Miałem piętnaście lat.

2.8K 58 5
                                    

Abigail POV'S


Siedzieliśmy w piątkę w kuchni i patrzyliśmy się na siebie. Na przeciwko mnie znalazła się największa suka jaką kiedykolwiek spotkałam. Posyłała mi swój uroczy uśmiech i obserwowała wszystkie moje ruchy.

Nic się nie zmieniła te same długie, brązowe, kręcone włosy. Ciemne oczy, które zawsze swoją uwagę przyciągały, przez idealną kreskę na powiece. Ubrana w same najdroższe, najmodniejsze ubrania.

To cała ona. Sophie Moore, proszę państwa.

- Długo będziemy się jeszcze tak na siebie gapić? - rozpoczęła rozmowę. Och i ten słodki, delikatny głosik. Już mi się chcę rzygać. - Przecież dobrze wiedzieliście, że wpadnę. Opowiadajcie co u was się zmieniło przez te dwa lata. Jestem strasznie ciekawa!

- Ja jestem ciekawa dlaczego wtedy uciekłaś, jak zwykła suka - poczułam jak Ryan chwyta moją rękę, dodając mi otuchy. - A teraz po dwóch latach.. zjawiasz się jak nie wiadomo kto i chcesz wiedzieć co u nas - parsknęłam. - Co z tobą nie tak?

- Taką cię zapamiętałam - zaśmiała się. - Nic się nie zmieniłaś. Jak zawsze pyskata, zaczynająca konfrontacje i złośliwa. Za to cię lubię. Jesteś strasznie pewna siebie, dalej obracasz się w tak świetnym towarzystwie jak Reece i Al..

- Dość! - przerwała jej Becca, uderzeniem w stół. Wszyscy przez to zwrócili swoją uwagę na nią. - Porozmawiajmy jak dorośli - zaproponowała. - Ty nam wyjaśnisz po co tak naprawdę tu przyszłaś, a my cie wysłuchamy. A ty się zamknij - spojrzała na mnie, a ja jej posłałam wrogie spojrzenie, ale się zamknęłam i oparłam wygodniej o krzesło.

- Ale ty wydoroślałaś Rebecca, jestem mile zaskoczona - wyszczerzyła się.

- Do rzeczy Moore - pośpieszył ją Conn.

- Nie pospieszaj, mamy czas - zrównała ze mną kontakt wzrokowy. - Tak jak mówiłam Raynkowi, chcę zobaczyć synka.

- Teraz? - w końcu odezwał się ojciec chłopca. Powiedział to z takim jadem, że przeszedł po mnie, tak jak po reszcie dreszcz. Zły Ryan, to niebezpieczny Ryan. - Posłuchaj mnie lepiej, dobrze i uważnie - wstał, nadal opierając się o blat stołu i patrząc na nią. - Wchodzisz swoimi buciorami do mojego domu i chcesz zobaczyć Aidena? A co później? Wróci twoje rodzicielstwo i będziesz mnie ciągać po sądach po to, aby odebrać mi go? Nie chciałem żebyś przyjeżdżała, powiedziałem ci otwarcie, że nie życzę sobie tutaj ciebie, a jednak zrobiłaś inaczej.

- Od kiedy ty jesteś taki pewny siebie, co? - tak samo jak on, wstała i oparła się o stół, wysuwając w jego stronę. - Zawsze synalek mamusi, słuchający Abigail i taki zamknięty w sobie, nie lubiący się zabawić - zaczęła wyliczać. - Nie wiem co mnie do ciebie ciągło, oprócz tego, że jesteś przystojny i masz poczucie humoru.

- Stul pysk - syknął. - I wypierdalaj stąd. Nie mam zamiaru się z tobą użerać, jesteś pierdoloną suką, to, że zostawiłaś mnie, przeżyłem, ale to, że zostawiłaś Aidena bez matki.. tego ci nigdy nie wybaczę. Wyjdź - wskazał ręką w kierunku przedpokoju.

Przez chwilę panowała kompletna cisza. Mogłam usłyszeć to jak mój brat ciężko oddycha, ale byłam z niego dumna, w końcu się jej postawił. Dziewczyna była mega zaskoczona z tego co usłyszała, od tych dwóch lat mój brat się zmienił, już nie jest taki, jaki był w czasie związku z nią.

- Chcę zobaczyć Aidena - rzekła z kamiennym wyrazem twarzy.

- Wypierdalaj! - wrzasnął mój brat i zrzucił ze stołu talerz z ciastkami, które zawsze tam leżą. Podskoczyłam przestraszona, a z twarzy Sophie mogłam wyczytać, że się przeraziła.

PROBLEM |PART ONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz