Abigail POV'S
Siedzieliśmy w piątkę w kuchni i patrzyliśmy się na siebie. Na przeciwko mnie znalazła się największa suka jaką kiedykolwiek spotkałam. Posyłała mi swój uroczy uśmiech i obserwowała wszystkie moje ruchy.
Nic się nie zmieniła te same długie, brązowe, kręcone włosy. Ciemne oczy, które zawsze swoją uwagę przyciągały, przez idealną kreskę na powiece. Ubrana w same najdroższe, najmodniejsze ubrania.
To cała ona. Sophie Moore, proszę państwa.
- Długo będziemy się jeszcze tak na siebie gapić? - rozpoczęła rozmowę. Och i ten słodki, delikatny głosik. Już mi się chcę rzygać. - Przecież dobrze wiedzieliście, że wpadnę. Opowiadajcie co u was się zmieniło przez te dwa lata. Jestem strasznie ciekawa!
- Ja jestem ciekawa dlaczego wtedy uciekłaś, jak zwykła suka - poczułam jak Ryan chwyta moją rękę, dodając mi otuchy. - A teraz po dwóch latach.. zjawiasz się jak nie wiadomo kto i chcesz wiedzieć co u nas - parsknęłam. - Co z tobą nie tak?
- Taką cię zapamiętałam - zaśmiała się. - Nic się nie zmieniłaś. Jak zawsze pyskata, zaczynająca konfrontacje i złośliwa. Za to cię lubię. Jesteś strasznie pewna siebie, dalej obracasz się w tak świetnym towarzystwie jak Reece i Al..
- Dość! - przerwała jej Becca, uderzeniem w stół. Wszyscy przez to zwrócili swoją uwagę na nią. - Porozmawiajmy jak dorośli - zaproponowała. - Ty nam wyjaśnisz po co tak naprawdę tu przyszłaś, a my cie wysłuchamy. A ty się zamknij - spojrzała na mnie, a ja jej posłałam wrogie spojrzenie, ale się zamknęłam i oparłam wygodniej o krzesło.
- Ale ty wydoroślałaś Rebecca, jestem mile zaskoczona - wyszczerzyła się.
- Do rzeczy Moore - pośpieszył ją Conn.
- Nie pospieszaj, mamy czas - zrównała ze mną kontakt wzrokowy. - Tak jak mówiłam Raynkowi, chcę zobaczyć synka.
- Teraz? - w końcu odezwał się ojciec chłopca. Powiedział to z takim jadem, że przeszedł po mnie, tak jak po reszcie dreszcz. Zły Ryan, to niebezpieczny Ryan. - Posłuchaj mnie lepiej, dobrze i uważnie - wstał, nadal opierając się o blat stołu i patrząc na nią. - Wchodzisz swoimi buciorami do mojego domu i chcesz zobaczyć Aidena? A co później? Wróci twoje rodzicielstwo i będziesz mnie ciągać po sądach po to, aby odebrać mi go? Nie chciałem żebyś przyjeżdżała, powiedziałem ci otwarcie, że nie życzę sobie tutaj ciebie, a jednak zrobiłaś inaczej.
- Od kiedy ty jesteś taki pewny siebie, co? - tak samo jak on, wstała i oparła się o stół, wysuwając w jego stronę. - Zawsze synalek mamusi, słuchający Abigail i taki zamknięty w sobie, nie lubiący się zabawić - zaczęła wyliczać. - Nie wiem co mnie do ciebie ciągło, oprócz tego, że jesteś przystojny i masz poczucie humoru.
- Stul pysk - syknął. - I wypierdalaj stąd. Nie mam zamiaru się z tobą użerać, jesteś pierdoloną suką, to, że zostawiłaś mnie, przeżyłem, ale to, że zostawiłaś Aidena bez matki.. tego ci nigdy nie wybaczę. Wyjdź - wskazał ręką w kierunku przedpokoju.
Przez chwilę panowała kompletna cisza. Mogłam usłyszeć to jak mój brat ciężko oddycha, ale byłam z niego dumna, w końcu się jej postawił. Dziewczyna była mega zaskoczona z tego co usłyszała, od tych dwóch lat mój brat się zmienił, już nie jest taki, jaki był w czasie związku z nią.
- Chcę zobaczyć Aidena - rzekła z kamiennym wyrazem twarzy.
- Wypierdalaj! - wrzasnął mój brat i zrzucił ze stołu talerz z ciastkami, które zawsze tam leżą. Podskoczyłam przestraszona, a z twarzy Sophie mogłam wyczytać, że się przeraziła.
![](https://img.wattpad.com/cover/153331991-288-k797766.jpg)
CZYTASZ
PROBLEM |PART ONE|
Teen FictionJack Watson to przystojny kapitan drużyny piłki nożnej. Lubi imprezować i zmieniać dziewczyny jak rękawiczki. Często nazywany bezuczuciowych draniem, który żyję swoim światem. Ma za sobą ciężką przeszłość o której wiedzą nieliczni. Abigail Evans to...