- Odwaga to dziwna cecha. - Zaczął Johannes, zamykając za sobą stalowe drzwi. To już drugi wieczór, jak postanawiał wyciągnąć informacje z pochwyconego przez siebie dzieciaka. - Chociaż w twoim przypadku... Odwaga zdaje się być tak naprawdę... Czystą głupotą. - dokończył, podchodząc do drgającego z bólu i wycieńczenia Jurka.
Chłopak został tu przywleczony ze swojej brudnej celi, gdyż sam już nie był w stanie chodzić. Przywiązano go do krzesła i tak pozostawiono dla tego cholernego kata.
Jurek splunął krwią, prosto na buty Stelthera, który automatycznie zdzielił go po twarzy.
- Cholerny pasożyt. - zasyczał i począł zdejmować temblak, aby uwolnić swoją prawą rękę. - Zdechniesz jak reszta - dla przykładu.Johannes, jak widać chciał sobie rozruszać rękę, która do tej pory nie była sprawna. W rehabilitacji pomógł mu palcat oraz ciało wymęczonego Jurka. Kat nie miał litości, zadawał pytanie, a gdy nie uzyskał odpowiedzi, uderzał z całą siłą. Palcat ciął powietrze, a następnie skórę.
***
Erik cofnął się dosłownie o krok widząc te scenę. Jego adiutant migdalił się z jakimś strażnikiem. Jasna cholera!...
- Bruno. - zaczął spokojnie, masując swoje skronie. - Weź swój cholerny tyłek z tego miejsca i przenieś go do naszego samochodu. - dodał, już sycząc, jakby jego cierpliwość się kończyła.
- Herr, to... - zaczął adiutant, odstępując od nieco wstawionego towarzysza mokrych pocałunków.
- Nie chcę. Słuchać. Twoich. Wyjaśnień... - przerwał mu Kapitan. - Zabieraj tyłek do samochodu.
Wyminął swojego adiutanta, zaraz po wydaniu polecenia.
Obendorf nie miał w tej chwili zamiaru rozmyślać nad tym, co właśnie zobaczył. Najważniejszym było teraz odnaleźć Cecylię wśród upitej tuszy, podziękować za gościnę i przeprosić za dość wczesny powrót do domu.Znalazł ją nieco osłupiałą, kiedy dochodziła do siebie po zdarzeniu, którego była świadkiem.
- Ingrid... - zaczął, ogarniając ją swoim ramieniem. Widział jej przerażenie wymalowane na twarzy. - Coś cię stało? - dopytał od razu, zabierając ją w nieco bardziej ustronne pomieszczenie w Willi.
- Nie ja... Znaczy... Chodźmy już. - odpowiedziała i ścisnęła mocno dłoń Kapitana jakby bała się, że zaraz upadnie. - Nie chciała mieć nic wspólnego z tym miejscem...
Erik wyciągnął swoją dłoń i pogładził ramię Cecylii z pewną troską.
- Idź do samochodu. Bruno już tam czeka... Ja zaraz do was dojdę. Przeproszę Götha za nasze wcześniejsze wyjście. - Mruknął, i po tym, jak odprowadził ją do drzwi, ruszył na główną salę, gdzie napotkał już pierwsze sceny orgii. Towarzystwo zdążyło już nieźle się upić... Przechodzenie między niektórymi oficerami było dość kłopotliwe, a znalezienie Herr Komendanta było jeszcze bardziej kłopotliwe.
Odnalazł go na balkonie... Zapijał się z pewną, bliżej nieznaną Erikowi personą. Przeszkadzanie im w tej chwili byłoby co najmniej niezręczne. Zresztą szanowny Herr Komendante na pewno by nie pamiętał tej jakże rozwijającej rozmowy, więc Haupsturmführer postanowił się wycofać i czym prędzej znaleźć na tylnym siedzeniu samochodu, tuż obok Cecylii. Kiedy już w nim był, trzasnął drzwiami. Było już nieco chłodno więc postanowił przed odjazdem wyciągnąć z bagażnika ciepły koc i zarzucić go Cecylii na ramiona.
- Jedźmy już. - mruknął, zerkając na wsteczne lusterko, by nawiązać zimny kontakt wzrokowy z Brunem.
- Tak jest, Herr. - odpowiedział adiutant, przekręcając kluczyki w stacyjce.
Wracali w środku nocy, toteż nic dziwnego, że dziewczyna poczęła przysypiać i osuwać na ramię Obendorfa, który nawet uśmiechnął się pod nosem.
CZYTASZ
SS-Mann | NOWE ROZDZIAŁY!
Historical Fiction#1 w historia ❤️ 05.08.2018 #1 w historyczne ❤️ 05.08.2018 Wojenne Litzmannstadt to miasto wielu dylematów. Rzeczywistość lat czterdziestych była bowiem bardzo burzliwa. Co zjeść? Komu służyć? Sprzeciwić się wrogowi czy wieść relatywnie spokojne ży...