- Słuchaj, szamaj szybko to śniadanko i odwioze cie do domu. Mam kilka ważnych spraw do załatwienia. - Poinformował Will wchodząc do pokoju z tacką, na której spoczywa moje i jego śniadanie.
Mruknęłam cicho, bo myśl o tym, że będę musiała wrócić do domu nie wywołała we mnie entuzjazmu.
-Zostałbym z tobą ale praca to praca.- Wzruszył ramionami usadawiając się obok mnie.
- Jedziesz do Kanera?- Mruknęłam popijając łyk kawy ze ślicznego czerwonego kubka.
- Nie jest to moja jedyna praca.- Wymamrotał szukając czegoś w telefonie.
- Pracujesz gdzieś jeszcze?
- Mhm. - Wymruczał włączając radio w telefonie.Po jego minie zuważylam, że nie chce więcej pytań. Wepchnęłam sobie do buzi kawałek naleśnika, który dostałam i rozkoszowałam się jego smakiem. Jeśli zrobił je DeVitto to jest niezłym kucharzem.
Chłopak spałaszował swoje śniadanie siedząc tuż obok mnie i nucac jakaś znana mi piosenkę. Tylko ni do cholery nie wiem jaką.
- Dzisiaj rano przypadkowy przechodzień znalazł w wąskiej uliczce na obrzeżach miasta ciało młodego mężczyzny. Jego wiek udało się skwalifikowac na około dwadzieścia lat. Sekcja zwłok wykazała, że został on zabity poprzez postrzał w serce. Jedyne znaleziono przy nim to najzwyklejszy pistolet. Sprawca nie pozostawił po sobie żadnego śladu. - Oznajmił spiker z radia.
Twarz Williama zrobiła się blada. Natychmiast wyłączył radio i wziął ode mnie pusty juz talerz.
- Ubierz się. Czekam na ciebie na dole. Zaklucz się. - Wskazał na zamek w drzwiach. - Nie odpowiadam za tych idiotów. - Wskazał podłogę co miało oznaczać chłopaków siedzących w salonie.
- Jasne. - Mruknęłam.
Chłopak zgarnął z szafki kluczyki od swojego samochodu po czym biorąc tace wyszedł.
Zamknęłam za nim drzwi i zsunęłam się po nich. Nie rozumiałam reakcji DeVitto. Zachował się jakby miał coś z tym wspólnego. A jeśli? Nie bądź głupia Amy. Will zabójcą? Nieee. Nie on.
Ściagnęłam bluzę chłopaka choć było trudno. Była taka ciepła i milutka. A pozatym pachniała pięknymi męskim perfumami. Odłożyłam ją na swoje miejsce i przyodziałam własne ubrania. Spojrzałam ostatni raz na pokój, w końcu nie wiedziałam czy będę jeszcze tu kiedyś. Zeszłam na dol uprzednio odkulczając zamek.
- Jest i pani DeVitto.- Mruknął ktoś za mną gdy ubierałam buty w holu.
- Nie sądzę. - Warknęłam obracając się.
Diego stał z cwaniackim uśmiechem na twarzy podierając się o futryne drzwi od salonu. O dziwo tym razem w rękach nie dzierżył kubka z kawą.
- Jak to?- Zaśmiał się - Nie ma cię?
- Nie sądzę że pani DeVitto.
- Nie? Przecież Will byle kogo tu nie wpuszcza. Jesteś pierwszą dziewczyną zaproszoną przez niego do tego domu.
- To nie znaczy, że jesteśmy razem - Warknęłam sprawdzając czy mam telefon. - Gdzie Will?
- Czeka w samochodzie.- Puścił mi oczko. - Do zobaczenia.- Mruknął, gdy otworzyłam drzwi.- Bo sądzę że jeszcze nie raz tu zawitasz.
Wstawiłam mu na pożegnanie środkowy palec aby po chwili siąść bryce Williama DeVitto.
CZYTASZ
Bad boy
Dla nastolatków- Nie rób głupot DeVitto. - Warknął Hale. Zaczęli krążyć w kółko. - To ty zrobiłeś głupotę Hale. - Był agresywny. Strasznie agresywny. - Znałeś zasady. - Powiedział spokojnie zielonooki. William spojrzał na mnie. Stałam niedaleko. To był błąd. Ch...