Popatrzyłam na niego, a moje usta były rozchylone. Jacob Hale stał przede mną uśmiechnięty i zachowywał się jak byśmy byli starymi, dobrymi przyjaciółmi.
- Dlaczego? - Wyszeptałam wpatrując się w jego tęczówki. Nie rozumiałam nic. Kompletnie nic.
- Miałbym cię tam tak zostawić samą na pastwę losu? Może i jestem dupkiem ale bez przesady. - Wychrypiał spuszczajac wzrok
- Zostaniesz narazie u nas. Do jutra. Potem zobaczymy. - Orzekl i podał mi kubek. Spojrzałam do środka chcąc rozpoznać ciecz.- Przecież cie nie otruje mała.
- Mała to jest twoja pała. Ja jestem niska. - Mruknęłam. Nagle usłyszałam głośne ,, oooooo". Dźwięk ten najprawdopodobniej wywołali jego koledzy.
- Ale cie zdisowała ( jak kolwiek to się pisze). - Krzyknął jeden z nich.
- Skąd wiesz? Z tego co pamiętam to nie byłaś jeszcze u mnie w łóżku - Rzekł gdy otrząsnął się z amoku..
Zrobiłam krótkiego facepalm'a parskajac śmiechem.
- Bo ja mam mózg bynajmniej. - Zaśmiałam się.
- I co z tego?- Zapytał zdezorientowany.
- No i nie sypiam z byle kim jak te twoje "ofiary ".
- Wątpię żeby ktoś chciał z tobą sypiać - Odgryzł się.
- Myślę że nawet ty byłbyś chętny. - Parsknęłam śmiechem. To było takie żałosne.
- Kijem bym cie nie tknął.
- Całą noc sapałbyś moje imię. - Wychrypiałam nie mogąc uchamować śmiechu, ale nadal próbowałam zachować powagę.
- Oczywiście - Wysyczał sarkastycznie, a w jego oczach widać było rozbawienie. - Jake.- Podał mi rękę
Zdziwiona podałam mu swoją szeptajac ciche ,, Amy"
- Zapamiętaj to imię bo będziesz krzyczeć je całą noc. - Puścił mi oczko po czym odszedł śmiejąc się.
- Ej, Jake!- Krzyknęłam, gdy odwrócił się do mnie tyłem. Spojrzał się przed ramię. -Patrz. - Uniosłam rękę powoli przykładając ją do ust. Po chwili wszystkie oprócz środkowego palca się schowały ukazując wiadomy znak.
Zaśmiał się kręcąc głową i wyszedł z pomieszczenia.
- Woah. - Krzyknął któryś z chłopaków - Zgasila go.- mruknął cmokajac. - Szacun Amy.- Puścił mi oczko.
Usłyszeli juz tylko mój śmiech...
CZYTASZ
Bad boy
Teen Fiction- Nie rób głupot DeVitto. - Warknął Hale. Zaczęli krążyć w kółko. - To ty zrobiłeś głupotę Hale. - Był agresywny. Strasznie agresywny. - Znałeś zasady. - Powiedział spokojnie zielonooki. William spojrzał na mnie. Stałam niedaleko. To był błąd. Ch...