20

33 2 0
                                    

- Chcesz może... Amy co ty robisz ?!- Nagle do pokoju wszedł Will

Moje oczy się powiększyły. 

- Odejdź... Odejdź boje się ciebie - Chrzaknęłam cofajac się.

- Amy do cholery o czym ty pierdolisz?!- Był wkurzony. Domyślał się?

- Odsuń się. Masz pistolet do cholery boje się ciebie !- Krzyknęłam.

- Nyśka to nie jest tak jak myślisz...- Uspokoił ton zamykając szuflade.

- A jak kurwa?! William masz pistolet w szufladzie ! I mówisz mi ze to nie jest tak jak myślę!? Kpisz sobie! Raczej nie używasz tego do zabijania much ! - Krzyknęłam nie przejmując się, że ktoś to może usłyszeć.

- Nyśka cholera jasna ! Nie mogłem ci tego wytłumaczyć. To za bardzo... Za bardzo skomplikowane... Ale teraz. Teraz to chyba musze...- Próbował do mnie podejść co skutkowało tym, że cofałam się jeszcze bardziej.

- Will kurwa, tu nie ma nic do tłumaczenia! Twoi przyjaciele też takie mają?! Jeździcie razem po mieście i zabijacie niewinnych ludzi?! - Warknęłam

- Amy... - Próbował mnie  przytulić co skutecznie mu udaremnilam.

- Nie kontaktuj się ze mną ...- Wysyczałam przez zęby, mijając go i zgarniajac z szafki mój telefon.
- Nysia...- Złapał mnie za nadgarstek

- Puścił mnie. - Zmrużyłam oczy.

-Daj mi wytłumaczyć. - Zrobił minę zbitego psa.

- Puść mnie kurwa. - Warknęłam wyrywajac się z jego uścisku.

Pomknęłam szybko po schodach wbiegając do przedpokoju, aby mnie nie dogonil.

- Co jest do cho.. co się drzecie. - Z pokoju wychylil Diego spoglądając na mnie jak na debilke.

Ja za to starałam się jak najszybciej wciągnąć na nogi adidasy czego nie mogłam uczcić.

- Amy co jest ? - Zapytał podchodząc bliżej.

- Nie zadaje się z zabójcami - Wysyczałam mu prosto w twarz trzaskajac drzwiami.

Usłyszałam jeszcze przez chwilę swoje imię, lecz po chwili nie było juz słyszalne. Bieglam jak najszybciej, a łzy kapaly mi po policzku. Jak on mógł ?! O co tam chodzi?

Postanowiłam przebiec najkrótszą droga przez taką dość nie fajną uliczkę ale najkrótszą.

Biegłam ile sił w nogach, gdy nagle na kogoś wpadłam. Przewróciłam się wpadajac do rowu. Ból dobiegł do moich pleców, a ja jęknęłam głośno.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak jakaś postać zbliżała się do mnie. Jego sylwetka mówiła sama za siebie, że jest napakowanym mężczyzną.

Dreszcz przeszedł przez moje ciało, przypominał mojego oprawce z tamtej nocy.

- Cześć. Co robisz kochanie sama o tej godzinie w takiej uliczce?- Zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy i właśnie wtedy poczułam jak za kaptur bluzy podnosi mnie do góry i staje się na równi ze mne.

Już po chwili z mojego nosa leciała stożka krwi, która była skutkiem uderzenia tego damskiego boksera....

Bad boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz