30

33 2 2
                                    

Zeszłam do salonu czysta, pachnąca niczym Hale i w jego pieprzonych ciuchach.

Zastałam go leżącego na kanapie z telefonem nad głową. Usiadłam w fotelu naprzeciwko zakładając nogę na nogę. Nadal trzęsłam się przypominając sobie dzisiejsze wydarzenia, lecz obecność Jay'a wywierała na mnie coś takiego, że zachowywałam się tak jakby nic się dzisiaj nie stało. Paranoja.

Gdy chłopak zorientował się, że wpatruje się w niego od dłuższej chwili odłożył telefon i usiadł z zawiadiackim uśmiechem na twarzy.

- Jak to jest, że lepiej wyglądasz w moich ciuchach niż ja?- Zapytał zakładając rękę za głowę.

Prychnęłam na jego słowa. Dupek.

- Mówiłeś coś o Will'u...- Zaczęłam, gdy moją wypowiedź przerwał mój dzwoniący telefon. Zdziwienie prawie natychmiast mnie opętało, gdy na wyświetlaczu zobaczyłam, że jest to Will. Dość długo.wpatrywałam się w ekran, gdy na ziemię przywrócił mnie głos bruneta.

- Coś się stało? - Spojrzałam na niego, gdy ten wzrokiem wywiercał we mnie dziurę.

- Nie. - Skłamałam niemalże natychmiast. Od kiedy kłamstwo przychodzi mi tak łatwo ?

- To porozmawiamy. - Przeczesał burzę swoich włosów.

- To porozmawiajmy...- Westchnęłam.

- W naszym mieście istnieje kilka gangów...- Mruknął.

- Co?! W sensie? - Uniosłam brwi.

- No grupki ludzi, którzy zazwyczaj ze sobą rywalizują o najwyższą pozycję w mieście. Nielegalne wyścigi, pistolety i bijatyki. I tak pewnie tego nie zrozumiesz. - Westchnął spoglądając na mnie co jakiś czas.

- Uważasz mnie za idiotkę? - Prychnęłam.

- Aż tak to widać? - Uśmiechnął się łobuzersko na co miałam ochotę strzelić mu w łeb.

- Pierdol się Hale. - Wysyczałam pokazując mu środkowy palec.

- Bardzo dojrzale Carter. Bardzo. - Mruknął rozbawiony.

- Mów dalej. - Prychnęłam poprawiając się na kanapie.

- Will jest właśnie w jednym z nich. Sama słyszałaś co powiedział...- Spojrzał na mnie wymownie. Po chwili po moim ciele przeszły ciarki.

Fuck.

- Przybliż mi te słowa. -  Wyszeptałam czując, że do moich oczu zaczynają napływać pierdolone łzy. Płacz był oznaką słabości, a ja tak strasznie nie chce być słaba.

- Był miły, bo chciał cię tylko wykorzystać... Miałaś bajerować odpowiednich ludzi swoim urokiem.
Mogłaś być w zagrożeniu życia. A ich to nie obchodziło. Miły DeVitto to była tylko jedna cholerna przykrywka.- Oznajmił, a już wtedy łzy ciurkiem ciekły mi po policzkach

- Ja mu zaufałam...- Wychrypiałam chowając twarz w dłonie.- Ja mu się zwierzałam. Ja się z nim kurwa przespałam. - Wyjąknęłam nie panując już całkiem nad sobą.

Po chwili moczyłam już łzami bluzkę zielonookiego, który mocno trzymał mnie w ramionach.

Otwierając oczy od razu przypomniała mi się wczorajsza noc. Sytacja z Will'em, rozmowa z Jacob'em i płakanie przez pół nocy w jego ramionach. To wszystko było popierdolone. Wstałam z jego łóżka, które było w chuj wygodne. I mimo, że to był Hale użyczył mi go na noc, a sam spał na kanapie.

Zeszłam na dół chcąc mu się w chociaż minimalnym stopniu odwdzięczyć i zrobić śniadanie.
Niestety, gdy znajdowałam się w salonie  zobaczyłam, że będzie to niemożliwe. Ujrzałam Jacoba, który w samych spodniach stał przy kuchence smażąc coś i przy okazji śpiewając coś pod nosem, co właśnie leciało w radiu.

Uśmiechnęłam się na ten widok opierając się o framugę drzwi.
Nagle chłopak obrócił się w moją stronę. Gdy tylko mnie zobaczył na jego twarz wypłynął rumieniec co mnie bardzo zaskoczyło. Jacob Hale się rumieni? ! Ale nie tylko on spiekł buraka. Gdy tylko zobaczyłam jego gołą klatę moje policzki stały się czerwone. A ja myślałam, że Will ma  boskie ciało...

A więc staliśmy tak w tej kuchni. On tylko w dresach i patelnią w ręce, a ja tylko w majtkach i jego koszulce, która sięgała mi do połowy ud. Jego dresy, które mi wczoraj dał, okazały się za duże więc leżały gdzieś teraz w jego pokoju.

- Mam nadzieje, że lubisz naleśniki? - Szepnął niemal niesłyszalnie wskazując na patelnię.

Widać nie tylko dla mnie sytuacja była krępująca.

Pokiwałam twierdząco głową zasiadając za wyspą.

- Kakao dla pani. - Uśmiechnął się podając mi kubek.

- Dziękuję. - Od razy wzięłam od niego kubek spijając łyk.

- Jak dziecko. - Zaśmiał się podając mi naleśnika z nuttelą.

- Czy ja właśnie jestem w niebie?-Zaśmiałam się widząc nadzienie.

- Tak. I do tego są w nim seksowne anioły. - Wskazał na siebie na co parsknęłam śmiechem.

Chłopak usiadł naprzeciwko mnie. Skanował mnie,  gdy w końcu pochylił się w moją stronę. Ujął moją twarz  w swoje dłonie i przejechał kciukiem po moim zaczerwienionym i opuchniętym policzku.

- Płakałaś jeszcze potem? - Zapytał spoglądając mi w oczy. Czy jego fetyszem był kontakt wzrokowy, czy jak?

- Trochę. - Szepnęłam spuszczajac wzrok.

- Kakao.- Uśmiechnął się po czym zetarł je palcem z mojej wargi.
Zjedliśmy śniadanie w ciszy, a jak nic już nie rozumiałam.

Bad boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz