Tu.

2K 47 19
                                    

Abigail POV'S


Przyglądam się sobie w lustrze i myślę czy jeszcze o czymś czasem nie zapomniałam. Mam na sobie czarną, obcisłą sukienkę z długim rękawkiem, bez ramion. Sięga mi ona jakoś do połowy ud. Tego samego koloru wysokie obcasy i choker. Przyjrzałam się jeszcze swoim włosom, które były teraz szare. Mała zmiana stylu. 

Usłyszałam dźwięk nowej wiadomości.

Od Jacob: Czekam ;p

Naprawdę polubiłam tego chłopaka i mam nadzieję, że na dzisiejszej nie wydarzy się nic niespokojnego z nim w roli głównej.

Zeszłam po schodach, zabierając różowy płaszczyk i telefon.

- Myślałem, ze jedziesz z nami do Willa - przede mną znalazł się Ryan, który już był ubrany w niebieską koszulę i czarne spodnie od garnituru. - Skąd ta zmiana planów.

- Peter wpadł na pomysł, żeby pojechać do Scotta - oznajmiłam.

Wiedziałam, że to wiąże się z tym, że zobaczę się z Jackiem, którego nie widziałam ponad tydzień. Nikt nawet o nim nie mówił, co samo w sobie było dziwne.

- O której wrócisz?

- Prawdopodobnie pojadę do Cartera - poprawiłam jeszcze swoją bordową pomadkę. - Mogę już iść?

Dostałam od niego buziaka w policzek i w końcu mogłam wsiąść do samochodu, który czekał od dobrych pięciu minut. Przywitałam się z chłopakiem, który jak zawsze zaczął rozmowę. Tym razem na temat tego, że planuje po nowym roku polecieć do Stanów. Co było bardzo fajnym pomysłem i chętnie bym się z nim zabrała, ale mam szkołę, której mi braciszek nie popuści.

Znaleźć miejsce na tym zasranym osiedlu było ciężko, a jak już wyszliśmy z auta to było można usłyszeć naprawdę głośną, klubową muzykę. Przepuścił mnie w drzwiach i z trudem dostaliśmy się do kuchni, gdzie znalazłam Cartera z Drewem i Theo.

- Siemson durnie! - powitali nas przyjaciele. - Macie ochotę na zarąbistą imprezkę? To dobrze trafiliście!

- Dawno cię nie widziałam - przytuliłam dłużej Drewa, który pociągnął mnie dalej od reszty. Usiedliśmy przy wolnym stoliku, gdzie wypiliśmy po jednym kielonie. - Wiem wszystko od Jacka - na samo to imię przewróciłam oczami, a blondyn chwycił mnie za rękę. - Czemu nie powiesz mu tego co czujesz?

- Skąd możesz wiedzieć co do niego czuję? - podniosłam brew.

- Głupi by tego nie zauważył, gadałem poza tym z Beccą - wyjaśnił. - Nie bądź na nią zła, dobrze zrobiła. Ten chuj nie powie ci niczego co mógłby, ty musisz to zrobić..

- Nie zamierzam, przyszłam się tu bawić z Jacobem, tak a pro po. Nie mam zamiaru dyskutować znowu z tym debilem..

- Ale musisz - stwierdził.

- Nic nie muszę - powiedziałam stanowczo i wlałam do naszych kieliszków wódki. Stuknęliśmy szkłem i wypiliśmy trunek. Wysłałam mu buziaka i pociągnęłam Jacoba, któremu przeszkodziłam w rozmowie z chłopakami, na parkiet.

Uwiesiłam się na jego szyi, a on chwycił mnie na biodrach. Kręciliśmy się w rytm muzyki i śpiewaliśmy znane kawałki.

Jacob z każdą nową piosenką stawał się coraz bardziej odważniejszy. Trzymał mnie już za tyłek i całował po szczęce, zostawiając mokre ślady. W końcu też trafił na moje usta. Pożeraliśmy się nawzajem, dalej tańcząc. Kiedy się oderwaliśmy od siebie i znowu miałam widok na to co dzieje się za jego plecami, zauważyłam Watsona, który obserwował nas swoim rozwścieczonym spojrzeniem i zaciśniętą szczęką. Nawet nie zwracał uwagi na Rosalie, która przyklejała się do niego i też oblepiała pocałunkami.

PROBLEM |PART ONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz