudzielec siedzący na środku.

- Ale ja się z nim nie przespałam! - Krzyknęłam histerycznie. Jednak po chwili postanowiłam zmienić strategie. - Myślicie, że pięć centymetrów potrafi zaspokoić kobietę? - Parsknęłam spoglądając na chłopaka kątem oka.

Usłyszałam głośne ,, oooo" po czym po mrugnięciu do niego okiem skierowałam się na schody.

- 2:0 Hale. - Szepnęłam tak, że tylko on to usłyszał...

- Dzięki za podwózke. - Odpięłam pasy i spojrzałam na osobę siedzącą obok. Zielone tęczówki również skierowały się w moją stronę.

- Nie ma za co Carter. - Kącik jego ust powędrował w górę co oznaczało, że zaraz na jego twarzy pojawi się ten sławny, łobuzerski uśmiech.

- Nie tylko za podwózke Hale...- Spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się frędzelkiem przy mojej torebce. - Ogólnie za uratowanie mnie ostatnio...

- Każdy by tak postąpił. - Pochylił się nade mną i ujął moją twarz swoimi dużymi, ciepłymi dłońmi tak, abym na niego spojrzała. Zadrżałam.

- Ale...- Wbiłam swój wzrok w jego oczy. - Zastanawia mnie jedno. - Zamilkłam. Co jeśli Jacob mnie źle zrozumie? Co jeśli to jednak prawda?- Skąd wiedziałeś to wszytsko o Will'u? Jacob mówiłeś tak jakbyś siedział w tym wszystkim. I jeszcze byłeś na  tym wyścigu. Czy...Jacob czy ty też jesteś w gangu? - Wyjąknęłam powoli, obserwując jego reakcje.

On, gdy tylko skończyłam zdanie, puścił moją twarz i wrócił na swoje miejsce.

- Carter ważne jest to, że nikt nie może się dowiedzieć co się stało. Jasne?- Zapytał przecierając twarz.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.- Zmarszczyłam brwi.

- Carter zrozumiałaś mnie ? - Uniósl głos na co mimowolnie się skuliłam.
Pokiwałam głową twierdząco zaciskając wargę.  Zareagował tak bo to prawda?- A teraz wyjdź i nie wychodz dzisiaj z domu. - Rzekł nie spoglądając na mnie. - Jutro przyjadę po ciebie do szkoły. W pewnym sensie czuje się za ciebie teraz odpowiedzialny. Nie możemy pozwolić, aby DeVitto znów cie zaatakował. Czekam na podjeździe o siódmej czterdzieści pięć.
Jedyne na co było mnie stać to ponowne, ciche ,, dziękuję" i wyjście z samochodu...

Bad boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz