Litzmannstadt

9.4K 360 37
                                    

Dzień był upalny, a na Hitler Strasse roiło się od ludzi, którzy wracali z pracy czy też właśnie do niej zmierzali.
Tę ruszającą się masę ludzi ze spokojem obserwował Hauptsturmführer Erik Obendorf.
Niemiec wsłuchiwał się w każdą rozmowę i łapał jakieś głośniejsze zlepki zdań. Jedna osoba pytała o cenę, a druga o dostępność danego produktu. Jak to dobrze, że on nie musiał się o nic martwić. Erik rano miał czym słodzić kawę i robił to z przyjemnością, a teraz zadowalał się smakiem ciemnego piwa rozwalony w wiklinowym fotelu wystawionym specjalnie dla niego przed bar.
- Co się gapisz? - zapytał mrukliwym głosem swojego psa, który tak na prawdę bardziej przypominał wytresowanego wilka.
- Piwo nie jest dla ciebie Seth. - mruknął patrząc na tę wielką kupę futra, która mruczała niezadowolona.
- Mogę ci najwyżej obiecać suszoną wołowinę, ale to jak sam o nią poprosisz śmierdzielu. - dodał rozbawiony, bo wiedział co zaraz się stanie.

Seth zaszczekał i wbiegł do baru. W środku zaczął szczekać i warczeć na właściciela. Biedny właściciel o polskim pochodzeniu w wielkim pośpiechu i strachu ściągnął z szafki słój z suszoną wołowiną, którą zaraz otrzymało to piekielne stworzenie.

Zabawa zabawą, ale Erik musiał wracać do swoich obowiązków więc łaskawie zapłacił za to co spożył i dosiadł swojej stalowej maszyny na dwóch kołach. Seth wskoczył do kosza motoru i tak panowie ruszyli przez miasto ogarnięte zabieganymi ludźmi.

***

Miał do wykonania tylko mały patrol w okolicach getta. To miał być zwykły patrol jednak kiedy słońce poczęło zachodzić, a on włączył światła swojego motocykla, to coś przemknęło mu na linii wzroku. Nieznane mu "Coś" skryło się w starych komórkach za jedną z kamienic.
Nie czekając na dalsze niespodzianki Kapitan SS zaparkował swoją maszynę w pobliżu komórek i wyciągając swoją broń z kabury ruszył na poszukiwania.
Długo nie czekał na odpowiedź, bo znalazł ją w trzeciej komórce, która jako jedyna była otwarta i prawdopodobnie już dawno splądrowana.
Zobaczył ją... Drobna, chuda... O włosach jasnych lecz zbyt ciemnych by można było powiedzieć o niej "piękna blondynka".
Trzęsła się z zimna, a może i za strachu przed nim? Przed wielkim Niemcem, który właśnie uśmiechnął się do niej, a wielki pies za nim zawarczał groźnie.
- Witam. - rzucił i było to ostatnie co pamiętała.

SS-Mann | NOWE ROZDZIAŁY!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz